Bo samochód spali o 0.2 l/100 km więcej...

Od kwietnia tego roku w Polsce jeździmy całą dobę na światłach mijania.

W momencie wprowadzenia tego prawa wiele osób protestowało. Uważali oni, że światła nie są potrzebne, a koszty użytkowania samochodów wzrosną, bo trzeba będzie częściej zmieniać żarówki, wzrośnie również zużycie paliwa.

Wydawało się, że z biegiem czasu nawet nieprzekonani kierowcy docenili rolę świateł. Chyba jednak nie do końca. Oto list, który dotarł do naszej redakcji (pisownia i wyliczenia oryginalne).

"Czytając komentarze na temat przymusu włączania świateł przez całą dobę rzucają mi się czasem w oczy zapewnienia, że świecenie świateł nie powoduje wzrostu zużycia paliwa. A przecież sprawa jest banalnie prosta...

Reklama

Rozparzmy ten aspekt z punktu widzenia fizyki. Jeden z jej dogmatów mówi, że energia w przyrodzie nie ginie, tylko zmienia swoją postać. Więc do dzieła. Udowadniam...

Fakty:

W samochodzie ze standardowymi światłami w obwodzie świateł mamy dwie żarówki 55W (mijania), pięć 5W (pozycyjne przód i tył, tablica rejestracyjna), kilka żarówek podświetlenia tablicy rozdzielczej (w zależności od samochodu) powiedzmy, że jest ich pięć o mocy 1W każda.

W sumie daje nam to 140W. Te 140W to 0,14 kW a to daje około 0,19 KM. Pomijając straty powstałe na instalacji elektrycznej (zakładając model idealny) właśnie tyle mocy traci nasz silnik, by obsłużyć światła.

A jak to się ma do spalania?

Rozważmy to na przykładzie dwóch samochodów, jednego o mocy 50KM i drugiego o mocy 100KM.

Dla słabszego silnika 0,19 KM to 0,38% jego mocy. Czyli tyle energii z paliwa pójdzie tylko na wytworzenie prądu dla żarówek. Czyli o tyle procent wzrośnie zużycie paliwa. Dla średniego spalania na poziomie 5 l/100 km wyrost wzniesie 0,2 l/100 km.

Dla silnika o większej mocy 0,19KM to 0,19% jego mocy. Licząc w ten sam sposób, zakładając jednak, że większy silnik ma większe zużycie paliwa, powiedzmy, że 8 l/100 km, wówczas zużycie paliwa wzrośnie o 0,15 l/100 km.

Oczywiście są to przykładowe modele silników i spalania, ale ukazują mechanizm zwiększonego zapotrzebowania na paliwo.

A jak to się ma do utyskiwania, że rząd nasz zrobił prezent producentom żarówek, czy pasków klinowych.

Myślę, że pomijamy tu fakt, że największy prezent zrobiona rafineriom. Bo wystarczy policzyć, że obecnie przejeżdżamy średnio 20.000 km rocznie i mnożąc ten niższy wskaźnik zużycia paliwa spowodowany świeceniem świateł przez całą dobę wyniesie 30 l w skali roku!!! Czyli pół baku rocznie gratis. 30 l to na dzień dzisiejszy 120 zł.

No a teraz pomnóżmy to przez ilość aut jeżdżących po naszym kraju...

Udowodniłem, że to rafinerie dostały prezent? Wyższa sprzedaż paliw to również większe wpływy z podatków zawartych w paliwie...

My kierowcy dojeni jesteśmy stale... nawet pod przykrywką zwiększania bezpieczeństwa. "

Zgadzasz się z naszym czytelnikiem?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: prezent | paliwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy