Volkswagen T-Roc kontynuuje konsekwentną i przemyślaną strategię Volkswagena dotyczącą upraszczania oferty produktowej. To już kolejny model dostępny w trzech wariantach wyposażenia kierowanych do konkretnych osób:
- Life, czyli odmiana bazowa, uniwersalna. Warto jednak podkreślić, że każdy opuszczający fabrykę T-Roc jest wyposażony m.in. w: systemy Front Assist i Lane Assist, reflektory LED-owe, cyfrowy wyświetlacz Digital Cockpit, wielofunkcyjna kierownica, a także system multimedialny wyposażony w App-Connect, co pozwala korzystać z aplikacji ze smartfona.
- Style to wersja dla tych, którzy od sportowych efektów wolą nowoczesną elegancję. W standardzie T-Roc Style ma 17-calowe felgi ze stopów lekkich Johannesburg, a za dopłatą dostępne są o cal większe, o nazwie Portimao i 19-calowe - Misano. W odmianie Style dostępne są także większe ekrany: Digital Cockpit Pro (10,25 cala) i systemu audio (8 cali) oraz reflektory LED Plus z systemem Light Assist i adaptacyjny tempomat.
- R-Line to coś dla fanów sportowych akcentów. Na liście wyposażenia znajdziemy m.in. zmodyfikowane zderzaki wzorowane na modelu T-Roc R, nakładki na progi oraz 17-calowe felgi Valencia. Wśród opcji są 18-calowe felgi Nevada, a także 19-calowe - Misano. Atmosferę samochodu sportowego we wnętrzu tworzy skórzana, sportowa kierownica wielofunkcyjna z logo R-Line, aluminiowe nakładki na pedały, czarna podsufitka i listwy ozdobne w błyszczącym wykończeniu Piano Black.
Odświeżony Volkswagen T-Roc jest też dostępny w topowej, najszybszej i najbardziej drapieżnej odmianie, czyli R. Pod jego maskę trafia 2-litrowy silnik benzynowy TSI o mocy okrągłych 300 KM. Maksymalny moment obrotowy o wartości 400 Nm przekazywany jest na cztery koła (napęd 4Motion) za pośrednictwem automatycznej skrzyni DSG. A jakie silniki mają do wyboru kierowcy zainteresowani innymi wersjami T-Roca?
Volkswagen T-Roc miał gamę silnikową, która przypadła do gustu klientom (był najczęściej kupowanym Volkswagenem w Polsce w ubiegłym roku). I tak pozostaje w wersji po faceliftingu. Nie ma (przynajmniej na razie) żadnej hybrydy, hybrydy plug-in czy wersji w pełni elektrycznej. Są za to znane i sprawdzone motory TSI i - co dziś już warto podkreślać - TDI.
Gamę otwiera 1.0 TSI o mocy 110 KM. Ten trzycylindrowy silnik dostępny jest tylko z manualną skrzynią biegów. Drugi w kolejności i jednocześnie zdecydowanie najczęściej wybierany przez Polaków jest motor 1.5 TSI o mocy 150 KM, który w opcji łączony jest ze skrzynią automatyczną DSG. Na szczycie wersji benzynowych znajduje się 2-litrowe TSI o mocy 190 KM, które standardowo łączone jest z automatyczną skrzynią biegów i napędem na cztery koła. Również w przypadku 2-litrowego diesla (150 KM) skrzynia DSG jest standardem, choć w jego przypadku nie ma opcji zamówienia napędu 4Motion.
Za kierownicą nowego T-Roca spędziłem kilka godzin, przedzierając się przez warszawskie korki w godzinach szczytu, testując auto na drodze ekspresowej oraz podczas zwykłej jazdy w mieście. Pierwsze wrażenie? Od razu czuć, że jest to auto, które przeszło facelifting. Jego charakter w niczym się nie zmienił - to wciąż żwawy, zwrotny SUV, którego gabaryty doskonale sprawdzają się na zatłoczonych ulicach i parkingach. Jak na SUV-a, siedzi się w nim dość nisko - jest coś w tym, co mówią o nim przedstawiciele Volkswagena, że T-Roc jest swego rodzaju połączeniem zwykłego hatchbacka z SUV-em i zawiera w sobie zalety obu tych aut.
Układ kierowniczy, zawieszenie, zwrotność - tu nic nie zaskakuje, bo nic się nie zmieniło względem wersji sprzed liftingu. I jest to bardzo dobra wiadomość, bo T-Roc jest autem znakomicie wyważonym. To, co wymagało poprawy, to niektóre materiały wykończeniowe. Każda wersja, nie tylko te, które zostały udostępnione dziennikarzom do testów, ma miękkie, bardzo przyjemne dla oka i w dotyku tworzywo na podszybiu. Na jego krawędzi znalazło się "przeszycie" dodające elegancji. Twardy plastik wciąż pokrywa boczki drzwi, choć nie w pełni - ich środkowa część wypełniona jest skóropodobnym materiałem.
Obsługa multimediów i funkcji związanych z komfortem podróży jest taka, jaka powinna być w Volkswagenie. Nawet opcjonalny, dotykowy panel klimatyzacji działa bardzo dobrze (i mówi to fan klasycznych pokręteł). W końcu ktoś zrozumiał, że panel nie powinien działać jak klasyczny przycisk tylko wykorzystywać możliwości, które daje... dotyk. Dlatego, by zwiększyć temperaturę we wnętrzu, wystarczy przesunąć palec po suwaku, a nie kilkukrotnie wciskać wyświetlanego na ekranie plusa.
Opisując zmiany, które zaszły w poliftingowym T-Rocu, nie można pominąć kwestii technologicznych. Tutaj zaszło ich zdecydowanie najwięcej. T-Roc otrzymał rozwiązania, które znamy już z innych modeli Volkswagena, ale które (po części) nigdy wcześniej nie były dostępne dla właścicieli tego SUV-a. Mowa przede wszystkim o IQ.Drive Travel Assist. Jak opisują to sami przedstawiciele Volkswagena, "konsolidujemy systemy wspomagające kierowcę pod wspólną nazwą IQ.DRIVE. Jednym z głównych elementów tego systemu jest Travel Assist, który debiutuje w nowym T-Rocu".
System ten przejmuje kierowanie, przyspieszanie i hamowanie pojazdu przy prędkościach do 210 km/h. IQ.DRIVE Travel Assist może korzystać ze znanych systemów: adaptacyjnego tempomatu ACC oraz asystenta utrzymania pasa ruchu Lane Assist. System aktywuje się jednym naciśnięciem przycisku za pomocą przycisku Travel Assist. Ponadto w nowym T-Rocu do wyposażenia standardowego w odmianach Style, R-Line i R należy obecna generacja adaptacyjnego tempomatu ACC z ogranicznikiem prędkości. W autach wyposażonych w skrzynię DSG dodatkowo jest także funkcja Stop&Go. To oczywiście raptem kilka z systemów wsparcia, z których mogą korzystać właściciele nowego T-Roca. Ich lista jest oczywiście znacznie dłuższa.
Taki właśnie jest poliftingowy Volkswagen T-Roc - poprawiony tam, gdzie powinien, niezmieniony tam, gdzie już przed liftingiem był dobry.