Skoda Yeti - sprytny górski zwierz. A hejterzy i tak będą zrzędzić, że Skoda

​Od momentu swojej premiery Skoda Yeti zwracała na siebie uwagę w sposób nieco inny od większości konkurencyjnych crossoverów.

Z jednej strony bardzo stonowana, wręcz tradycyjna stylistyka, a z drugiej określony przez speców od marketingu image sprytnego samochodziku, który wszędzie się zmieści, wszędzie dojedzie i ma to coś co powoduje, że na twarzy maluje się uśmiech. Czy może być lepszy sposób na wypróbowanie tego górskiego zwierza jak weekendowy wyjazd na narty? Sprawdziliśmy to na górskich drogach z Krakowa do Tatrzańskiej Łomnicy.  

Wnętrze

Yeti jest mniejszy a przede wszystkim krótszy od większości swoich konkurentów stąd od razu miałem wątpliwości czy do wnętrza zmieścimy dwie pary długich freeridowych nart odpowiednio o długościach 175 i 190 cm. Składane środkowe, tylne  siedzenie pozwoliło swobodnie wpakować pokrowce wzdłuż nieznacznie tylko ograniczając ruchy kierowcy i pasażera. Na kilkugodzinną jazdę to rozwiązanie bezproblemowe zabierające jedynie możliwość oparcia ręki na podłokietniku.

Reklama

Jeśli posiadacie normalne narty carvingowe o długości do 170 cm nie będą one przeszkadzać wcale. Oczywiście narty zabierają trochę miejsca w niezbyt dużym bagażniku stąd bez wychodzenia ponad tylną półkę zmieściły się tam tylko buty narciarskie i dwa średniej wielkości plecaki. Gdybyśmy jechali na tydzień trzeba by zdemontować półkę i z bagażami wędrować w górę, a tam przy pudełkowatym kształcie bagażnika miejsca jest pod dostatkiem.

 Skoro jesteśmy już przy wnętrzu to wspomnę o dwóch odkrytych mankamentach. Dla wysokiej osoby (wzrost blisko 190 cm) regulacja kierownicy jest zbyt mała. Albo brakuje miejsca na wygodną pozycję nóg albo kierownica jest nieco zbyt za daleko.

Przydałby się większy skok kierownicy w regulacji przód/tył. Drugi minus, to bardzo niewygodne zapinanie pasów bezpieczeństwa do fotelika dziecięcego gdy środkowe siedzenie jest złożone. Pozostałe rozwiązania wnętrza odpowiadają wizerunkowi Yeti. Jest sprytnie, praktycznie i wygodnie.     

Jazda

Zdecydowanie największą zaletą Yeti jest fantastycznie zestrojone zawieszenie, które w połączeniu z precyzyjnym układem kierowniczym daje zarówno frajdę z pokonywania zakrętów jak i niezwykły komfort jeśli chodzi o wybieranie nierówności. Na tatrzańskich serpentynach, mocno zabrudzonych żwirem i piaskiem, w wielu miejscach zaskakiwała mokra nawierzchnia z topniejącego śniegu, a Yeti prowadziło się wzorowo. Nawet dynamiczna jazda nie powodowała zerwania przyczepności kół czy potrzeby interwencji ESP.

Testowany model wyposażony był w 140 konny silnik diesla, który w zestawieniu z automatyczną skrzynią biegów był niestety trochę zbyt słaby aby w pełnie wykorzystać świetne właściwości jezdne auta. W tym kontekście nie dziwi fakt, że Yeti występuje również w wersji 170 KM. Dla tak dobrego zawieszenia i dość leniwie pracującej automatycznej skrzyni taki silnik byłby bardziej odpowiedni.

Przez weekend Skoda zrobiła po górskich drogach 350 kilometrów ze średnim spalaniem 7,6 litrów. Większość przy dość dynamicznej jeździe, często w trybie sport, który zdecydowanie zwiększa zużycie paliwa choć niestety nie poprawia znacząco osiągów samochodu często niepotrzebnie przeciągając diesla na wysokich obrotach. 

Podsumowanie

Testowany model kosztuje bagatela około 120 tysięcy złotych. To sporo za niewielki samochód ze znaczkiem Skody na masce.

Z drugiej strony to fajnie wyposażony model z fantastycznym panoramicznym dachem, przez który Tatry wyglądają świetnie, a górskie drogi połyka się z uśmiechem na ustach. Moim zdaniem to idealny wybór dla tych, którzy lubią outdoorowe wypady a zasobność portfela nie przeszkadza w wydawaniu dużych sum na sprzęt sportowy i outdoorowe ciuchy z którymi Yeti komponuje się idealnie. Ten samochód wyglądać będzie dobrze w zestawie z rowerem MTB, górskim kajakiem czy nartami skiturowymi. Po prostu górski zwierz. 

FL

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL