Ponad tysiąc karetek na zdjęciach z fotoradarów!

Fotoradary ITD zarejestrowały 1049 przypadków przekraczania prędkości przez karetki pogotowia; w 99,9 proc. przypadków nie nałożono mandatów, bo pojazd wykonywał przejazd uprzywilejowany, np. jechał do wypadku - wynika z informacji resortu transportu.

W czwartek w Sejmie wiceminister transportu Patrycja Wolińska-Bartkiewicz odpowiadała na pytania posłów PO Piotra Tomańskiego i Renaty Butryn w sprawie karania kierowców karetek przez Inspekcję Transportu Drogowego. ITD zarządza fotoradarami od półtora roku, wtedy przejęła te urządzenia od policji.

"Od początku funkcjonowania automatyczny system zarejestrował 1049 przypadków przekraczania prędkości przez karetki ratownictwa medycznego. W 99,9 proc. tych przypadków nie było nałożonych mandatów na takie przejazdy, ponieważ właściciel pojazdu odpowiadał, że pojazd wykonywał przejazd uprzywilejowany. To dotyczy nie tylko karetek, ale wszystkich służb porządkowych z sygnałami świetlnymi" - powiedziała Wolińska-Bartkiewicz.

Reklama

Jak wyjaśniła, system jest automatyczny i traktuje wszystkich kierowców i właścicieli pojazdów jednakowo. "Tak samo są rejestrowane przypadki, kiedy karetka nie porusza się jako pojazd uprzywilejowany, a na przykład jedzie zatankować paliwo albo do warsztatu" - powiedziała.

Dodała, że właściciel pojazdu musi wskazać, czy w danym przypadku przejazd spełniał warunki przejazdu uprzywilejowanego. "Karta pojazdu wszystko rejestruje, więc można określić momenty, kiedy wykonywane są przejazdy uprzywilejowane" - wyjaśniła Wolińska-Bartkiewicz.

Jak zaznaczyła, w sytuacjach, gdy właściciel karetki spóźni się z przekazaniem informacji, to mandat nie jest nakładany. "Generalny Inspektor Transportu Drogowego nie nakłada kar, czeka na wyjaśnienia" - zapewniła.

Fotoradary ITD rejestrują karetki pogotowia, które przekraczają prędkość, np. jadąc na sygnale do chorego. Stacje pogotowia ratunkowego dostają dziennie nawet po kilkadziesiąt zawiadomień o złamaniu przepisów. Na wyjaśnienie każdego przypadku mają siedem dni.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy