Najbardziej niebezpieczny manewr na drodze

Czy wiesz, jaki jest najbardziej niebezpieczny, zgodny z przepisami, manewr na drodze? Oczywiście. Skręt w lewo na ruchliwym skrzyżowaniu bez specjalnej strzałki.

Badania naukowców z St. Michael's Hospital przy Uniwersytecie w Toronto pokazują, że jeśli wykonujemy ten manewr, rozmawiając równocześnie przez telefon, nawet z pomocą zestawu głośnomówiącego, praktycznie nie mamy szans wykonać go w pełni bezpiecznie. Zestaw głośnomówiący nie jest bowiem zestawem "zanasmyślącym".

Najnowsze badania, które o tym przekonują, przeprowadzono z wykorzystaniem możliwie realistycznego symulatora jazdy, wyposażonego w kierownicę, pedały hamulca i gazu oraz aparatury funkcjonalnego rezonansu magnetycznego. Młodych kierowców poddawano testom wykazującym różnice aktywności ich mózgu w chwili, gdy wykonują manewry swobodnie i wtedy, gdy usiłują pogodzić je z rozmową przez telefon.

Reklama

Jak pisze na swych stronach internetowych czasopismo "Frontiers in Human Neuroscience", wnioski płynące z tych eksperymentów nie są optymistyczne. Nasza podzielność uwagi nie jest tak dobra, jak nam się wydaje. Skomplikowany manewr na drodze, taki jak skręt w lewo, mobilizuje znacznie więcej rejonów mózgu niż jazda po prostej, czy nawet skręt w prawo. Musimy uważać na światła, ruch z przeciwka i pieszych. Naturalna jest przy tym silna aktywność kory wzrokowej naszego mózgu. Kiedy jednak badani, w tym samym czasie odpowiadali na zadawane przez telefon pytania, aktywność rejonów mózgu odpowiedzialnych za obserwację gwałtownie malała. Rosła tymczasem aktywność kory przedczołowej, rejonów sterujących procesami podejmowania decyzji, rozmową i uwagą konieczną dla jej prowadzenia.

Rozmowa za kierownicą nigdy nie sprzyja koncentracji. O ile jednak pasażer na miejscu obok kierowcy dokładnie orientuje się w sytuacji na drodze i podświadomie przerywa rozmowę w chwili wymagającej od kierowcy większego skupienia, rozmówca po drugiej stronie telefonu tego nie wie.

To kierowca musi decydować, kiedy może rozmawiać, a kiedy nie. Dla własnego dobra my kierowcy musimy się nauczyć przerywać rozmowę w chwili, gdy może nam przeszkadzać. Nie musimy się przecież rozłączać, wystarczy powiedzieć, przepraszam, skręcam, odezwę się za chwilę.

Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie próbował rozszerzyć tych wniosków na całą naszą, nawet pozadrogową rzeczywistość. Tym bardziej, że gwałtowne "skręcanie w lewo" uważam za ryzykowny manewr także w sprawach politycznych i obyczajowych. Mam wrażenie, że tak jak kierowca na skrzyżowaniu, tak i przeciętny obywatel w życiu powinien podejmować decyzje na ten temat w spokoju, w oparciu o własne obserwacje i trzeźwą ocenę sytuacji. Jeśli w tym celu musi się czasem "rozłączyć" i odizolować od wszechogarniającego "szumu medialnego" to i lepiej.

Grzegorz Jasiński

RMF
Dowiedz się więcej na temat: skręt w lewo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy