Jeep Grand Cherokee. Pink nie Pink, "i" nie "i"...

Adidasy Nike, elektroluks Zelmer... Każdy producent marzy, aby jego marka stała się pospolitym określeniem całej grupy wyrobów, niezależnie od tego, kto je konkretnie firmuje.

Obok niemieckiego Adidasa (sportowe buty) i szwedzkiego Electroluxa (odkurzacze) udało się to także amerykańskiemu Jeepowi. Słyszymy zatem, że ktoś kupił dżipa BMW czy dżipa Mitsubishi. Żelaznym punktem programu egzotycznych wycieczek są tzw. jeep safari, podczas których turyści wyprawiają się w teren na przykład... pikapami Toyoty. Ba, jak widać doczekaliśmy się nawet spolszczenia nazwy Jeep, co chroni przed kłopotliwymi wpadkami przy próbach jej fonetycznego odczytywania.

Właścicielem marki Jeep jest koncern Chrysler. Jedynym właścicielem Chryslera stał się niedawno Fiat. Trzeba to jednak wiedzieć, a żeby wiedzieć, trzeba się interesować. Idziemy o zakład, że na sto przypadkowo zagadniętych osób tylko jednostki skojarzyłyby Jeepa z Fiatem. Nie żebyśmy mieli cokolwiek przeciwko Fiatowi, ale wiadomo, jaka jest siła utrwalonych wśród zmotoryzowanej braci krzywdzących stereotypów...

Reklama

Wizerunkowe odseparowanie Jeepa od Fiata jest tym ważniejsze, że włoski koncern łączy z tą najbardziej globalną ze swoich marek ogromne nadzieje, zwłaszcza wobec niekończącego się kryzysu na rodzimym i, szerzej, europejskim rynku samochodowym.

Flagowym modelem Jeepa jest Grand Cherokee, który sprzedał się dotychczas na całym świecie w liczbie ponad 5 mln egzemplarzy. Obecna jego generacja jest produkowana od maja 2010 r. W ubiegłym roku została nieco odmieniona stylistycznie i ulepszona technicznie. Grand Cherokee MY 2014 ma m.in. nowe reflektory bi-ksenonowe ze światłami LED do jazdy dziennej, nowe wzory obręczy kół, dostępne są również nowe kolory lakieru nadwozia.

Mamy właśnie okazję jeździć Jeepem Grand Cherokee w topowej wersji Summit. Jak się prezentuje? Przeczytaliśmy gdzieś opinię, że wygląda "jak Pink, ładna, ale bez bioder; brak wysuniętych i widocznych nadkoli powoduje, że ma sylwetkę kobiecą "i", która nie wszystkim facetom się podoba".

Kto lub co to jest Pink? Co to takiego: sylwetka "i"? Młodzi pewnie wiedzą, starsi, a to oni niewątpliwie przeważają wśród nabywców flagowego Jeepa, z konsternacją rozglądają się na boki... Pink nie Pink, "i" nie "i"... Im najbardziej mogą przeszkadzać trudności z wsiadaniem do wnętrza wysoko zawieszonego samochodu i to, że przy wysiadaniu łatwo pobrudzić spodnie czy spódnicę o zabłocony próg. Pierwszemu kłopotowi może jakoś zaradzić wciśnięcie przycisku z napisem "park" (Grand Cherokee w wyższych wersjach wyposażenia ma opcję pięciostopniowej regulacji wysokości prześwitu w zakresie 165 - 287 mm nad podłożem). Ten drugi wynika z konstrukcji nadwozia i wiąże się z nadrzędną w motoryzacji zasadą TMTM, czyli "ten model tak ma".

Nam Grand Cherokee MY 2014 się podoba, gdyż wykazuje cechy wymagane od tego typu pojazdów - ma potężne rozmiary, dynamiczny aczkolwiek nie demoniczny wygląd i wzbudza respekt wśród innych użytkowników dróg.

Gdy przy odrobinie wysiłku zdołamy wspiąć się do wnętrza kabiny Jeepa będziemy zaskoczeni jej wystrojem. Jest tu naprawdę luksusowo, a przy tym elegancko, bez amerykańskich, wątpliwych z punktu widzenia estetyki bajerów. Segment Premium, bez dwóch zdań. Wysoka pozycja za kierownicą daje wrażenie panowania nad otoczeniem. Widoczność do tyłu poprawiają duże boczne lusterka oraz kamera cofania. Szkoda, że jej obiektyw tak łatwo się brudzi i zamiast wyraźnego obrazu widzimy na wyświetlaczu jakieś mętne plamy.

Pokryte skórą, podgrzewane, a w razie potrzeby wentylowane przednie fotele są obszerne i wygodne. Gruba kierownica dobrze leży w dłoniach. W jej dolnej części widnieje dyskretny napis "Since 1941", wskazujący długi rodowód marki. Centralne miejsce w zestawie wskaźników przed oczami kierowcy zajmuje duży wyświetlacz ciekłokrystaliczny, który zastąpił klasyczny prędkościomierz i może być ponoć konfigurowany na 100 różnych sposobów. Rozrywkę i wszelkie informacje dotyczące funkcjonowania samochodu dostarcza system multimedialny Uconnect z ekranem dotykowym o przekątnej 8,4 cala. Jakość dźwięku, dobywającego się z pokładowego systemu audio, można określić jednym słowem: rewelacyjna. Nie zdziwimy się, jeżeli właściciel tak wyposażonego Jeepa będzie wsiadał do swojego samochodu tylko po to, by posłuchać muzyki.

Pewnego przyzwyczajenia wymaga sposób sterowania wycieraczkami przedniej i tylnej szyby - nie dźwignią po prawej stronie kierownicy, jak w większości samochodów, lecz pokrętłem na dźwigni po stronie lewej. Rozwiązanie stosowane w Mercedesach. Po mercedesowsku, nogą, obsługiwany jest także "ręczny" hamulec.

Z przodu miejsca nie brakuje. Z tyłu też jest nieźle, chociaż wysocy pasażerowie mogą mieć trochę kłopotów z kolanami. Auto ma pojemny bagażnik (457 litrów do linii oparć), który staje się jeszcze większy po złożeniu oparcia tylnej kanapy. Powstaje wówczas całkowicie płaska powierzchnia, którą w razie potrzeby da się zamienić w zupełnie wygodną... sypialnię dla dwóch osób.

Oferta silnikowa flagowca Jeepa obejmuje trzy jednostki benzynowe oraz jedną wysokoprężną. Ponad 90 proc. sprzedawanych w Polsce Grand Cherokee to "ropniaki". Taki też silnik znajdował się pod maską testowanego przez nas samochodu. Trzylitrowa sześciocylindrowa turbodoładowana jednostka Multijet II, włoskiej konstrukcji, z kadłubem ze specjalnego stopu, czterema zaworami na każdy cylinder i łańcuchowym napędem rozrządu. Moc - 250 KM, maksymalny moment obrotowy - 570 Nm (już przy 2000 obr./min). Prędkość maksymalna - 202 km/godz. Przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. - 8,2 sekundy.

Z całym szacunkiem dla upodobań rodaków i pana Rudolfa Diesla, ale jego wynalazek jakoś nie bardzo pasuje do charakteru amerykańskiego SUV-a. Na zimno, przy rozpędzaniu, jest dość hałaśliwy. No i wcale nie taki oszczędny. Komputer pokładowy na dystansie około 2000 km pokazał średnie zużycie paliwa 12,9 l/100 km. Choć z drugiej strony... Czy ktoś, kto kupuje taki samochód przejmuje się wydatkami na stacji benzynowej? Liczy się prestiż, satysfakcja z użytkowania pojazdu.

A trzeba przyznać, że Grand Cherokee jeździ się bardzo przyjemnie. Zarówno na szosie, gdzie zachowuje się jak szybka, luksusowa, bardzo bogato wyposażona w zakresie bezpieczeństwa oraz komfortu limuzyna z płynnie działającym, wygodnym ośmiobiegowym automatem, jak i poza nią. Ten model Jeepa, chociaż daleko odszedł od swoich siermiężnych pierwowzorów, pozostał bowiem pojazdem, który bardzo dobrze radzi sobie w terenie. I na stromiznach (maksymalny kąt natarcia - 35,8 stopnia, kąt zejścia - 29,6 st., asystent zjazdu), i przy pokonywaniu przeszkód wodnych (maksymalna głębokość brodzenia - 508 mm) i na wertepach (regulowany prześwit, system optymalnie rozdzielający moment obrotowy między oś przednią i tylną, reduktor terenowy, niezależne zawieszenie wszystkich kół). Kierowca ma do dyspozycji naprawdę skuteczny napęd 4x4 i pięć różnych trybów jazdy: Sand (piach), Mud (błoto), Auto, Snow (śnieg) i Rock (skały).

Gama modelowa Grand Cherokee MY 2014 obejmuje wersje: Laredo, Limited, Overland, topową Summit oraz usportowioną SRT. Zainteresowani zakupem? Od razu powiedzmy, że tanio nie jest. Cennik zaczyna się od 215 500 zł (diesel) i 264 500 zł (benzyna). Testowany przez nas egzemplarz kosztuje 289 900 zł plus 3700 zł za lakier metalizowany.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Grand
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama