Mazda CX-9. Duże auto. Nic dziwnego, że oglądają się za nim głównie panie
Mazda CX-9, największy SUV tej japońskiej marki, przeszła jakiś czas temu spory lifting. Mieliśmy możliwość przetestowania jej po tych zmianach...
Choć nie sprawia takiego wrażenia, CX-9 to naprawdę spory samochód, przynajmniej jak na warunki europejskie. Ten produkowany od 2007 r. w Japonii olbrzym docelowo zaprojektowany był z myślą o amerykańskim odbiorcy, a ściślej rzecz biorąc - odbiorczyni. Lekkie linie, mocno nachylona przednia szyba i spory tylny zwis dają wrażenie obcowania z dużym, podwyższonym kombi, a nie ociężałą terenówką. Nic dziwnego, że za tą Mazdą oglądają się głównie panie.
Przeprowadzony w 2013 r. lifting wzbogacił CX-9 z zewnątrz o nowo zaprojektowane reflektory wraz ze światłami dziennymi z technologią LED, odświeżone lampy tylne, nowy zderzak, jak również powiększony grill. Całość wpisuje się w aktualną linię stylistyczną Mazdy.
Pociągamy za klamkę zaprojektowaną tak, aby żadna właścicielka nie połamała sobie przy tej czynności paznokci i otwieramy mądrze pomyślane drzwi. Ich dolna część zasłania próg, dzięki czemu zminimalizowano ryzyko pobrudzenia spódnicy czy nogawek spodni podczas wysiadania. Wewnątrz auta w oczy rzuca się dość cienka kierownica i wysoko poprowadzony tunel środkowy.
Masywna deska rozdzielcza lata świetności ma już dawno za sobą. Materiały wykorzystane do jej wykończenia są dobrze spasowane, jednak ich jakość pozostawia trochę do życzenia. Jest twarda, pokrętła wyglądają tanio. Ze względu na znaczną liczbę małych przycisków można mieć także zastrzeżenia do funkcjonalności kokpitu.
Za to obszyte skórą fotele są świetnie wyprofilowane i bardzo wygodne (fotel kierowcy ma elektryczną regulację i pamięć ustawień), a pozycja za kierownicą, pomimo że siedzi się wysoko, jest jedną z najlepszych, z jakimi mieliśmy styczność w tego typu autach. Miłe dla oka są też umieszczone w tubach zegary obrotomierza i prędkościomierza. Dotykowy ekran nawigacji jest raczej z tych mniejszych. Powyżej, w wąskiej szparze na samym szczycie deski, można znaleźć informacje o średnim zużyciu paliwa, zasięgu, temperaturze itd. Duży plus za czytelność - wszystko widać wyraźnie nawet w ostrym słońcu.
Na osobny akapit zasługuje ilość miejsca w środku, pojemność bagażnika, duża liczba schowków czy 8 miejsc na kubki z napojami (niektórzy twierdzą, że jest ich nawet 12). Tylko że znów wraca myśl o wyżej zawieszonym kombi... Nad głową przestrzeni mamy tyle, ile w normalnej, sporej osobówce. Miejsca na nogi z przodu, jak i w drugim rzędzie jest mnóstwo, podobnie na szerokość, jednak w drugim rzędzie najwygodniej będzie podróżować dwóm osobom, gdyż tak uformowano siedziska. Jest jeszcze rząd trzeci - zakładając, że środkowa kanapa nie będzie przesunięta maksymalnie do tyłu, to ulokowany tam dorosły może przejechać spokojnie nawet kilkadziesiąt kilometrów. Sprawdzone!
Bagażnik ma trzy pojemności - przy rozłożonych wszystkich miejscach siedzących (487 litrów) da się w nim zmieścić zakupy na cały tydzień albo plecaki szóstki maluchów. Po złożeniu ostatniego rzędu jest to już 1 368 litrów, a jeśli złożymy trzeci i drugi rząd, wtedy spokojnie włożymy do środka rower, torby podróżne albo małą pralkę; 2 851 litrów pojemności to już towarówka! A mogłoby być jeszcze lepiej, gdyby kanapa drugiego rzędu składała się równo z podłogą. Dla porównania, maksymalna pojemność luku bagażowego siedmioosobowego Audi Q7 jest o ok. 800 litrów mniejsza.
Producent montuje w Maździe CX-9 kilkakrotnie nagradzany, wolnossący benzynowy silnik Forda o pojemności 3,7 litra, zespolony z automatyczną, sześciostopniową skrzynią biegów. Taka jednostka napędowa to w Europie rzadkość. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że mamy do czynienia z jednym z ostatnich "prawdziwych" silników na rynku. Jego największymi zaletami są niezłe osiągi, spora pojemność skokowa, prosta konstrukcja i miły dla ucha dźwięk. Nie ma tu mowy o downsizingu, doładowaniu czy systemie start-stop.
277 KM i 367 Nm w aucie ważącym ok. 2 ton to akurat tyle, aby łatwo wyprzedzać i móc czasem pociągnąć przyczepę. Ograniczoną elektronicznie do 192 km/godz. prędkość maksymalną CX-9 uzyskuje bez większego trudu. Od 0 do 100 km/h przyspiesza wystarczająco dobrze - według producenta w ok. 10,5 sekundy. Czy to przez dźwięk silnika, czy jego wyraźne ożywienie od 4 tys. obrotów, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że naszej testówce zajmowało to mniej czasu. Wspomniana wyżej "prawdziwość" silnika ma jednak swoją cenę na stacji benzynowej. W mieście spalanie wynosi ok. 17 litrów na 100 kilometrów. Mówiąc bardziej obrazowo - w pełni zatankowany 76-litrowy bak wystarczy na 450 km. Mieszając miasto z trasą, Mazda "wypije" ok. 12-13 litrów na setkę. Stosując podstawowe zasady ekojazdy udało się nam uzyskać średnią na poziomie ok. 10 litrów na 100 km. Mogłoby być lepiej...
Jak już wspomniałem, sama jazda, zarówno w roli kierowcy, jak i pasażera, należy do bardzo przyjemnych. Zawieszenie zdecydowanie nastawiono na komfort. Pracuje cicho, dobrze wybiera nierówności. Zastosowane 20-calowe felgi z oponami o rozmiarze 245/50 są w sam raz. Kierownica naszym zdaniem pracuje odrobinę za lekko. Jednak kobiety wskazywały tę lekkość jako sporą zaletę, zwłaszcza przy manewrach. Chwaliły także ułatwiające parkowanie czujniki i kamerę cofania. W przypadku parkingów podziemnych z ich ciasnymi miejscami to rzeczywiście nieodzowne elementy.
Priorytet komfortu w zawieszeniu ma odzwierciedlenie podczas pokonywania łuków i ciasnych zakrętów - Mazda jest miękka i silnie podsterowna. Zdecydowanie nie idzie to w parze z dynamiką silnika a w połączeniu ze sporym apetytem na paliwo skłania raczej do spokojnej jazdy. Trzeba uważać również na wrażliwe na przegrzanie hamulce, słabnące wyraźnie po każdym gwałtowniejszym naciśnięciu pedału.
Na temat zdolności terenowych CX-9 nie ma sensu zbyt długo debatować - poza podwyższonym (w stosunku do osobówek) prześwitem i automatycznie dołączanym napędem 4x4, brak tu innych atutów potrzebnych w terenie, więc w głębszym śniegu było różnie. Trudno ostatecznie uznać to za dyskwalifikującą wadę testowanego samochodu, gdyż zdecydowaną większość swojego drogowego życia spędzi on na asfalcie. Z tego względu warto wspomnieć o bardzo sprawnie działających systemach wspomagających kierowcę: asystencie świateł drogowych, ostrzeganiu przed niezamierzoną zmianą pasa ruchu czy o obiektach znajdujących się w martwym polu.
Bogato wyposażona Mazda CX-9 została wyceniona na 178 900 zł. To niemało, ale porównywalne gabarytowo i podobnie wyposażone Audi Q7 pierwszej generacji z silnikiem 3.0 TFSI kosztuje ponad 300 000 zł! Różnica w cenie jest tak duża, że spokojnie rekompensuje braki w wykończeniu czy funkcjonalności. Szkoda tylko, że w ofercie brak turbodiesla z dużym momentem obrotowym, bardziej odpowiedniego do tego typu samochodów.
Mazda CX-9 nie stanie się raczej rynkowym przebojem. Jest i pozostanie jedynie egzotyczną, tańszą alternatywą dla innych, popularnych na rodzimym rynku SUV-ów (sprowadzanym głównie w imporcie indywidualnym). Zwłaszcza, że jej motoryzacyjne życie powoli dobiega już końca...
Holak