Podobno jak teraz zaciągniesz ręczny, to już nie ruszysz. Ile w tym prawdy?
Lepiej zostawiać auto na biegu, czy bez obaw można zaciągać hamulec ręczny? Ile prawdy jest w tym, że po mroźnej nocy może zamarznąć?
Atak zimy, to sytuacja której wyjątkowo nie lubią kierowcy. Trudne warunki na drogach, poranne skrobanie szyb, konieczność wymiany opon na zimowe, problemy z odpaleniem auta po mroźnej nocy to tylko kilka problemów, które mogą się przytrafić. Kolejnym z nich jest zamarznięty ręczny. Czy rzeczywiście po zaciągnięciu hamulca postojowego na noc, nad ranem możemy nie ruszyć z miejsca?
Większość samochodów osobowych poruszających się po Polskich drogach to kilkunastoletnie auta. Biorąc to pod uwagę, możemy śmiało przyjąć, że w większości przypadków za sterowanie hamulcem ręcznym w odpowiada poczciwa i prosta linka, połączona z systemem dźwigni i cięgien. To prosty i sprawdzony mechanizm, który cechuje spora niezawodność, a w razie awarii koszty naprawy są stosunkowo niewielkie. Jeśli regularnie korzystamy z hamulca ręcznego, raczej nie powinniśmy obawiać się o jego sprawność. Wszystkie ruchome części są wtedy regularnie użytkowane i nie ma obaw przed zastaniem, czy zapieczeniem elementów tego prostego układu.
Nie wszyscy kierowcy mają jednak nawyk regularnego korzystania z hamulca postojowego, a przypomina sobie o nim dopiero, gdy nadchodzi zima. W obawie przed stoczeniem się, lub zsunięciem auta zaciągają hamulec ręczny i wtedy mogą zacząć się problemy. Jeśli przez długi czas nie używamy ręcznego, na elementach mechanizmu może pojawić się korozja. Jeśli rdza doprowadzi do rozszczelnienia pancerzyków linki, do środka może dostać się wilgoć i woda.
To właśnie w takiej sytuacji może dojść do zamarznięcia ręcznego w zimie. woda, która dostaje się do pancerza linki zamarza i unieruchamia linkę. Pół biedy jeśli ręczny nie był wtedy zaciągnięty - szybkim ruchem ręki z odpowiednią siłą możemy odblokować linkę. Gorzej jeśli hamulec był zaciągnięty - wtedy najprawdopodobniej samochód zostanie unieruchomiony - sprężyna ręcznego nie jest na tyle mocna żeby zerwać lód z linki.
Innym problemem, choć dużo rzadziej spotykanym jest zamarznięcie samego cięgna, lub przymarznięcie klocków do tarczy. Takie sytuacje zdarzają się głównie wtedy gdy temperatura spada grubo poniżej -15 stopni Celsjusza, po wilgotnym dniu. To sytuacja rzadko spotykana, ale również może się zdarzyć.
Na szczęście jest kilka sposobów aby poradzić sobie z zamarzniętym ręcznym. Nie wszystkie mogą okazać się skuteczne, ale warto ich spróbować, aby uwolnić samochód z zamarzniętego ręcznego.
Pierwszym sposobem, działającym głównie na zamarzniętą linkę, cięgno, lub samoregulator jest pamiętanie o tym, żeby ręcznego nie zaciągać "do końca". Jeśli hamulec postojowy jest sprawny, w większości samochodów wystarczy zaciągnąć dźwignię ręcznego na trzy "ząbki", dzięki czemu możemy pozostawić sobie niewielkie pole manewru w razie zamarznięcia hamulca. Jeśli po nocnym postoju okaże się, że linka zamarzła w pancerzyku, wystarczy "dociągnąć" hamulec aby rozkruszyć lód zalegający na lince i rozruszać ją.
Innym sposobem jest obstukanie kół tylnej osi (za wyjątkiem samochodów, w których ręczny działa na przednią oś - np. niektóre modele Citroenów z hydropneumatycznym zawieszeniem). Z tą metodą należy jednak szczególnie uważać, zwłaszcza jeśli mamy założone aluminiowe felgi lub kołpaki - łatwo uszkodzić je przez takie "siłowe" działanie. Czasem pomaga mocniejsze "kopnięcie" w oponę, lub rozbujanie auta - przechyły, drgania i ruch przekazywany przez elementy zawieszenia może wystarczyć, by "ruszyć" zamarzniętą linkę lub cięgno. Można też spróbować delikatnie uderzyć w sam zacisk jeśli mamy do niego dostęp - najlepiej drewnianym trzonkiem lub gumowym młotkiem, który nie wyrządzi żadnej szkody zaciskowi, a może odblokować zamarznięte okładziny lub elementy mechanizmu ręcznego.
Jeśli wiemy jak przebiega linka hamulca ręcznego możemy tez próbować rozmrozić ją manualnie, poprzez rozruszanie lub podgrzanie suszarką (nigdy palnikiem!), choć to metody, które są wyjątkowo kłopotliwe. Małe szanse są również na to, by linka odmarzła od temperatury układu wydechowego, jeśli odpalimy samochód i pozostawimy go na dłuższą chwilę na postoju. Być może po dłuższej chwili temperatura układu podniosłaby się na tyle, aby powoli rozmrozić linkę, ale należy również pamiętać, że za postój z uruchomionym silnikiem na dłużej niż minutę możemy zostać ukarani mandatem w wysokości 100 zł.
Ruszenie z miejsca przy zamarzniętym ręcznym również nie jest najlepszym pomysłem. Jeśli jesteśmy pewni, że to klocki przymarzły do tarczy, delikatny ruch do przodu może rozdzielić przymarznięte okładziny od tarczy, ale może też sprawić, że to okładziny odpadną od klocków, a wtedy czeka nas wymiana i definitywne uruchomienie auta. Podobnie będzie w przypadku hamulców bębnowych - jeśli bęben zamarznie, nie pozostaje nic innego niż poczekać na bardziej dodatnie temperatury, lub próba podgrzania bębna i jego rozmrożenia.
Zdecydowanie nietrafionym pomysłem jest jazda z tak zamarzniętym ręcznym. Powodów jest wiele, ale ten pomysł z pewnością nie spowoduje, że linka się odmrozi. Może za to doprowadzić do poważniejszych awarii hamulców i nie tylko.
Dobrym przyzwyczajeniem w zimie jest natomiast zostawianie samochodu "na biegu", zamiast zaciągania ręcznego, jeśli nie mamy pewności co do jego sprawności. To najlepsza metoda, zwłaszcza w przypadku starszych aut, których hamulce ręczne nie są już tak skuteczne i mogą być skorodowane.
Wybór biegu zależy od tego jak ukształtowany jest teren na którym parkujemy. Jeśli jest to płaski podjazd pod domem lub na parkingu osiedlowym wystarczy wrzucić jedynkę, aby auto zostało unieruchomione. Inaczej jest w przypadku kiedy parkujemy na wzniesieniu - wtedy używamy albo jedynki, albo biegu wstecznego. Tu wszystko zależy od tego, którą stroną auta stajemy w którym kierunku. Zasada jest taka, aby wybierać bieg przeciwny do kierunku spadku drogi.
- Jeśli parkujemy stojąc przodem "z góry" wrzucamy bieg wsteczny
- jeśli parkujemy stojąc przodem "pod górę" wrzucamy jedynkę.
Opór stawiany przez układ napędowy wystarczy, aby unieruchomić auto i zapobiec jego stoczeniu. Dla bezpieczeństwa powinniśmy również zostawiać auto z kołami skręconymi w kierunku krawężnika, a nie w kierunku jezdni. W razie gdyby doszło do awarii i auto miało się stoczyć, oprze się kołami na krawężniku i pozostanie na miejscu. Jeśli ustawimy koła w kierunku drogi, istnieje ryzyko, że samochód wytoczy się na jezdnię.