Lód spadający z ciężarówki to zagrożenie. Ale kierowcy nie wolno go usunąć

W zimie niestety zdarza się, że z dużych ciężarówek spada nie tylko śnieg, ale czasem również bryła lodu. Nie ulega wątpliwości, że takie zdarzenia są bardzo niebezpieczne i nie powinny mieć miejsca. Problem polega jednak na tym, w jaki sposób kierowca tira ma odśnieżyć i oczyścić z lodu dach naczepy. To nie samochód osobowy, dach ciężarówki znajduje się mniej więcej na wysokości 4 metrów. Czy można wymagać od kierowcy tira, żeby wchodził tak wysoko?

Lód z naczepy tira jest zawsze groźny

Lód spadający z naczepy tira zawsze jest bardzo niebezpieczny:

Takie zaskakujące zdarzenie może stać się przyczyną poważnego wypadku, jeżeli kierowca przestraszy się, wykona gwałtowny manewr:

Zgodnie z art. 66 ust. 1 pkt. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym:

Oznacza to, że w razie spadnięcia bryły lodu z dachu ciężarówki jej kierowca może zostać ukarany mandatem, a jeśli to zdarzenie spowoduje uszkodzenie innego pojazdu lub wypadek, poniesie za to pełną odpowiedzialność. Istnieje jednak także druga strona medalu. Czy można wymagać od człowieka rzeczy niemożliwych? Doskonale przedstawił to pewien kierowca tira w swoim filmie:

Reklama

Wejście na dach ciężarówki może być niebezpieczne dla kierowców

Znany jest przypadek kierowcy ciężarówki, który zaryzykował wejście na oblodzony dach naczepy, poślizgnął się i spadł, łamiąc sobie kręgosłup. Teraz zamiast za kierownicą spędza czas na wózku inwalidzkim. Ponadto w myśl przepisów BHP praca na wysokości 4 metrów jest już "pracą na wysokości", a do tego trzeba mieć uprawnienia. Oznacza to, że kierowcy bez takich uprawnień wręcz nie wolno wchodzić na dach naczepy. Co więc ma zrobić? W innych krajach służby drogowe i transportowcy starają się radzić sobie z tym problemem. W Niemczech produkuje się naczepy z podgrzewanym dachem:

W USA konstruuje się specjalne zgarniacze:

W Polsce też podjęto próby budowania specjalnych pomostów, z których można bezpiecznie odśnieżyć dach naczepy ciężarówki.

Jak rozwiązać problem z usuwaniem lodu z naczepy ciężarówki?

Niestety, w naszym kraju wszystko to jeszcze jest w powijakach. Do rzadkości należą bazy transportowe, w których istnieją takie pomosty. Na palcach jednej ręki można policzyć też MOP-y i parkingi dla ciężarówek, na których znajdziecie taki pomost. No cóż, najłatwiej zwalić wszystko na kierowcę. Jeśli lód spadnie z naczepy i uszkodzi inne auto, to niech płaci mandat. Jeśli wejdzie na naczepę i z niej spadnie, to pracodawca zapyta: kto ci pozwolił tam wchodzić? Decydenci też nie dostrzegają tego problemu, a przecież to jest ewidentna hipokryzja: wymagać od kierowcy czegoś, czego nie wolno mu zrobić i czego nie jest w stanie zrobić. Ja mam inny, o wiele prostszy pomysł.

Wystarczy w zimie na parkingach dla ciężarówek, przynajmniej tych największych, ustawić samochody z podnośnikiem koszowym, z którego można by szybko odśnieżać dachy naczep. Do tego potrzebny jest oczywiście pracownik z uprawnieniami do pracy na wysokości. Podjedź kierowco, my bezpłatnie odśnieżymy ci naczepę, a ty w tym czasie wypij sobie kawę. Myślę, że bardzo wielu kierowców tirów skorzystałoby chętnie z takiej usługi.

Oczywiście, że z tym wiążą się pewne koszty, ale przecież zarządcy dróg wydają niemałe pieniądze na ich odśnieżanie. Właściciele autostrad też pobierają od nas opłaty za przejazd, więc powinni także przeznaczyć pewne środki na bezpieczeństwo. Wystarczy spojrzeć nieco szerzej na problem i pomyśleć, jakie mogą być koszty wypadków, leczenia poszkodowanych itd. Może doczekamy się wreszcie takiego myślenia decydentów?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: TIR-y | ciężarówki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy