Jeździsz na rezerwie dla oszczędności? Czekają cię poważne wydatki

Wysokie ceny paliw, efekt psychologiczny, chęć zaoszczędzenia – powodów, dla których kierowcy jeżdżą często na rezerwie może być kilka. Jak wskazują mechanicy, jazda na rezerwie nie prowadzi do oszczędności, tylko do wydatków.

Jazda na rezerwie paliwa to powszechna praktyka wśród wielu kierowców. Szczególnie często niski poziom paliwa w zbiorniku utrzymują kierowcy, którzy korzystają w swoich autach z instalacji LPG i benzyny używają sporadycznie, wyłącznie podczas uruchamiania silnika i w pierwszych chwilach jazdy. Choć takie zachowanie może wydawać się sposobem na oszczędzanie pieniędzy, w rzeczywistości może prowadzić do poważnych problemów i generować niepotrzebne wydatki. 

Oczywiście, jeśli raz na jakiś czas poziom paliwa spadnie do tak niskiego, że zaświeci się lampka kontrolna rezerwy, nie powinno się nic złego wydarzyć. Jeśli jednak ze świecącą lampką jeździmy często i regularnie tankujemy za kilkadziesiąt złotych może to prowadzić do uszkodzeń elementów układu paliwowego, a nawet silnika. W dodatku ciągła jazda na rezerwie może też wywoływać u kierowców niepotrzebny niepokój i prowadzić do stresujących sytuacji, np. w czasie nieprzewidzianych zdarzeń jak korek czy niedziałająca stacja paliw.

Reklama

Co powoduje korozję w baku?

W zbiorniku zawsze gromadzi się pewna ilość pary wodnej, która przy niskim poziomie paliwa skrapla się i powoduje korozję. Korozja może prowadzić do wycieków paliwa, a w skrajnych przypadkach do zniszczenia baku. Naprawa lub wymiana zbiornika paliwa to wydatek rzędu nawet kilku tysięcy złotych.

Dodatkowym problemem w zimie może być zamarzanie wody, która może zatkać filtr paliwa lub przewody paliwowe. To z kolei spowoduje unieruchomienie pojazdu, bo silnik po prostu się nie włączy.

Uszkodzenie wtryskiwaczy może być konsekwencją zanieczyszczeń w zbiorniku paliwa

Niski poziom paliwa oznacza, że pompa paliwowa będzie zasysać zanieczyszczenia zgromadzone na dnie baku. To bardzo niebezpieczne dla elementów układu paliwowego - wtryskiwaczy i filtra paliwa. Zanieczyszczenia mogą nawet uszkodzić silnik. Jedną z oznak tego, że do filtra przedostaje się szlam może być dławienie się silnika lub chwilowa utrata mocy.

Z kolei pompa paliwa zanurzona jest w baku i jest smarowana oraz chłodzona przez przepływające paliwo. Jazda na rezerwie powoduje, że pompa zasysa powietrze zamiast paliwa, co prowadzi do jej zużycia i awarii. Wymiana pompy paliwa to koszt rzędu kilkuset złotych.

Czym grozi jazda na oparach?

Jazda na rezerwie paliwa w aucie z silnikiem Diesla to proszenie się o kłopoty. Pusty bak może doprowadzić do poważnych usterek, których naprawa będzie kosztować krocie. Pierwsza z nich to zapowietrzenie układu paliwowego. W przeciwieństwie do aut benzynowych, w dieslach po całkowitym opróżnieniu baku zapowietrza się cały układ paliwowy. Zatankowanie do pełna nie wystarczy - konieczne będzie odpowietrzenie układu w serwisie, co wiąże się z dodatkowymi kosztami i holowaniem auta.

Innym problemem, jaki może wystąpić w dieslach jest uszkodzenie pompy i wtryskiwaczy. Brak paliwa powoduje zanik smarowania pompy wysokiego ciśnienia. W efekcie powstają opiłki metalu, które trafiają do wtryskiwaczy, niszcząc je. Naprawa lub wymiana tych elementów to wydatek rzędu kilku tysięcy złotych. Silniki Diesla źle znoszą pracę na ubogiej mieszance paliwowo-powietrznej, która powstaje przy niskim poziomie paliwa. Skutkuje to wzrostem temperatury w komorze spalania, co z czasem prowadzi do wypalenia tłoka. Naprawa w tym przypadku oznacza generalny remont silnika, generując ogromne koszty.

Zalecane jest więc, by w zbiorniku auta utrzymywać paliwo na poziomie co najmniej 1/4 jego pojemności. W ten sposób z pewnością unikniemy powyższych, kosztownych problemów.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy