Był pijany, uciekał, policja strzelała. Grożą mu... 3 lata

Cztery zarzuty, w tym prowadzenia po pijanemu i naruszenia nietykalności policjanta, usłyszał dziś 21-latek z Sierakowiec w Pomorskiem. W piątek późnym wieczorem po pościgu ulicami Gdańska zatrzymała go policja.

Cztery zarzuty, w tym prowadzenia po pijanemu i naruszenia nietykalności policjanta, usłyszał dziś 21-latek z Sierakowiec w Pomorskiem. W piątek późnym wieczorem po pościgu ulicami Gdańska zatrzymała go policja.

Wszystko zaczęło się od niewłączonych świateł. Gdy z tego powodu policjanci chcieli zatrzymać do kontroli mercedesa, kierowca zaczął uciekać.

- Po drodze łamał wszelkie przepisy ruchu drogowego. Wymuszał pierwszeństwo, zjeżdżał na przeciwległy pas ruchu, wjeżdżał na chodnik, przejeżdżał skrzyżowania na czerwonych świetle. W pewnym momencie stracił panowanie nad samochodem i uderzył w inne auto - opisuje Aleksandra Siewert z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

Na tym 21-latek jednak nie skończył. Rozbite auto porzucił i próbować uciekać dalej na piechotę.

Reklama

- Jeden z policjantów dobiegł do niego. Doszło do szarpaniny. Policjant był zmuszony oddać strzał ostrzegawczy. Po krótkim czasie mężczyzna został przez policjantów obezwładniony, zatrzymany i przewieziony do policyjnego aresztu - mówi Siewert.

Okazało się, że mężczyzna był kompletnie pijany. Miał 1,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

21-latek usłyszał 4 zarzuty. Oprócz prowadzenia pod wpływem alkoholu, naruszenia nietykalności cielesnej policjanta i wywierania przemocą wpływu na jego czynności jest podejrzany także o... "krótkotrwały zabór pojazdu". Auto, które prowadził nie należało do niego.

- Mężczyzna wziął samochód od swojego kolegi, bez jego wiedzy. Wziął kluczyki po prostu i odjechał. Kolega nie był świadomy tego, dlatego złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa na jego szkodę - wyjaśnia Aleksandra Siewert.

Co ciekawe 21-latek nigdy nie miał prawa jazdy. Był wcześniej karany - między innymi - za pobicie. Kilka miesięcy temu wyszedł z więzienia. Teraz może tam wrócić na 3 lata. Oprócz tego, że grozi mu pozbawienie wolności będzie musiał zapłacić mandaty za wykroczenia drogowe, które popełnił. Łącznie 2 tysiące złotych.

RMF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy