Biarritz: prasowa premiera C4

W ciasnym, 15-osobowym samolocie charterowym, na wysokości 8000 m i przy prędkości przelotowej 550 km na godzinę gdzieś nad Schwarzwaldem szef public relations Citroena poprosił nas o ocenę auta, którym kilka godzin wcześniej jeździliśmy.

Nieco przytępieni hukiem silników mieliśmy wymienić plusy i minusy następcy xsary, czyli C4. Moment, kiedy sympatyczny skądinąd „piarowiec” pytał, wybrany był doskonale. Ponad pięciogodzinny lot bez dostępu do prasy serwowanej zazwyczaj na liniach regularnych pozwalał na zastanowienie się nad zaletami i wadami tego auta.

Auta, któremu przyjdzie konkurować na rynku w segmencie kompaktów z takimi chociażby samochodami jak opel astra, ford focus, volkswagen golf, renault megane, toyota corolla, nie wspominając już o peugeocie 307, fiacie stilo, seacie leonie i kilku innych.

Wymienienie plusów poszło nam gładko. Szeroka gama silników, fajny wygląd obu bardzo różnych stylem wersji, doskonałe trzymanie się drogi, wygodna pozycja za kierownicą i liczne "bajery", to najważniejsze z nich.

Reklama

Minusy? Jasne, że są. Nie ma aut idealnych. Nawet mercedesy takowe mają, nie mówiąc już o autach, które podzieliły Czytelników naszego serwisu na część „za” i na część „przeciw”, czyli volkswagenach.

No, ale wróćmy do „cytryny” C4. Nas najbardziej denerwowała ... kierownica. To akurat element, z którego wspomniany człowiek z PR był najbardziej dumny. Ale nam nie przypadł do gustu. Wspomniana kierownica miała bowiem – po raz pierwszy bodajże (jak wiecie, że to nie prawda, to nas sprostujcie) w samochodzie osobowym - nieruchomy centralny zespół przełączników sterujących. W praktyce wyglądało to tak, że samo koło kręciło się, a środek pozostawał wciąż w tym samym miejscu. Intencję rozumiemy. Taki „patent” pozwala na trafienie sobie paluszkiem w odpowiedni przycisk nawet podczas manewrowania na parkingu. My sobie jednak trafić nie mogliśmy, choć z trafianiem generalnie nigdy nie mieliśmy większych problemów.

No, i konia z rzędem temu, kto w nagłej potrzebie trafi bez problemu na przycisk sygnału dźwiękowego. Został on umiejscowiony na dole kierowniczej konsoli i trzeba sporej praktyki, aby sobie zatrąbić w odpowiednim momencie, a nie po kilkusekundowych poszukiwaniach.

Kolejny minus, na który wskazywali również pozostali uczestnicy premiery citroena c4, która zorganizowana została w Biarritz, czyli francuskiej części kraju Basków (kierownica była dla nich ok.) to... podłokietnik. Za wysoki, niewygodny i na dodatek nie będący... schowkiem. Ale to pewnie tylko w wersji, którą jeździliśmy. Konstruktorzy „ce czwórki” uznali, że właśnie podłokietnik będzie znakomicie służył, jako miejsce do zainstalowania zmieniarki płyt CD.

Minusem może być także przeładowanie C4 elektroniką. Niech to się np. zepsuje. Siły nie ma, aby bez fachowca z komputerem pojazd taki przywrócić do życia. No ale nie bądźmy pesymistami. Zakładamy, że nie zepsuje się. Wtedy będziemy mogli cieszyć się bez umiaru licznymi „bajerami”.

My, na francuskich drogach i autostradach, bawiliśmy się doskonale. W masowanie! Tak, tak. To nie pomyłka. W wyposażeniu citroena C4 jest jak najbardziej autentyczny wibrator. Oczywiście został on zainstalowany w fotelu kierowcy, bo niby gdzie miałby zostać zainstalowany? A do czego służy? Jak przystało na wibrator, do pobudzenia.

Ale o szczegółach tego samochodowego gadżetu napiszemy dopiero w najbliższy wtorek. Cierpliwości...

TUTAJ foto-galeria z jazd testowych citroenem C4 w okolicach Biarritz.

Porozmawiaj na Forum.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NAD | kierownica | Auta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy