Mieszkańcy Miodówka są przerażeni

Zgodnie z niedawno uchwalonymi przepisami na polskich drogach mogą zostać tylko działające radary, atrapy trzeba zlikwidować.

Zajmuje się tym Inspekcja Transportu Drogowego. Na razie przejęła prawie 500 radarów od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, w wakacje będzie wiadomo, ile z nich ostatecznie zniknie, konieczne są jeszcze analizy.

Radaru nie ma już we wsi Miodówko niedaleko Olsztyna, przy drodze krajowej nr 51. Część kierowców jeździ na pamięć i zachowuje się tak, jakby radar wciąż tu stał. Przy tablicy z nazwą wsi zwalniają. Niestety nie wszyscy.

Mieszkańcy Miodówka są przerażeni. Jak mówią, nawet gdy radar stał, niektórzy kierowcy zupełnie się nim nie przejmowali. "Czasem wydaje mi się, że potrafią jechać 150 km/h" - mówi jedna z mieszkanek. Kierowcy skarżą się, że mają problemy z włączeniem się do ruchu.

Reklama

"Ciężko czasem jest skręcić czy wyjechać, trzeba uważać, czy ktoś nie będzie wyprzedzał z drugiej strony" - podkreślają. Jeszcze gorzej mają piesi, gdy chcą przejść przez jezdnię, by dotrzeć do przystanku. "Strach przejść przez ulicę. Czasami trzeba czekać 5, 10 minut" - skarży się starszy mężczyzna.

RMF
Dowiedz się więcej na temat: przerażenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy