Opel Ampera - test
Drugi rok z rzędu tytuł Samochodu Roku otrzymał samochód elektryczny. Ale czy rzeczywiście Opel Ampera nadaje się do codziennej jazdy?
Postęp w rozwoju samochodów elektrycznych jest znacznie wolniejszy niż oczekują ich zwolennicy. Zwłaszcza zimą, podczas temperatur znacznie poniżej zera, zasięg takich aut pozostawia sporo do życzenia. Bardzo często jest niższy od 100 km (pomimo znacznie bardziej optymistycznych zapewnień producenta). Sam proces ładowania akumulatorów też jest daleki od ideału - by naładować je w pełni, trzeba kilku godzin.
Dwa źródła napędu
Przede wszystkim przez ograniczony zasięg i konieczność ładowania trudno samochodom "na prąd" rywalizować na równych zasadach z autami o tradycyjnym napędzie. Nie wspominając o niezbyt wysokiej prędkości maksymalnej i wysokiej cenie. Dwie pierwsze wady w dużej mierze udało się wyeliminować w Oplu Amperze. Ten pięciodrzwiowy samochód jest napędzany 150-konnym silnikiem elektrycznym.
Akumulatory mają pojemność 16 kWh, jednak ze względu na fakt, że zarówno całkowite ich rozładowanie, jak i przeładowanie bardzo niekorzystnie wpływają na ich trwałość, do dyspozycji kierowcy zostaje mniej więcej 8 kWh (akumulatory naładowane od 30 do 80%).
Podczas testu (jazda w mieście, poza miastem i autostradą) wystarczyło to na pokonanie zaledwie 48 km. Nie za wiele. Ale - w odróżnieniu od innych samochodów elektrycznych - jadąc Amperą nie trzeba się nerwowo rozglądać za stacją ładowania.
Gdy baterie są puste do akcji wkracza czterocylindrowy silnik... benzynowy. Właśnie on jest drugim źródłem napędu Ampery. A ściśle rzecz biorąc pełni on rolę generatora, który dostarcza prąd do silnika elektrycznego (część mocy może napędzać auto).
Zasięg dzięki benzynie
Do dyspozycji jest zbiornik paliwa o pojemności 35 litrów. W czasie testu zużycie benzyny wahało się od 6,3 l/100 km (jazda pozamiejska) do nieco ponad 8 l/100 km w czasie szybkiej jazdy autostradą. Biorąc pod uwagę zasięg na akumulatorach, średnie zużycie paliwa na testowym, 110-kilometrowym odcinku wyniosło 3,4 l/100 km. Oznacza to niestety tylko jedno - po rozładowaniu baterii powinno się możliwie szybko je doładować. W tradycyjny dla samochodów elektrycznych sposób - z gniazdka 230 V w garażu. Do pełnego naładowania trzeba od sześciu do jedenastu godzin, zależnie od natężenia prądu.
Oczywiście, zasięg nowego Samochodu Roku na samych bateriach zależy w dużym stopniu od sposobu jazdy. Jeśli ktoś jeździ tylko po mieście i naciska pedał gazu z umiarem, może bez większego trudu pokonać w trybie elektrycznym ponad 70 km. Korzystanie z pełnej mocy silnika elektrycznego gwałtownie obniża zasięg. Gdy już wciśniemy pedał gazu do oporu, osiągi mile zaskakują - ważące blisko 1700 kg auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w 9,4 s, a prędkość maksymalna to 161 km/h. W trybie elektrycznym samochód jest bardzo cichy. Gdy włączy się silnik spalinowy, poziom hałasu jest zależny - jak w aucie o napędzie tradycyjnym - od obrotów silnika.
Nie uniknie porównań
Mimo nietypowego napędu, Ampera będzie musiała się zmierzyć z "normalnymi" autami kompaktowymi. Ilość miejsca z przodu jest wystarczająca, ale z tyłu, gdzie przewidziano tylko dwa fotele, jest już zwyczajnie ciasno. Ładowność Ampery to zaledwie 343 kg, kiepsko na tle tradycyjnych konkurentów wypada także bagażnik. Mieści on zaledwie 310 l.
Podsumowanie
Opel reklamuje Amperę jako pierwsze elektryczne auto, które nadaje się do codziennej jazdy. I rzeczywiście, dzięki dodatkowemu silnikowi elektrycznemu można pokonać dystans nieosiągalny dla aut "na prąd". Do pełni szczęścia brakuje większego zasięgu na akumulatorach. I niższej ceny.
Witold Blady, źródło: AZ