Arogancja kierowców, niemoc policji
Pracuję w sporym mieście (Kraków) i kiedy obserwuję poczynania wielu kierowców - polegające na parkowaniu tam gdzie mają ochotę , a zwłaszcza: na przejściach dla pieszych , bezpośrednio przed nimi, na przystankach autobusowych, tramwajowych, wąskich chodnikach, ścieżkach rowerowych - to się zastanawiam (i chyba nie tylko ja) czemu robią to bezkarnie?
Nie umiemy parkować
Inne "paniska" parkując - potrafią zająć swoim samochodem więcej niż dwa miejsca parkingowe, dzięki czemu w już zatłoczonych centrach miast robi się jeszcze ciaśniej. Może wprowadzić do kodeksu drogowego poprawki (jest coś takiego w innych krajach) i traktować to jako wykroczenie?
Albo, prościej - tam gdzie obowiązują płatne strefy parkowania (jak w Krakowie) - pobierać opłatę za parkowanie bez uiszczenia opłat za drugie zajęte miejsce?
Drugi przejaw takiej arogancji to wszechobecne światła awaryjne! Ludzie pozostawiają swoje auta "na chwilkę", wyłączając niejednokrotnie cały pas ruchu, ale włączają "awaryjne" i uważają, że wszystko jest w porządku.
Kolejny przykład na to jak jedni kierowcy drugim potrafią uprzykrzyć życie (że konsekwentnie trzymam się parkowania) - to permanentne zastawianie możliwości wyjazdu innym samochodom, poprzez parkowanie na drugiego, czy też postój na samym łuku drogi w sposób uniemożliwiający wyjazd z poprzecznej ulicy.
Dlaczego - choć te wykroczenia opisane są w Kodeksie drogowym, nikt tak naprawdę nie egzekwuje przestrzegania przepisów (poza jednorazowymi akcjami). Założę się, że gdyby desygnować do tych zajęć dodatkowy oddział ludzi - zarobiliby oni na siebie z nawiązką. I nie chodzi tu tylko o napychanie miejskiej kasy, tylko wbrew pozorom poważną poprawę bezpieczeństwa i przepustowości ulic w centrach miast.
Nie bez grzechu - jeżeli chodzi o korki - są np. wszelkie firmy programujące światła na skrzyżowaniach.
Uwaga na pieszych
Albo inny przykład: statystyki grzmią , że ginie u nas zbyt wielu pieszych! A ja pytam kiedy ostatni raz widział ktoś Policję upominającą przechodniów przekraczających jezdnie w niedozwolonych miejscach? Bo ja w zakamarkach pamięci widzę takie obrazki sprzed 40 lat! I słyszę odgłos gwizdków na każdym skrzyżowaniu! A teraz - mogę co najwyżej spodziewać się staruszki z siatkami w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach!
Inny przejaw "sobiepaństwa", tym razem związany już z okolicami podmiejskimi, czy wręcz wsią: paskudny nawyk zatrzymywania się (bez dania jakiegokolwiek sygnału kierunkowskazem) w dowolnych miejscach, celem zabrania kogoś, czy wysadzenia pasażera . Kiedyś nadziałem się na tył takiego auta, którego kierująca miała akurat ochotę wysadzić kogoś na ... środku skrzyżowania ... (?!)
Nie oślepiej
Nie czuję się upoważniony do oceny, czy kursy uczą jeździć, natomiast uważam, że powinna w mediach trwać do znudzenia akcja ucząca pewnych nawyków, czy też je utrwalająca.
Z drobnych rzeczy mogących usprawnić ruch na wszystkich skrzyżowaniach warto byłoby preferować np. oczekiwanie na zmianę świateł z włączonym biegiem. Oczywiście zaraz znajdą się sceptycy, którzy stwierdzą , ze powoduje to nadmierne i przedwczesne zużycie łożyska oporowego sprzęgła (bo nic tak łatwo się nie utrwala w obiegowej opinii, jak nieprawdziwe fakty). Należałoby też kategorycznie zwalczać jazdę z włączonymi tylnymi światłami przeciwmgielnymi, kiedy mamy za sobą kolejny pojazd. Ciekawe, że do każdego kierowcy dociera, że jadąc na długich (drogowych) światłach - oślepia innych użytkowników drogi, a nie dostrzega, że robi to samo światłami przeciwmgielnymi, tyle - że do tyłu!
Albo - konia z rzędem temu, kto nauczy naszych kierowców - do czego służy pas rozbiegowy!
Jedź po prawej stronie
Nie tak dawno bodaj TVN udowodnił, że tylko nieliczni kierowcy "uważali na tej lekcji". A już paradoksem jest, że o ile na dwujezdniowych ulicach standardem jest nagminne poruszanie się pojazdów lewym pasem - o tyle w pobliżu wjazdów na nie (tam gdzie te nieszczęsne pasy rozbiegowe) - wszyscy "mają coś do załatwienia" akurat po prawej ...
Dużo się mówi o bezpieczeństwie na drogach, ale kto i gdzie uczy techniki wyprzedzania (bo na kursach na pewno nie).
Jak obserwuję zmagania z materią nieszczęśników próbujących wyprzedzać innych na najwyższych biegach ... Bo niby skąd mają mieć nawyk redukcji biegu (nawet i o dwa biegi), rozpędzanie jeszcze na prawym pasie, krótki manewr i już! - Nie , u nas to trwa niemal latami i to w całości na lewym pasie!
Więc może wina za to co dzieje się na naszych drogach nie leży po stronie kierowców, czy fatalnego stanu nawierzchni? Może to jeszcze wina niewłaściwego szkolenia, oraz egzekwowania przepisów? I to nie tylko tych dotyczących prędkości, i nie akcji (jak to u nas w zwyczaju) tylko stałego działania typu "zero tolerancji".
Tekst ten napisał nasz Czytelnik, który poinformował nas, że chciałby zadedykować go ogólnej arogancji kierowców i totalnej niemocy Policji i Straży Miejskiej. Śródtytuły pochodzą od redakcji