Niepowtarzalny uśmiech losu. Pięcioletnie Audi Q7 w idealnym stanie za 20 tys. zł?

Zupełnie nie rozumiem, jak mogłem dać się tak nabrać. Przecież jestem wyjątkowo ostrożny i przezorny. Z daleka dostrzegam każdą próbę kantu.

A tu proszę, pozwoliłem się w dziecinny sposób podejść i utopiłem kupę kasy. Wstyd i dramat... Tak zapewne rozumuje wielu kandydatów na milionerów, klientów różnego rodzaju piramid finansowych, jak również niedoszłych właścicieli kupionych za psie pieniądze atrakcyjnych samochodów.

Oczywiście rozumuje w duchu, bo głośno wyraża pretensje do całego świata z rządem na czele, który nie ostrzegł, nie uchronił, nie dopadł w porę sprawców ich nieszczęścia.

Ofiary oszustw, niekiedy zaskakująco prymitywnych, kiedy indziej wielce wyrafinowanych, nie zdają sobie sprawy, że naciągacze bezwzględnie i po mistrzowsku wykorzystują jedną z podstawowych ludzkich cech: chciwość, chęć szybkiego dorobienia się fortuny lub choćby kupna za bezcen wymarzonego auta.

Reklama

Chcemy i lubimy wierzyć w miraże, a pojawiająca się niespodziewanie nadzieja na zrobienie interesu życia jakże często skutkuje całkowitą utratą zdrowego rozsądku i poczucia rzeczywistości. 30 procent na rocznej lokacie w parabanku? Pięcioletnie Audi Q7 w idealnym stanie i z małym przebiegiem za niespełna 20 tys. zł? Nierealne? A może jednak? Może jest to właśnie moje 5 minut, niepowtarzalny uśmiech losu, z którego zbrodnią byłoby nie skorzystać... Takiemu myśleniu sprzyja powszechne przekonanie, że oficjalne instytucje finansowe, a i zawodowi sprzedawcy używanych samochodów, wyzyskują biednych ludzi; że uczciwa oferta, właśnie taka, na jaką akurat trafiliśmy w Internecie, byłaby przecież nieporównanie korzystniejsza.

Na pazerności swoich ofiar żerują również opisywani przez nas oszuści, oferujący poprzez serwisy ogłoszeniowe i aukcyjne samochody z drugiej ręki w niebywale okazyjnych cenach. Auto stoi w garażu w Londynie, ja pracuję w USA. Miałem już na nie nabywcę, z Niemiec. Przyleciałem, by dobić targu. Niestety, ten człowiek w ostatniej chwili wycofał się z transakcji. Nie chcę ponownie fatygować się na próżno przez ocean, ponosić duże koszty, więc muszę zyskać pewność, że mam do czynienia z poważnym klientem. Potrzebuję zabezpieczenia... To tylko jeden z powtarzających się schematów, jedna z możliwych konfiguracji geograficzno-personalnych, uzupełnionych barwną opowieścią o powodach sprzedaży pojazdu za bajecznie niską cenę. Ogólny mechanizm działania pozostaje jednak ten sam.

Ważnym elementem planu jest wspomniane zabezpieczenie. Do tego celu oszust wykorzystuje wiarygodne, ogólnie znane instytucje finansowe - na przykład Western Union, amerykańską firmę, zajmującą się międzynarodowymi transferami pieniężnymi. Tu znowu spotyka się różne warianty postępowania. Według jednego z nich, przyszły nabywca samochodu ma zjawić się w krajowej placówce WU i przekazać do zagranicznego (w naszym przykładzie - w Wielkiej Brytanii) przedstawicielstwa Western Union równowartość ceny samochodu. Jest to przekaz imienny, do zrealizowania na miejscu przez wskazanego odbiorcę, czyli samego nadawcę transferu lub ewentualnie inną, ale bliską mu osobę (krewnego, znajomego). Dowód dokonania wpłaty należy zeskanować i przesłać sprzedawcy pojazdu, który w ten sposób będzie miał pewność, że nie przyleci ze Stanów na darmo.

"Czemu mam tego nie zrobić? Nic mi nie grozi, bo przecież przekaz jest zaadresowany na mnie i tylko ja mogę wypłacić wysłaną z kraju do Anglii forsę - myśli potencjalny właściciel upragnionego, śmiesznie taniego samochodu. Niestety, myli się i to grubo, bowiem jego pieniądze, w niemałej często kwocie, bo idącej w tysiące funtów czy euro kwocie, błyskawicznie podejmuje ktoś inny. Nie pomaga zamazywanie w fotokopiach dowodów transferu danych, pozwalających je zidentyfikować. Złudne okazuje się też przekonanie, że imiennego przekazu Western Union nie da się zrealizować bez udowodnienia swojej tożsamości. Kasa znika jak sen złoty, razem z oszustem, który zmienia adres e-mail, numer telefonu, personalia i... zaczyna czyhać w sieci na następną ofiarę.

Przygotowaliśmy kilka pytań do Western Union...

Czy firmie znane są liczne, opisywane na forach internetowych przypadki oszustw związanych z fikcyjnymi ofertami sprzedaży samochodów poprzez serwisy ogłoszeniowe i aukcyjne, z wykorzystaniem transferu pieniędzy za pośrednictwem WU?

W jaki sposób załatwiane są reklamacje klientów w takich i podobnych sprawach?

Jak klient WU może uchronić się przed podjęciem przesłanych przez niego za granicę pieniędzy przez nieuprawnioną osobę?

Jak zabezpieczane są tego typu operacje przez WU?

Czy możliwe jest wypłacenie pieniędzy bez wylegitymowania się dokumentem tożsamości adresata transferu?

Niestety, okazało się, że nie bardzo jest kogo o to zapytać. Ze strony internetowej Western Union wynika, że instytucja ta współpracuje w Polsce z kilkoma partnerami, m.in. dużymi bankami, ale nie ma swojego oficjalnego przedstawicielstwa. Kliknięcie na zakładkę "O nas" przenosi klikającego do anglojęzycznego, macierzystego serwisu WU. Zapytania i reklamacje należy wysyłać na adres Western Union Internet Poland w... Grecji. Pod podanym numerem infolinii usłyszeliśmy, że "połączenie nie może zostać zrealizowane". Informacji dla mediów należy szukać w centrali Western Union w Kolorado (USA) - jeden numer telefonu, z wewnętrznym, nie ma adresu e-mail. W końcu zdecydowaliśmy się skorzystać z formularza kontaktowego dla klientów. Czekamy, co będzie dalej.

Trzeba zauważyć, że Western Union na swojej stronie www lojalnie ostrzega klientów przed oszustami, także internetowymi. W razie jakichkolwiek podejrzeń o takie działania radzi zwracać się do urzędów ochrony konsumenta, policji i prokuratury. A istniejące zagrożenia kwituje jednym zdaniem: "Niewiarygodnie atrakcyjne okazje są najczęściej niewiarygodne". Cóż, trafione w samo sedno.

Dodajmy na koniec ku przestrodze, że oszuści, rzekomi sprzedawcy fantastycznych i fantastycznie tanich samochodów, wykorzystują nie tylko Western Union, ale także inne firmy specjalizujące się w transferach pieniężnych. Warto zachować czujność!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy