Reklama

Porsche Cayenne Turbo GT - moc to nie wszystko

Zaznaczmy na początku, co dla niektórych może być zaskoczeniem, że najbardziej ekstremalne Cayenne wcale nie jest najmocniejsze. Ten tytuł należy się odmianie Turbo S E-Hybrid, która generuje 680 KM oraz 900 Nm. Turbo GT ma "tylko" 640 KM i 850 Nm. Różnica polega na tym, że pozbawione układu hybrydowego, jest lżejsze o ponad 300 kg. W efekcie sprint do 100 km/h trwa zaledwie 3,3 s, a więc o pół sekundy szybciej, niż w przypadku mocniejszej hybrydy.

Inżynierowie Porsche popracowali też nad prowadzeniem Turbo GT. Odmiana ta otrzymała utwardzone o 15 procent pneumatyczne zawieszenie i zmniejszony o 17 mm prześwit. Zmieniono także pracę systemu aktywnej stabilizacji przechyłów, zwiększono negatyw kół o 0,45 stopnia i zmodyfikowano układ kierowniczy. Dopełnieniem tych zmian jest poprawiona aerodynamika oraz karbonowe elementy, takie jak dach oraz lotki spojlera dachowego.

Porsche Cayenne Turbo GT - tor to jego środowisko naturalne

Brzmi to wszystko bardzo ciekawie, ale jak przekłada się na realne wrażenia z jazdy? Przekręcacie kluczyk, a do życia budzi się podwójnie doładowane V8, głucho dudniące z tytanowego wydechu. Ustawiacie pokrętło trybów jazdy w pozycję Sport Plus, auto obniża się, a wy kładziecie lewą nogę na hamulcu, prawą wciskacie gaz do dechy. "System Launch control aktywny" - głosi napis. Puszczacie więc hamulec.

Cayenne Turbo GT wystrzeliwuje niczym pocisk, dosłownie odbierając dech wszystkim podróżnym i wbijając kolejne przełożenia z mocnym kopnięciem. Ten ważący 2,2 t SUV osiąga 100 km/h w 3,3 s, a 200 km/h w zaledwie 12,2 s. Pierwszą "ćwiartkę" macie za sobą już po 11,6 s. Dość powiedzieć, że gdyby razem z wami startował ktoś za kierownicą 450-konnego 911 Carrera S... byłby ułamki sekund za wami. Prędkość maksymalna? 300 km/h. Wartości godne supersamochodu dostępne w SUVie.

Zanim powiecie, że to obłęd, uspokoimy że inżynierowie Porsche doskonale wiedzieli, co robią. Wystarczy pokonać kilka szybkich zakrętów. Już "zwykłe" Cayenne Turbo potrafi zaskoczyć na krętej drodze, ale Turbo GT to liga sama w sobie. Auto bezbłędnie podąża za poleceniami kierowcy, zachowując zaskakującą neutralność. Nawet przy gwałtownych zmianach kierunku jazdy, pozostaje neutralne i ani myśli się przechylać. W ciasnych zakrętach natomiast Cayenne okazuje się zaskakująco zwinne, a to za sprawą skrętnej tylnej osi.

Turbo GT potrafi dać sporo frajdy nawet mało doświadczonemu kierowcy. Doświadczony natomiast doceni typowo torową charakterystykę, która naprawdę sprawia, że czujemy się jak za kierownicą prawdziwie sportowego coupe. Wystarczy wyłączyć kontrolę trakcji, aby bez problemu ustawiać auto w zakręcie gazem, driftować i ogólnie cieszyć się pełnią kontroli nad pojazdem.

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o ceramicznych tarczach hamulcowych wzmacnianych włóknem węglowym. Te z przodu mają 440 mm średnicy (i 10-tłoczkowe zaciski), zaś te z tyłu 410 mm średnicy (i 4-tłoczkowe zaciski). Są seryjne i chociaż kryją się za 22-calowymi felgami (również seryjne) i tak są absurdalnie wręcz wielkie. I jakże skuteczne.

Porsche Cayenne Turbo GT to także zgoda na pewne kompromisy

Torowa charakterystyka Cayenne Turbo GT nie daje się szczególnie we znaki podczas codziennej jazdy, ale czuć że nawet w najbardziej komfortowym ustawieniu zawieszenia, auto pozostaje zwarte. Nie ma co liczyć na łagodne bujanie na nierównościach, typowe dla aut z pneumatycznym zawieszeniem. Nie bez znaczenia na wrażenia z nierównych dróg (oraz z jazdy po koleinach) pozostają opony w rozmiarze 285/35 z przodu oraz 315/30 z tyłu.

Wybierając Turbo GT trzeba też pogodzić się z pewnymi ograniczeniami. Odmiana ta dostępna jest tylko jako Coupe, a tylnej kanapy z wgłębieniem pośrodku (trudno to nazwać schowkiem) nie można zamienić na zwykłą, trzyosobową. Ograniczona jest tez paleta dostępnych lakierów, więc chcąc jakąś wyrazistą barwę, trzeba skorzystać z opcji zamówienia koloru na życzenie. Na szczęście nie ma problemu ze zmiany koloru felg, chociaż niebieskiego z naszego auta testowego raczej byśmy nie wybrali. Ani złotego, jaki jest domyślny dla Turbo GT, choć w zielonym egzemplarzu, którym jeździliśmy przy okazji premiery, nie wyglądały one źle.

Ograniczenia znajdziemy także jeśli chodzi o wystrój wnętrza - testowana odmiana otrzymała dedykowaną tapicerkę ze skóry oraz materiału Race-Tex z kontrastowymi elementami (dwa kolory do wyboru). Alternatywnie możemy zdecydować się na całkowicie czarne wnętrze lub z czerwoną skórą na fotelach. Skromnie, szczególnie że tapicerka dedykowana Turbo GT jest dostępna tylko z fotelami pozbawionymi regulacji boczków i bez wydłużanego siedziska, przez co mają dość przeciętne trzymanie na zakrętach. Chcecie lepsze fotele - musicie wziąć tapicerkę jak w innych Cayennach.

Na koniec pozostaje kwestia ceny, która wynosi obecnie 1 007 000 zł. Zgadza się - Cayenne Turbo GT przebija barierę miliona złotych i jest o 91 tys. droższe od najmocniejszej odmiany Turbo S E-Hybrid. Częściowo uzasadnia to bogate wyposażenie, które obejmuje wszystkie elementy poprawiające zachowanie auta na drodze i obniżające jego masę.

Czy to jednak wystarczający argument? Prawda jest taka, że dla większości osób lepiej będzie wybrać zwykłe Cayenne Turbo, które jest znacznie tańsze (772 tys. zł), wygodniejsze na co dzień i na zwykłych drogach niemal tak samo szybkie. Chyba że naprawdę planujecie czasem wybrać się na tor, albo chcecie mieć SUVa który objechał na Nurburgringu Lamborghini Urusa. Wtedy Turbo GT jest właśnie dla was.

***