Milion zł za śmierć w wypadku? Bo tyle płacono za Smoleńsk
Miliona złotych domaga się od jednego z towarzystw ubezpieczeniowych rodzina 19-letniego Andrzeja z Hyżnego (Podkarpackie), który zginął potrącony przez pijanego kierowcę.
W czwartek w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie rozpoczął się proces cywilny w tej sprawie.
Proces na wniosek strony powodowej, czyli rodziców i rodzeństwa Andrzeja Z. został utajniony ze względu na charakter sprawy i towarzyszące jej emocje.
Jak wyjaśnił pełnomocnik powodów mec. Rafał Jachim rodzina Andrzeja domaga się od ubezpieczyciela, w którym sprawca wypadku miał wykupioną polisę OC łącznie miliona zł, czyli po 250 tys. zł dla każdego z rodziców oraz dla dwojga rodzeństwa (brata i siostry).
W rozmowie z Jachim argumentował, że takie kwoty wypłacono bliskim ofiar katastrofy smoleńskiej.
"Ból jest niewymierny, trudno go zmierzyć i nie zależy on od pozycji społecznej czy stanu majątkowego. W obliczu doznanej krzywdy moralnej i cierpienia, wszyscy obywatele są równi wobec prawa i należy ich jednakowo traktować" - wyjaśnił.
Dodał, że ubezpieczyciel wypłacił łącznie 50 tys. zł uznając, że kwota ta wyczerpuje roszczenia z tytułu zadośćuczynienia i odszkodowania. "My uznaliśmy taką kwotę za nieadekwatną. Domagamy się godnego zadośćuczynienia" - zaznaczył.
Sprawca wypadku, 25-letni Jan P. został skazany już prawomocnym wyrokiem przez Sąd Okręgowy w Przemyślu na 10 lat więzienia i dożywotni zakaz kierowania pojazdami.
Do wypadku doszło w sierpniu 2010 r. Jan P. z Oleszyc wraz z kolegą pojechali na festiwal rockowy do pobliskiego Cieszanowa. Wcześniej obaj pili alkohol, ale mimo to P. usiadł za kierownicą auta. Przed północą, pijany Jan P. kierując samochodem uszkodził trzy inne auta stojące na parkingu, a później uciekając wjechał w 19-letniego Andrzeja Z. z Hyżnego. Ciężko ranny mężczyzna mimo wysiłków lekarzy zmarł w szpitalu.
Jan P. wcześniej był już karany za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości, a także za rozboje, kradzież, groźby.