Ale wstyd. Drugie najbardziej zakorkowane miasto świata jest w Polsce!

Nieustanne korki i problemy ze znalezieniem miejsc parkingowych to chleb powszedni dla kierowców w większości dużych miast. Które ze światowych aglomeracji są prawdziwym koszmarem dla zmotoryzowanych i jak na ich tle wypadają polskie miasta?

Firma TomTom, na podstawie danych z nawigacji satelitarnych, przygotowała piąty już raport uwzględniający natężenie ruchu drogowego w 146 miastach globu. Które metropolie przysparzają kierowcom najwięcej problemów?

Za najbardziej zakorkowane miasto 2014 roku uznano Stambuł. Średni poziom zatłoczenia w najbardziej zaludnionym mieście Turcji określony został na 58 proc. Oznacza to, że o tyle wydłuża się czas przejazdu w godzinach szczytu. W godzinach porannego szczytu czas dojazdu jest dłuższy o 76 proc. Jeszcze gorzej jest popołudniami. W okres popołudniowego szczytu w Stambule na dojazd do wyznaczonego miejsca liczyć trzeba aż o 109 proc. więcej czasu. W skali roku kierowcy w Stambule tracą na stanie w korkach 110 godzin, czyli przeszło cztery doby!

Reklama

W Polsce jest źle

Niestety Polacy nie mają powodów do radości. Biorąc pod uwagę ogólne zestawienie (bez podziału na wielkość aglomeracji) na niechlubnym drugim (!) miejscu światowego rankingu najbardziej zakorkowanych miast znalazła się Łódź. Średni poziom zatłoczenia wynosi tu aż 56 proc., co oznacza, że każdego roku przeciętny kierowca spędza w korkach 109 h, czyli zaledwie o godzinę mniej, niż w Stambule! Prawdziwym koszmarem są godziny popołudniowego szczytu, w których czas dojazdu na miejsce wydłuża się średnio aż o 102 proc!

Warto zaznaczyć, że Łódź wyprzedziła sklasyfikowane na kolejnych miejscach rankingu: 3. Mexico City (średni poziom zatłoczenia 55 proc.), 4. Rio de Janeiro (średni poziom zatłoczenia 51 proc.) i 5. Moskwę (średni poziom zatłoczenia 50 proc.).

Zaraz za pierwszą dziesiątką, na 11. miejscu ogólnego zestawienia, uplasowała się Warszawa. Średni poziom zakorkowania naszej stolicy to 40 proc. W porannym szczycie czas dojazdu wydłuża się o 69 proc. W godzinach popołudniowych na dotarcie do celu liczyć trzeba nawet o 75 proc. więcej czasu niż normalnie. W skali roku (przy założeniu 230 dni pracujących) przeciętny warszawski kierowca traci w korkach aż 96 godzin!

W rankingu znalazł się jeszcze - sklasyfikowany na 34 miejscu - Kraków. Średni poziom zatłoczenia stolicy Małopolski wynosi 34. proc. W porannych korkach czas dojazdu wydłuża się średnio o 53 proc. Po południu - o 69 proc. W skali roku krakowscy kierowcy tracą na stanie korkach około 88 godzin.

W większości sklasyfikowanych miast najgorszymi dniami do jazdy są poniedziałek i piątek. W pierwszym dniu tygodnia we znaki dają się głownie poranne korki. W piątki zaobserwować można duże nasilenie ruchu w czasie popołudniowego szczytu, gdy wielu mieszkańców decyduje się wyjechać na weekend.

PR

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: korki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy