Auris prawie jak prius
W ciągu 13 lat dostępności na rynku toyota prius stała się synonimem auta hybrydowego i niezbędnym pojazdem dla każdego, kto chce zamanifestować swoją troskę o środowisko. Teraz zaś przyszedł czas na samochód hybrydowy "dla ludu" - model auris.
Pierwszym pytaniem, jakie się nasuwa, jest "dlaczego auris"? Czy nie będzie on stanowił konkurencji dla priusa? Toyota utrzymuje, że nie, jako że auta skierowane są do różnych grup konsumentów. Prius to nie tylko sposób na oszczędzanie paliwa, ale jasno określona informacja, jaką wysyłamy wszystkim wokół - jeżdżę drogim, niezbyt praktycznym i dziwnie wyglądającym autem, gdyż pomaga mi to w mojej walce o ratowanie przyrody. Auris zaś jest skierowany do osób, które podzielają te same ideały, ale chciałyby je realizować bez obnoszenia się z nimi. Dlatego też szukają zwykłego samochodu, który nie różni się z zewnątrz, ani od wewnątrz od wersji z tradycyjnym napędem.
Toyota jest tak przekonana o istnieniu rynku dla hybryd w każdym rozmiarze, iż nie zamierza na aurisie poprzestać. Na salonie w Paryżu możemy spodziewać się premiery kolejnego modelu, który będzie dostępny w wersji hybrydowej. Przedstawiciele Toyoty naturalnie nie chcą zdradzić, jaki to będzie samochód, ale z wypowiedzi, w których przejawia się wątek "tańszego, bardziej przystępnego auta", możemy domyślać się, iż chodzi o yarisa.
Toyota planuje, że w 2015 roku połowa gamy modelowej będzie dostępna w wersjach hybrydowych, zaś w roku 2020 możemy spodziewać się napędu spalinowo-elektrycznego w każdym z modeli japońskiego producenta.
Wybór aurisa, jako pierwszego modelu przerobionego na hybrydę, jest dość oczywisty, jeśli spojrzymy na poziom sprzedaży aut kompaktowych. To od wielu lat najliczniejszy segment w Europie, a od niedawna także w Polsce (31 % rynku).
Najnowsza zielona toyota to dobrze znany samochód, który napędza, również dobrze znany z priusa III generacji, hybrydowy układ napędowy. Składają się na niego silnik benzynowy o pojemności 1,8 l i mocy 98 KM oraz motor elektryczny, który pozwala na pokonywanie niewielkich dystansów (ok. 2 km z prędkością do 50 km/h) bez uruchamiania jednostki benzynowej, a także pomaga przy wyprzedzaniu. Kiedy oba silniki współpracują ze sobą, auto dysponuje mocą 136 KM, co jest całkiem wysoką wartością jak na kompaktowego hatchbacka.
Oczywiście, fakt, że auto ma dwa silniki, a także musi wozić baterie zasilające jednostkę elektryczną, sprawia, że auris jest dość ciężki (dokładnie o 105 kg cięższy od wersji napędzanej jednostką benzynową), co przekłada się na jedynie wystarczające osiągi - 11,4 s zajmuje sprint do 100 km/h, a prędkość maksymalna wynosi 180 km/h.
Poza nowym napędem, hybrydowy auris różni się od pozostałych wersji detalami, jak np. zmieniony przedni zderzak i grill. Poprawiono również aerodynamikę i zastosowano opony o niskich oporach toczenia. Efektem tego jest obiecywane średnie spalanie na poziomie 3,8 l na 100 km i emisja dwutlenku węgla wynosząca 89 g na 100 km. Brzmi to dość obiecująco, ale z doświadczenia wiemy, że hybrydy mają nieodparte tendencje do spalania zauważalnie więcej, niż obiecują to producenci w swoich broszurach.
Auto pojawi się na Polskim rynku w sierpniu, zaś jego ceny zaczynać się mają od 89 900 zł. Czy nowy auris HSD wart jest tych pieniędzy, przeczytacie w naszej relacji z jazd testowych tą pierwszą kompaktową "pełną" hybrydą, zakorkowanymi ulicami Barcelony.
Michał Domański