Mercedes Sonderklasse. Forpoczta technicznych nowinek
Mercedes S, który w wersji 400 d 4MATIC Long gościliśmy niedawno w naszej redakcji, nie jest już flagową limuzyną w palecie marki ze Stuttgartu. Tę rolę przejął S Maybach. Jednak to właśnie Sonderklasse od początku swego istnienia stanowią forpocztę technicznych nowinek, które trafiają stąd później do innych modeli z gwiazdą. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego wcielenia S-klasy.
W popularnym polskim serwisie ogłoszeniowym można znaleźć kilkadziesiąt ofert sprzedaży Mercedesa S W140, produkowanego w latach 1991 - 1998. Liczące dzisiaj często ponad ćwierć wieku samochody miewają w swoim wyposażeniu takie cuda, jak elektronicznie sterowane automatyczne skrzynie biegów, system stabilizacji toru jazdy ESP, elektroniczną klimatyzację, boczne poduszki powietrzne, aktywne amortyzatory, elektroniczne domykanie drzwi, czujniki parkowania czy sterowanie głosem poszczególnymi funkcjami auta. Również obecna generacja klasy S przynosi co najmniej kilkanaście bardzo ciekawych, wartych uwagi rozwiązań.
Z pierwszym spotykamy się już podchodząc do pojazdu z kluczykiem w kieszeni. Na nasze powitanie wysuwają się zlicowane z nadwoziem klamki. Zgoda, nie jest to nowość na skalę światową, ale robi wrażenie.
Wewnątrz auta wzrok przykuwa wieńczący środkową konsolę duży (12,8 cala) ekran dotykowy, niczym będące ostatnim krzykiem mody telewizory oparty na technologii OLED, wykorzystującej diody ze związków organicznych.
Stałym elementem wystroju wnętrz wielu współczesnych samochodów, nawet tych z niższej półki, jest tzw. oświetlenie nastrojowe, czyli Ambient. W S-klasie nie tylko możemy wybierać spośród 64 jego odcieni, ale również różnicować kolory iluminacji dla poszczególnych części kabiny, tworzyć coś w rodzaju barwnych koktajli lub nadawać światłu dynamiczny charakter; sprawić, by reagowało ono zmianą barwy na przykład na zmianę ustawień klimatyzacji.
Wśród licznych dostępnych konfiguracji wyświetlacza cyfrowych instrumentów pokładowych mamy także możliwość przełączenia się w tryb 3D. Efekt głębi obrazu jest niezwykle sugestywny i doskonale widoczny gołym okiem, bez sięgania po jakiekolwiek specjalne okulary .
Mikrogładzikiem na kierownicy można włączyć funkcję Augmented Reality, czyli rozszerzonej rzeczywistości, która przenosi na przednią szybę, przez wyświetlacz przezierny HUD, wskazówki systemu MBUX (Mercedes-Benz User Experience). Pokładowa sztuczna inteligencja, jak informuje producent samochodu, "może z czasem lepiej Cię poznać i zostać proaktywnym partnerem - oczywiście jeżeli sobie tego życzysz". Brzmi to, przyznajmy, tyleż frapująco co groźnie. W praktyce oznacza, że MBUX przez kamery obserwuje zachowania kierowcy i uczy się jego gestów, by odpowiednio na nie reagować. Na przykład włączyć jedną z lampek we wnętrzu czy opuścić roletę w tylnym oknie.
To, że fotele na życzenie grzeją, chłodzą, aktywnie podtrzymują ciało na zakrętach i je masują, jest w tej klasie pojazdu oczywistą oczywistością, ale już funkcje wibrującego masażu łydek (fotele tylne), czy wykonywania minimalnych oscylacyjnych ruchów, które "wspierają metabolizm i przepływ krwi w siedzącym obszarze ciała i w nogach", już niekoniecznie. Podobnie jak wchodzące w skład systemu audio 4D elementy wibrujące w fotelach, których zadaniem jest tworzenie rezonansu, odczuwanego przez uczestników koncertów.
Opisane wyżej cuda można śmiało zaliczyć do kategorii bajerów. W nowym Mercedesie klasy S nie brakuje jednak również rozwiązań naprawdę pożytecznych. Pasażerów podróżujących w drugim rzędzie siedzeń chronią poduszki powietrzne w pasach bezpieczeństwa, boczne oraz zamontowane w oparciach przednich foteli. Gdy pokładowe systemy wykryją zagrożenie zderzeniem bocznym, zawieszenie podnosi się o 8 cm, by siłę uderzenia przejęły wzmocnione części nadwozia.
Na osobny opis zasługują opcjonalne reflektory Digital Light, zbudowane z trzech diod i aż 1,3 miliona miniaturowych zwierciadeł, rozpraszających emitowane przez nie światło.
Przy wjeździe w obszar robót drogowych na jezdni jest wyświetlany odpowiedni symbol oraz pas światła wyznaczający szerokość samochodu, co ułatwia przejazd przez zwężenia szosy.
Gdy jedziemy z prędkością co najmniej 30 km/godz. i nie redukujemy jej, zbliżając się do znaku STOP lub czerwonego światła, na jezdni wyświetlany jest odwrócony trójkąt. Takie samo ostrzeżenie pojawia się np. przy wjeździe na autostradę pod prąd.
Reflektory oświetlają punktowo osobę znajdującą się na pasie ruchu (funkcja Spotlight), a uwagę kierowcy dodatkowo zwracają punktowe, skierowane w kierunku pieszego symbole. Gdy nawigacja, prędkościomierz lub kamery podpowiedzą, że znajdujemy się na drodze szybkiego ruchu, światła zwiększą swój zasięg i jasność. Gdy wjedziemy na rondo, włącza się obustronne doświetlanie łuków drogi. Podczas jazdy w deszczu Digital Light przyciemnia część diod, by światła mniej odbijały się od mokrej nawierzchni. W mieście strumień światła się rozszerza, by oświetlić większy obszar. Jest też funkcja kompensacji topograficznej, która, kierując się wskazaniami mapy nawigacji i reagując przewidująco na zmianę wysokości terenu, powoduje, że zasięg świateł pozostaje niezmieniony zarówno przy zjeżdżaniu ze wzniesień, jak i przy wjeżdżaniu na nie.
Jakże prymitywnie przy wszystkich owych możliwościach wyglądają zwykłe, automatyczne światła drogowe, czyli zmiana długich na mijania i odwrotnie...
Adam Rymont
***