Skoda Yeti – dwa oblicza popularnego SUVa

Projektując samochód jasno określa się jaki ma mieć charakter i do jakiej grupy odbiorców ma on przemawiać. Czasami jednak odpowiednio konfigurując jeden model, możemy otrzymać auta przeznaczone dla zupełnie różnych kierowców.

Dobrym przykładem na to, jak dwa egzemplarze jednego modelu, mogą się od siebie różnić, są dwie Skody Yeti, które trafiły do naszej redakcji. Na pierwszy rzut oka to auta o jasno określonym charakterze - nieduże SUVy, łatwe do zaparkowania w mieście, którym niestraszne dziurawe drogi, wysokie krawężniki, a dzięki napędowi 4x4 także leśne dukty. Auta dla ludzi żyjących aktywnie i dla niewielkich rodzin.

Skoda postanowiła jednak nieco zdywersyfikować gamę Yeti i przy okazji face liftingu, wprowadziła dwie wersje - zwykłą oraz Outdoor. Pierwsza ma przemawiać do osób użytkujących tego SUVa w mieście, natomiast druga przeznaczona jest dla tych, którzy lubią robić sobie wycieczki po bezdrożach, albo po prostu mieszkają poza miastem i mają utrudniony dojazd do domu.

Reklama

Testowane przez nas egzemplarze to najbardziej jaskrawe przykłady podkreślenia charakteru tych wersji. Odmiana Outdoor wyróżnia się podwyższonym o 15 mm zawieszeniem, zmienionymi zderzakami z osłonami, a także seryjnym włącznikiem trybu Offroad (przełączający elektronikę tak, aby pomagała podczas jazdy w terenie, a nie przeszkadzała) oraz standardowym pakietem na bezdroża (osłony silnika, cięgna hamulca ręcznego, przewodów hamulcowych oraz tylnych wahaczy).

Do charakteru tego egzemplarza dobrze pasuje brązowy lakier, srebrne lusterka oraz relingi. Podobnie jak wnętrze, utrzymane w czarno-beżowej tonacji. Na pokładzie tej najbardziej "terenowej" Yeti nie mogło również zabraknąć opcjonalnego koła zapasowego. Zdecydowanie warto do niego dopłacić, bo efektownie wyglądające 17-calowe alufelgi, można łatwo uszkodzić na bezdrożach. Szkoda tylko, że obecność dojazdówki powoduje zmniejszenie bagażnika z całkiem przyzwoitych 416 l, do zaledwie 321 l.

Z kolei "miejski" egzemplarz Yeti, to najbardziej zadziorna wersja Monte Carlo. Wyróżnia się ona lakierowanym na czarno dachem, lusterkami, grillem, progami, tylnym dyfuzorem oraz alufelgami. Świetnie kontrastuje z tymi elementami czerwony, niemetalizowany lakier, nadający autu agresywnego charakteru.

Bardzo ciekawie prezentuje się wnętrze tej odmiany - występuje ona tylko z jedną tapicerką, która łączy czerń z jasnoszarymi oraz czerwonymi elementami. O sportowych aspiracjach wersji Monte Carlo przypominają też listwy ozdobne imitujące włókno węglowe, aluminiowe nakładki na pedały, a także czerwone przeszycia na dźwigni zmiany biegów i kierownicy. Sama kierownica jest naprawdę godna pochwały - ma dość nietypowy, nieco spłaszczony kształt, jest mocno wyprofilowana i pokryta perforowaną skórą. Świetnie wygląda i jeszcze lepiej leży w dłoniach.

Różnicę w charakterze porównywanych Yeti nie ograniczają się jedynie do stylistyki, ale także tego, co znajdziemy pod maską. Wersja Outdoor napędzana jest 2-litrowym TDI o mocy 140 KM, który zapewnia wystarczające osiągi (sprint 0-100 km/h w 10,2 s). Podczas jazdy w trasie, a także na bezdrożach, przyda się wysoki moment obrotowy, wynoszący 320 Nm i dostępny już od 1750 obr./min. Ponieważ Yeti nie ma reduktora, dobrym wyborem jest dopłacenie do automatycznej skrzyni DSG, dzięki której możemy delikatnie dozować gaz podczas jazdy po terenie, bez obaw o spalenie sprzęgła.

Zadziornie wyglądająca wersja Monte Carlo natomiast, wyposażona była w silnik najlepiej do niej pasujący - 1.8 TSI o mocy 160 KM. Rozpędza on Yeti do 100 km/h w 8,4 s, a to robi wrażenie w kompaktowym SUVie. Moc przekazywana jest na wszystkie koła za pośrednictwem 6-stopniowej manualnej skrzyni, co wydaje się być słusznym wyborem do odmiany o sportowym zacięciu. Zwłaszcza, że decydując się na skrzynię DSG, otrzymujemy nieco mniejszą moc (152 KM), a sprint do 100 km/h trwa 9 s. Niestety nieco zawiedzeni byliśmy pracą "manuala", ponieważ bardzo trudno była w nim szybka zmiana przełożeń. Wynikało to z długiego skoku lewarka oraz tego, że przed "zapięciem" każdego biegu, napotykaliśmy na dość spory opór, który trzeba było pokonać. Te dwa czynniki dość skutecznie zniechęcały nas do szybkiego machania lewarkiem.

Na szczęście nie trzeba sięgać do niego zbyt często. Silnik 1.8 TSI może pochwalić się maksymalnym momentem obrotowym wynoszącym 250 Nm, dostępnym od 1500 do 4500 obr./min. Co więcej maksymalna moc pojawia się już przy 4300 obr./min i pozostaje z nami aż do 6200 obr./min (odcięcie dopiero przy około 7000 obr./min). Dzięki tak płaskiemu wykresowi momentu obrotowego i mocy, Yeti bardzo sprawnie rozpędza się właściwie przy każdej prędkości i na każdym biegu.

Różnic nie zauważyliśmy natomiast w zachowaniu na drodze obydwu wersji. Co prawda testowana odmiana Outdoor jest o 55 kg cięższa od Monte Carlo, co powinno nieznacznie wpłynąć na prowadzenie, podobnie jak odrobinę wyższe zawieszenie, ale są to różnice, których nie da się w warunkach drogowych zarejestrować. Oba samochody możemy więc pochwalić za pewne pokonywanie zakrętów i precyzyjny układ kierowniczy - Yeti pozostaje jednym z najprzyjemniej prowadzących się kompaktowych SUVów. Odbija się to niestety trochę na komforcie. Nie nazwalibyśmy zawieszenia twardym, ale nie oczekujcie łagodnego pokonywania nierówności, charakteryzującego wiele pseudoterenówek.

Obydwa egzemplarze łączy również wysokość ceny. W przypadku wersji Outdoor jest to 130 tys. zł, a widoczne na zdjęciach Monte Carlo kosztowało 122 tys. zł. Kwoty te częściowo usprawiedliwia niemal kompletne wyposażenie - obydwa egzemplarze miały na pokładzie biksenony z LEDami do jazdy dziennej, otwierany szklany dach, nawigację, kamerę cofania, asystenta parkowania, podgrzewane fotele oraz system bezkluczykowego otwierania i uruchamiania samochodu.

Testowane Yeti, pomimo tego, że mamy do czynienia z jednym modelem, można potraktować jako auta skierowane do zupełnie innych odbiorców. Wersję Outdoor 2.0 TDI 140 KM DSG wybierze osoba o spokojnym usposobieniu, która potrzebuje często pokonywać nieutwardzone drogi. Z kolei Monte Carlo 1.8 TSI to propozycja dla kogoś, kto kupuje SUVa ze względu na modę na tego typu samochody. Rzucająca się w oczy kolorystyka pomoże mu wyróżnić się w tłumie, a mocny silnik pozwoli niemal zawsze ruszyć spod świateł na pierwszej pozycji.

Co ciekawe, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby charakter testowanych Yeti nieco ze sobą wymieszać. Do odmiany Monte Carlo można dokupić pakiet na bezdroża oraz tryb jazdy terenowej, a także skonfigurować ją z każdym silnikiem dostępnym w gamie modelu. Podobnie nic nie stoi na przeszkodzie, aby stonowany Outdoor miał czarny dach, czerwony lakier i mocną "benzynę" pod maską. Skoda daje naprawdę spore możliwości w konfigurowaniu Yeti.

Na koniec uwaga odnośnie dostępności testowanych wersji. Obecnie Skoda wymienia silniki w swojej gamie, na takie, spełniające normę Euro 6. Najmocniejszą wersją benzynową jest teraz 1.4 TSI 150 KM, występujące z napędem 4x4 i skrzynią manualną lub DSG (obie 6-biegowe). Odmiana Monte Carlo z tym silnikiem kosztuje 100 350 zł. Natomiast 2-litrowe TDI ma teraz 150 KM (zastępuje odmianę 140 i 170-konną) i występuje w wersji z napędem na przednie koła, 4x4 lub 4x4 i DSG. Porównywalne do testowanego Yeti Outdoor Style kosztuje 119 150 zł (plus ceny opcji).

Michał Domański

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Skoda Yeti | test
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy