Nie przyjmuję mandatu - i co dalej?
Każdy kierowca ma prawo odmówić przyjęcia mandatu – to rozpoczyna jednak dość skomplikowaną procedurę prawną. Z czym w takiej sytuacji należy się liczyć?
Postępowanie mandatowe opiera się na zgodzie sprawcy wykroczenia na przyjęcie nałożonej grzywny. Z chwilą otrzymania pokwitowania mandat staje się prawomocny - może zostać uchylony w terminie 7 dni i to tylko wtedy, gdy został nałożony za czyn niebędący wykroczeniem. Sprawca wykroczenia musi być jednak pouczony o prawie do odmowy przyjęcia mandatu i konsekwencjach tej odmowy. Prawo do odmowy przysługuje we wszystkich sytuacjach, niezależnie od rodzaju wykroczenia. Nie musimy podawać przyczyn takiej decyzji.
Sprawa nie jest jednoznaczna - generalnie odmowa przyjęcia mandatu zamyka temat i wszczyna procedurę zmierzającą do skierowania wniosku o ukaranie do sądu. Z czysto praktycznych względów, w pewnych sytuacjach funkcjonariusze godzą się jednak na wystawienie mandatu pomimo wcześniejszej odmowy jego przyjęcia, zwłaszcza wtedy, gdy nie wykonano jeszcze dodatkowych czynności wyjaśniających. Gdy ochłoniemy i stwierdzimy, że wizyta w sądzie nie jest najlepszym rozwiązaniem, warto zgłosić się do jednostki prowadzącej naszą sprawę.
Szanse na podważenie w sądzie zapisu z wideorejestratora czy zmianę decyzji co do winnego kolizji w jednoznacznej sytuacji są niewielkie. Jednym skutkiem będzie odroczenie ostatecznego wymierzenia kary - ale bez żadnej pewności co do jej wymiaru. Poirytowany sędzia nie musi być wyrozumiały, wykazanie się kłótliwością podczas rozprawy to kiepski pomysł. Większe szanse na korzystne dla nas rozstrzygnięcie mamy w sytuacjach mniej oczywistych - sporze czy przejechaliśmy na czerwonym świetle lub nie zatrzymaliśmy się na "stopie", zwłaszcza gdy nie ma postronnych świadków.
Organ prowadzący sprawę, przed skierowaniem wniosku o ukaranie do sądu może (choć nie musi) przeprowadzić tzw. czynności wyjaśniające, np. wezwać kierowcę na przesłuchanie - formalnie w charakterze podejrzanego o popełnienie wykroczenia. Pół biedy, gdy wykroczenie zostało popełnione w pobliżu miejsca zamieszkania i sprawę prowadzą lokalni funkcjonariusze. Jeśli zdarzenie zaszło na drugim końcu Polski, czeka nas podróż. To pierwszy moment, w którym możemy żałować odmowy przyjęcia mandatu.
Kierowca zostanie przede wszystkim spytany o swoją wersję wydarzeń. Nie opłaca się "kręcić", pytania typu "z której strony stał radiowóz" pozwalają sprawdzić, na ile można polegać na zeznaniach przesłuchiwanego. Łatwo dać się tu przyłapać na błędach. Zostaniemy także spytani o dochody, posiadany majątek, miejsce zatrudnienia, warunki rodzinne czy stan zdrowia.
Po zakończeniu czynności wyjaśniających, organ prowadzący sprawę kieruję wniosek o ukaranie do sądu. Teoretycznie czynności wyjaśniające mogą nie dostarczyć podstaw do sporządzenia takiego dokumentu (np. z uwagi na niewielki rozmiar winy), ale w praktyce to się nie zdarza. Kierowca staje się wtedy obwinionym o popełnienie wykroczenia - oskarżeni występują w przypadku przestępstw.
Teraz możemy pożałować nieprzyjęcia mandatu po raz drugi. Rozprawa może odbywać się w postępowaniu zwyczajnym, a sąd może nas wezwać wówczas na rozprawę - a to znowu oznacza w pewnych sytuacjach obowiązkową wyprawę na drugi koniec kraju.
O terminie rozprawy zostaniemy poinformowani listem poleconym. Może się jednak zdarzyć, że nie będzie to skuteczne, np. list zostanie do ręczony po terminie rozprawy. W takim przypadku sąd i tak może przesłuchać obecnych świadków, np. funkcjonariuszy, którzy próbowali nałożyć na nas mandat. Kolejna rozprawa, po skutecznym doręczeniu wezwania obwinionemu, może dla odmiany odbyć się bez udziału wcześniej przesłuchanych świadków. W jej trakcie możemy jednak zgłosić wniosek o odczytanie złożonych wcześniej zeznań, możemy także zażądać przesłuchania świadków w naszej obecności. Ale w tym momencie warto się zastanowić, co chcemy osiągnąć. Przeciąganie sprawy nie stawia nas w dobrym świetle, lepiej mieć pewność, że przyłapiemy kogoś na nieścisłościach.
Na początku rozprawy kierowca może złożyć wniosek o skazanie go w określony sposób (np. zaproponować wysokość mandatu) bez przeprowadzania postępowania dowodowego. Na rozprawę możemy także sprowadzić własnych świadków albo okazać dowody na swoją obronę, np. wykonane na miejscu zdjęcia. Możemy też wskazać sądowi inne argumenty wskazujące na naszą niewinność (np. zapis z monitoringu), ale trzeba to zrobić na tyle wcześniej, aby można je było przygotować na rozprawę.
Sąd zada pytanie o to, czy obwiniony przyznaje się do winy. Będzie też pytał o wniosek odnośnie wyroku. Odpowiedź w stylu "łagodny wymiar kary" jest generalnie przyznaniem się do winy, lepiej prosić o uniewinnienie lub odstąpienie od wymierzenia kary. Zwłaszcza to ostatnie wydaje się być dobrym pomysłem, wskazuje na dążenie do ugody. Sąd może nas uznać za winnych, ale nie trzeba będzie płacić mandatu i kosztów postępowania sądowego, unikniemy też naliczenia punktów. Wilk syty i owca cała.
Na drodze, w trakcie kontroli, mogliśmy otrzymać mandat góra 1000-złotowy. Często odmowy dotyczą stawek wielokrotnie niższych. Choć doświadczenie wskazuje na to, że sądy raczej nie każą grzywnami wyższymi niż pierwotnie wymierzone w trakcie kontroli (nierzadko przychylają się także do wniosków obwinionych), to istnieje jednak ryzyko innej oceny winy kierowcy. Sąd nie jest związany taryfikatorem, ani wcześniejszymi ustaleniami funkcjonariuszy. Wymierzając grzywnę bierze się pod uwagę dochody sprawcy, jego warunki osobiste i rodzinne, stosunki majątkowe i możliwości zarobkowe. Właśnie po to zadaje się tego typu pytania na etapie przygotowawczym. Może się więc okazać, że zamiast z mandatem za 300 zł skończymy na 3000 zł grzywny i zostaniemy obciążeni kosztami procesu. W przypadku korzystania z opinii biegłych może to być kolejne kilkaset złotych.
Wyrok w naszej sprawie może być wydany w postępowaniu nakazowym. W takim przypadku rozpoznanie sprawy następuje bez udziału stron. Robi się tak wówczas, gdy okoliczności i wina obwinionego nie budzą wątpliwości w świetle zebranych dowodów, a sprawa nie jest na tyle skomplikowana, by wymagała rozprawy. Informację o wyroku otrzymamy listem poleconym. Od wyroku możemy się odwołać w terminie 7 dni od daty doręczenia. Wniesienie sprzeciwu automatycznie skutkuje utratą mocy wiążącej wyroku. Sprawa zostanie rozpatrzona w "normalnym" trybie.
Wyrok wcale nie musi być ogłoszony podczas rozprawy na której jesteśmy obecni. Może zostać odroczony, na jego ogłoszeniu obwiniony nie musi być obecny. Gdy nadal nie zgadzamy się z treścią wyroku, możemy złożyć apelację do sądu okręgowego. Ale gdy sprawy zajdą tak daleko, prawdopodobieństwo uniknięcia grzywny robi się zerowe.
Nawet, gdy nałożenie mandatu jest jak najbardziej dopuszczalne, popełnienie wykroczenia nie musi się na tym skończyć. Formalnie nie ma bezwzględnego obowiązku stosowania się np. do taryfikatora, w szczególnych przypadkach (popełnienie drobnego wykroczenia, przyznanie się do winy, skrucha) funkcjonariusze, zgodnie z obowiązującymi przepisami, mogą poprzestać na ostrzeżeniu czy pouczeniu. Bez wątpienia jest to najlepsza metoda na uniknięcie mandatu.
Bartosz Zienkiewicz