Czy kierowca ma obowiązek denuncjować siebie?

Na 30 września Trybunał Konstytucyjny wyznaczył nowy termin w sprawie przepisu przewidującego grzywnę dla właściciela pojazdu, którym popełniono wykroczenie drogowe - za niewskazanie, kto kierował autem. Wcześniej sprawa dwukrotnie spadała z wokandy.

Ostatnio rozprawa - w pełnym składzie TK - dotycząca tej regulacji miała się odbyć 22 lipca, została jednak odwołana z powodu choroby jednego z sędziów. Jak poinformowano na stronie TK, nowy termin został wyznaczony na 30 września.

Regulację o karaniu za niewskazanie, kto kierował autem, w przypadku zarejestrowania przekroczenia prędkości przez fotoradar, zaskarżył prokurator generalny. "Żadna służba nie ma prawa domagać się od kogokolwiek udowodnienia własnej niewinności odnośnie jakiegokolwiek wykroczenia. Tym bardziej żadna służba nie ma prawa domagać się od kogokolwiek dostarczania dowodów własnej winy" - podkreślono we wniosku do TK.

Reklama

Według Kodeksu wykroczeń karze grzywny podlega właściciel pojazdu, który "wbrew obowiązkowi nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie".

Ma to być kolejna odsłona rozpatrywania tej regulacji przez pełny skład TK. W marcu 2014 r. - po rozpatrzeniu pytania lubelskiego sądu - Trybunał uznał (przy trzech zdaniach odrębnych), że przepis ten jest zgodny z konstytucją. Tamto orzeczenie nie zamknęło jednak sprawy. Do TK bowiem - oprócz rozpatrzonego pytania sądu - wpłynął także wniosek prokuratora generalnego, który wskazał możliwość naruszenia innych zapisów konstytucji, na które lubelski sąd nie powołał się w swoim pytaniu.

W 2014 r. TK rozpatrywał, czy przepis może naruszać wymóg zachowania przez ustawodawcę proporcjonalności i adekwatności sankcji za czyn. Sąd wskazywał m.in., że w polskich przepisach karnych obowiązek denuncjacji dotyczy tylko najpoważniejszych przestępstw i nie powinien odnosić się do wykroczeń. TK uznał wtedy, że "przepis przyczynił się do poprawy bezpieczeństwa na drogach i nie jest on nadmiernie restrykcyjny, przewiduje zagrożenie wyłącznie karą grzywny".

Z kolei PG powołał się na możliwość naruszenia konstytucyjnej zasady głoszącej, iż "każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu". Podkreślono, że dowód w postaci fotografii wykonanej przez fotoradar może okazać się wystarczający jedynie w sytuacji, gdy fotografia ta umożliwia identyfikację sprawcy wykroczenia.

"Jeżeli fotografia, sama w sobie, na taką identyfikację nie pozwala, a potwierdza jedynie fakt, iż niezidentyfikowany kierowca przekroczył dozwoloną prędkość lub nie zastosował się do sygnałów świetlnych na skrzyżowaniu, zasada domniemania niewinności stoi na przeszkodzie przypisaniu komukolwiek winy za dane wykroczenie" - napisał PG. Jak dodał, "w szczególności winy takiej nie można przypisać właścicielowi lub posiadaczowi sfotografowanego pojazdu".

Sejm wniósł o uznanie zgodności przepisów z konstytucją. "PG ignoruje to, że w polskim prawie nie istnieje żaden przepis, który upoważniałby służby do wymuszania przyjęcia mandatu karnego" - zaznaczono w stanowisku Sejmu. Dodano, że istnieje możliwość odmowy przyjęcia mandatu, co "przekazuje sprawę do rozpoznania przez niezależny organ, jakim jest sąd".

Rozprawie będzie przewodniczyć wiceprezes TK Stanisław Biernat. Sprawa będzie miała dwóch sędziów sprawozdawców: Wojciecha Hermelińskiego i prezesa Trybunału Andrzeja Rzeplińskiego.

Pierwotnie TK miał rozpatrzyć wniosek PG dotyczący tego przepisu w końcu maja zeszłego roku. Po wyroku TK z marca ub.r. Prokuratura Generalna dokonała modyfikacji w swym wniosku i Trybunał nie zajął się sprawą w 2014 r.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy