Więcej gum, ostrzejsza jazda!

Kto powiedział, że samochód ma mieć cztery koła?

To, że rozwiązanie takie stosuje większość producentów nie oznacza, że jest ono idealne. Wprawdzie im mniej kół, tym mniejsze opory toczenia, ale pamiętajmy, że oznacza to również mniejszą przyczepność.

Eksperymenty z większą ilością kół trwały już lata temu. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych, określanej często mianem złotych czasów motoryzacji, w Formule 1 pojawił się pojazd znany jako tyrrell P34. Zasłynął on tym, że miał zdublowaną przednią oś. Samochód odnosił niemałe sukcesy. Dzięki lepszej przyczepności udało się znacznie zmniejszyć podsterowność, co korzystnie wpływało na zachowanie pojazdu w wolnych i średnio szybkich zakrętach. Lepszy kontakt opon z nawierzchnią pozwalał także na bardziej efektywne hamowanie.

Ostatecznie konstrukcję pogrzebała ówczesna polityka Goodyeara, który skupił się na rywalizacji z drugim dostawcą opon do Formuły 1 i zaprzestał opracowywania specjalnych opon (w rozmiarze zaledwie 10 cali) wyłącznie dla Tyrrella.

W 2004 roku, na salonie samochodowym w Genewie pojawił się prototyp auta o nazwie Covini C6W. Zaprojektowany we Włoszech pojazd traktowano raczej jako ciekawostkę. Teraz, po przeszło 4 latach są spore szanse, że ta niecodzienna konstrukcja trafi do małoseryjnej produkcji - zdaniem konstruktorów - w końcu 2009 roku. Rocznie wytwarzanych ma być nie więcej, jak sześć pojazdów napędzanych 4,2 litrowym silnikiem Audi o mocy 440 KM.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koła | jazda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy