Trudniej uciec przed fotoradarem

Kierowcom zostało odebrane kilka sposobów na uniknięcie kary z fotoradaru. Wciąż jednak są metody na bezkarność.

Wokół fotoradarów, a dokładnie procedur karania na podstawie zdjęć, urosło wiele wątpliwości. To wina często wykluczających się przepisów. W tym galimatiasie nie mogły sobie poradzić nawet sądy. Często zdarzały się wykluczające się wyroki nawet w tym samym sądzie, np. za niewskazanie przez właściciela, komu powierzył swój pojazd. To sprzyjało kierowcom, ale także kancelariom prawnym, które za kilkadziesiąt złotych obiecywały anulowanie mandatu z fotoradaru.

W końcu sprawami zajął się Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy, który wypowiedział się, w jaki sposób kierowca może zostać ukarany, a także jakie ma prawa i obowiązki. Niestety decyzje sędziów nie są zbyt korzystne dla osób, które uciekały przed odpowiedzialnością.

Reklama

Jednak nawet teraz nie jest tajemnicą, że póki przepisy nie zostaną zmienione, część kierowców będzie w łatwy sposób unikać odpowiedzialności za wykroczenia na drodze. Z tego powodu ITD przygotowuję zmianę obowiązujących przepisów i wprowadzenie kar administracyjnych. Przed tymi będzie trudniej uciec, a nieopłacenie kary będzie dość kosztowne.

"Prawo wykroczeń w przypadku fotoradarów nie sprawdza się. Musimy więc wprowadzić kary administracyjne, które wzorem z innych państw usprawnią działanie sieci fotoradarów" - przyznaje Łukasz Majchrzak z ITD.

Prezentujemy, w jaki sposób kierowcy nie mogą już uciekać przed odpowiedzialnością za wykroczenie zarejestrowane fotoradarem ITD oraz w jaki sposób wciąż omijają przepisy i pozostają bezkarni.

W ten sposób już nie można unikać odpowiedzialności

Odmowa przyjęcia mandatu z powodu braku możliwości zobaczenia zdjęcia

Dotychczasowy sposób na uniknięcie kary:

Dotychczas kierowcy nie przyjmowali mandatu z powodu braku możliwości zobaczenia zdjęcia z zarejestrowanym wykroczeniem, np. nie pamiętali, komu użyczyli pojazd. Z kolei Inspekcja Transportu Drogowego oraz niektóre straże miejskie tłumaczyły, że nie mają obowiązku przedstawiać dowodu, zanim sprawa nie trafi do sądu. Natomiast niektórzy sędziowie w takich przypadkach odstępowali od wymierzenia kary.

Co się zmieniło:

Trybunał Konstytucyjny uznał, że kierowca musi mieć dostęp do zdjęcia.

Skutki w praktyce

Jeśli kierowca zażąda zdjęcia, zostanie mu okazane. Przed sądem nie można, jako powód nieprzyjęcia mandaty, zasłaniać się brakiem możliwości zapoznania się ze zdjęciem.

Prawo do niewskazania sprawcy, jeśli ten jest członkiem rodziny

Dotychczasowy sposób na uniknięcie kary:

Z jednej strony na kierowcy ciąży obowiązek wskazania, komu powierzył swój pojazd. Przepisy jednak pozwalają uchylić się od odpowiedzi, jeśli dostarczy to dowodu przeciwko bliskiej osobie. W związku z tym sądy nie zawsze wymagały wskazania winnego.

Co się zmieniło:

Trybunał Konstytucyjny uznał, że kierowca ma zawsze obowiązek wskazania, komu został powierzony pojazd do kierowania. Brak takiego obowiązku skutkowałby powszechnym ignorowaniem wskazywania, komu właściciel powierzył samochód.

Skutki w praktyce

Właściciel pojazdu nie może odmówić wskazania, komu powierzył pojazd, nawet jeśli jest to członek jego rodziny.

Brak możliwości kierowania sprawy do sądu przez straż miejską

Dotychczasowy sposób na uniknięcie kary:

Wystarczyło odmówić, kto prowadził pojazd, a także nie przyjąć mandatu, aby pozostać bezkarnym. Powód? W 2010 r. znowelizowano kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia. Zapisano w nim, że straż miejska może być oskarżycielem publicznym przed sądem tylko w określonych przypadkach. Niektóre sądy uznawały, że straż miejska nie ma prawa kierować spraw do sądu, jeśli właściciel pojazdu nie wskazał, komu powierzył pojazd.

Co się zmieniło:

Tu jednak zainterweniował Sąd Najwyższy. Pod koniec września dał jasne wytyczne. Straż miejska może kierować sprawy do sądu.

Skutki w praktyce

Kierowca nie powinien liczyć, że jego sprawą nie zajmie się sąd.

Możliwość zignorowania wezwania, jeśli to zawiera różne warianty kary

Dotychczasowy sposób na uniknięcie kary:

Jeśli kierowca dostał wezwanie alternatywne, w którym straż miejska lub Inspekcja Transportu Drogowego jednocześnie zwracała się jako do sprawcy lub do właściciela pojazdu, każąc wybrać opcję kary, można było to zignorować. Nawet jeśli sprawa trafiła do sądu, ten były zwykle łagodny dla kierowcy.

Co się zmieniło:

Trybunał Konstytucyjny co prawda stwierdził, że nie ma podstaw prawnych, adresowania wezwań alternatywnych. Jednak sędziowie nie uznali, że otrzymanie wezwania alternatywnego daje jakichkolwiek podstaw do ucieczki przed mandatem.

Skutki w praktyce

Wezwanie alternatywne nie umożliwia uniknięcia kary.

Planują uszczelnić luki w prawie

Inspekcja Transportu Drogowego chce, aby kierowca, który zostanie przyłapany przez fotoradar mógł być ukarany na jeden z dwóch sposobów. Nadal będzie obowiązywał taryfikator mandatowy, ale oprócz niego zacznie działać także taryfikator z karami administracyjnymi. Właściciel pojazdu, który nie wskaże osoby prowadzącej auto, zasłaniając się np. lukami w pamięci, lub nie odpowie na wezwanie ITD, dostanie karę administracyjną. To ma uszczelnić możliwość ucieczki przed odpowiedzialnością.

Maksymalna wysokość ma być ustalona na poziomie 800 zł. Kierowca, który już otrzyma karę, ale jej nie zapłaci w ciągu 14 dni, automatycznie dostanie decyzję o podwojeniu przyznanej wcześniej kwoty. Terminowości wpłat ma pilnować komputer. Podwójne kary administracyjne będą groziły także kierowcom, którzy w ciągu roku popełnią trzy wykroczenia lub suma kar przekroczy 1200 zł. To oznacza, że kierowca może otrzymać nawet 1600 zł kary, a jeśli spóźni się z wpłatą, ta zostanie podniesiona do 3200 zł. Prace nad nowymi przepisami trwają już kilka lat. Inspektorzy chcą, aby kary administracyjne zaczęły obowiązywać w przyszłym roku, jednak jest to termin mało realny.

Tak kierowcy wciąż mogą unikać kar

Brak odpowiedzi na korespondencję

Właściciel auta, które zostanie zarejestrowane przez fotoradar dostaje z ITD formularz, w którym ma do wyboru: przyznać się winy, wskazać inną osobę, która prowadziła pojazd lub odmówić przyjęcia mandatu. Tymczasem nawet 40 proc. kierowców nie odpowiada na wezwanie ITD, która ma 180 dni na wystawienie mandatu. Jeśli w tym czasie nie uda się jej ustalić winnego (otrzymać od niego podpisanego oświadczenia), sprawę kieruje do sądu. Ma na to rok od wykonania zdjęcia, później następuje przedawnienie wykroczenia. Biorąc pod uwagę liczbę spraw, zdecydowana większość kierowców, którzy zignorowali wezwanie pozostaje bezkarna.

Wskazanie obcokrajowca

Innym sposobem na ucieczkę przed odpowiedzialnością jest zrzucenie winy na obcokrajowa. Kierowcy wyszukują np. na portalach społecznościowych dane obcokrajowca i w formularzu przesłanym przez ITD wskazują jako kierowcę obywatela obcego kraju. Oszustwo można wykryć, jednak potrzeba na to czasu, więc ITD nie ściga takich osób.

Niewskazanie winnego

Kierowca, którego auto zarejestrował fotoradar dość często decyduje się nie wskazać, komu powierzył mandat, zasłaniając się niepamięcią. Za to co prawda grozi mandat, ale bez punktów karnych. To zachęca wielu kierowców do wyboru takiej kary.

Jazda autem na zagranicznych numerach

Co miesiąc ITD rejestruje około 20 tys. pojazdów na zagranicznych rejestracjach. Mimo zmian w prawie, zdjęcia zwykle trafiają do kosza, przez co obcokrajowcy czują się bezkarni. Wykorzystują to także kierowcy z polskim prawem jazdy, którzy korzystają z aut na zagranicznych tablicach.

Nieopłacenie mandatu

Kierowca przyjmuje mandat, ale go nie opłaca. Według ostatniego raportu Najwyższej Izby Kontroli jedynie ok. 47 proc. należności za mandaty pochodzi od osób, które zdecydowały się na dobrowolną zapłatę. Kolejne 23 proc. zostaje ściągnięte w wyniku postępowań egzekucyjnych. Pozostałych 30 proc. w ogóle nie udaje się wyegzekwować. To oznacza, że co trzecia nałożona kara pieniężna w Polsce nie zostaje ściągnięta.

Wskazywanie kolejnych osób

Właściciel auta, który otrzyma korespondencję od ITD, wskazuje osobę (w porozumieniu z nią), której rzekomo pożyczył pojazd, co sprawia, że inspekcja musi wysłać do kolejnej osoby korespondencję. Ta wskazuje kolejną osobę. To powoduje przeciąganie sprawy aż do przedawnienia (1 rok od wykroczenia) poprzez wskazywanie kolejnych osób, które mogły prowadzić samochód.

Co grozi za „uniki”

Grzywna do 5000 zł

Inspekcja Transportu Drogowego wobec osoby, która nie chce wskazać, komu powierzyła swój pojazd, może skierować sprawę do sądu. Tam zamiast 500 zł mandatu grozi aż 5000 zł kary.

2 lata więzienia

Taką karę w sądzie może dostać kierowca, który fałszywie wskazuje innego kierowcę, twierdząc, że to on prowadził pojazd zarejestrowany przez fotoradar.

Dodatkowa kara

Kierowca, który w ciągu 7 dni nie odeśle oświadczenia, może zostać wezwany do siedziby ITD. Jeśli się nie zgłosi, dostanie 250 zł grzywny, a przy kolejnym wezwaniu do 500 zł.


Tekst: Sebastian Sulowski, zdjęcia: archiwum

Film (z) drogi - RUCH DROGOWY

Nie oszukuj, prawda wyjdzie na jaw - FORMALNOŚCI

Motor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy