Paryż 2012: Od A jak atak, do Ż jak żaguar
A, CZYLI ATAK KOREAŃCZYKÓW
Trwa w najlepsze. Ekspozycje Kii i Hyundaia były większe i okazalsze niż stoiska wielu teoretycznie bardziej renomowanych, a na pewno mogących pochwalić się dłuższymi tradycjami konkurentów. I jedna, i druga marka zaprezentowały po z górą dwadzieścia samochodów, różnych modeli. Były wśród nich prawdziwe nowości, jak choćby kia carens. Bój się Europo! Mamy oczywiście na myśli europejskich producentów aut, bo klienci na tej azjatyckiej ekspansji mogą tylko skorzystać.
B, CZYLI BEZPIECZEŃSTWO
Druga, obok rozwiązań przyjaznych środowisku naturalnemu, najbardziej eksponowana cecha współczesnych samochodów. Wszystkie obecnie produkowane auta są wyposażane w wyrafinowane systemy bezpieczeństwa biernego i czynnego. Nawet w przypadku popularnych modeli klient może już zamówić chroniących go elektronicznych "asystentów".
Ten trend był bardzo widoczny również w Paryżu. Byłoby jednak fatalnie, gdyby wiara w technikę odebrała kierowcom zdrowy rozsądek.
C, CZYLI CONCEPT CARS
Nie brakuje ich na żadnej liczącej się imprezie wystawienniczej. Zarówno dziwadeł, przy projektowaniu których fantazja twórców nie znała żadnych granic, jak i konstrukcji będących niejako szkicem samochodów mających realne szanse na wejście do produkcji. Oglądając auta koncepcyjne, możemy wyobrazić sobie, jak kolorowo i niebanalnie wyglądałyby nasze ulice, gdyby nie dyktat ekonomistów, ekologów i speców od optymalizacji masowej produkcji.
D, CZYLI DZIENNIKARZE
Jasne, są gorsze zajęcia: pracownik utrzymania ruchu oczyszczalni ścieków w ubojni drobiu, rzecznik prasowy upadłej piramidy finansowej, kaskader w niskobudżetowym filmie akcji, ale jeżeli ktoś sobie wyobraża, że praca dziennikarza podczas takiego jak paryski salonu samochodowego to wczasy, grubo się myli. Presja czasu i wynikający stąd nieustanny pośpiech, ścisk i duchota, wiele przemierzonych w ciągu dnia kilometrów...
Szczególnie należy podziwiać kamerzystów, objuczonych kilogramami sprzętu, wśród którego niekiedy można dostrzec... przenośne drabinki. Wszystko po to, by w tłoku zapewnić sobie jak najlepsze ujęcia. I tak dobrze, że rozwój techniki uwolnił nas od konieczności dźwigania ton papierzysk. Dzisiaj nawet płyty CD są przeżytkiem. Materiały prasowe dystrybuuje się na pendrive'ach, ale coraz więcej firm ogranicza się do wręczenie kartki z kodem, dającym dostęp do specjalnych serwisów internetowych z kompletem informacji.
W 2010 r., podczas poprzedniej edycji paryskiego salonu, tamtejsze ekspozycje odwiedziło ponad 13 000 dziennikarzy.
E, CZYLI EKOLOGIA
To już jakaś paranoja. Czy producentom samochodów naprawdę wydaje się, że najbardziej pożądaną przez potencjalnych nabywców samochodów informacją jest odpowiedź na pytanie, ile ich samochód emituje dwutlenku węgla?
Owszem, emisja gazów cieplarnianych ma ścisły związek z budzącym żywe zainteresowanie kierowców zużyciem paliwa, ale przecież dobrze wiemy, że oficjalne dane fabryczne bardzo pod tym względem różnią się od rzeczywistego spalania.
Tak czy inaczej podczas każdej premiery w Paryżu mocno podkreślano proekologiczne rozwiązania zastosowane w nowych lub zmodernizowanych modelach aut. Zauważyliśmy wyraźną ofensywę technologii hybrydowej, natomiast mija chyba powoli (a może to tylko chwilowy zastój?) moda na lansowanie pojazdów z napędem czysto elektrycznym.
Na stoisku Toyoty śpiewały ptaszki (elektroniczne), a hostessy paradowały w koszulkach z napisem "I love my toyota hybrid", przy czym słowo "love" było symbolizowane serduszkiem.
F, CZYLI FUN
Fun, czyli zabawa. Już nie wystarczy obejrzeć i wysłuchać. Trzeba samemu doświadczyć. W możliwie najatrakcyjniejszej formie. Temu celowi służyły w Paryżu m.in. liczne symulatory jazdy samochodami. Można było spróbować swoich sił na przykład za kierownicą toyoty GT 86.
Na chętnych czekały elektryczne gokarty na torze kartingowym. Na stoisku Hyundaia każdy mógł najpierw samodzielnie - poprzez gigantyczny ekran dotykowy - skonfigurować samochód tej marki, następnie spersonalizować go, umieszczając na nim swój podpis i flagę ojczystego kraju (co ciekawe, Polska została zaliczona do państw Europy Wschodniej) i wysłać obrazek e-mailem na dowolny adres.
G, CZYLI GALA
Przed każdą wielką imprezą wystawienniczą Volkswagen organizuje specjalny wieczór, na którym w efektowny sposób prezentuje kilkuset zaproszonym gościom nowości marek, należących do tego koncernu. Od Skody po Lamborghini i Ducati. W tym roku w Paryżu taka impreza, z udziałem przedstawiciela INTERIA.PL, odbyła się w Halle Freyssinet.
H, CZYLI HOSTESSY
Zastanawialiśmy się, czy przy literze "H" nie skoncentrować się na haśle "Historia", ale uznaliśmy, że byłoby to zbyt okrutne wobec męskiej części naszych czytelników. Urodziwe długonogie hostessy są ozdobą każdej wielkiej wystawy samochodów. I jest to jedna z niewielu okazji, gdy można bezkarnie fotografować obce kobiety, nie narażając się na zarzut molestowania lub przynajmniej oberwanie po gębie. Życie, jak chce, potrafi być piękne...
I, CZYLI INNOWACJE
Zawsze godne uwagi. Trudno oprzeć się jednak wrażeniu, że w tym roku w Paryżu prawdziwych technicznych nowinek jednak trochę brakowało. Za chlubny wyjątek można uznać ładowanego ze zwykłego gniazdka elektrycznego hybrydowego mitsubishi outlandera o zadziwiająco małym zużyciu paliwa.
J, CZYLI JAPOŃCZYCY
Jak zwykle skrajnie pracowici. Japońscy - i w ogóle: azjatyccy - dziennikarze niezwykle starannie lustrują każdy nowy model samochodu, skrupulatnie odnotowując spostrzeżenia w specjalnych formularzach. Wykonują setki zdjęć, z dużym poświęceniem fotografując również... podwozia aut.
Za to japońska motoryzacja, jak wynika z naszych przeprowadzonych w Paryżu rozmów, przeżywa w Europie pewien kryzys. Wszystko przez bardzo wysoki, a zatem niekorzystny dla eksporterów, kurs jena wobec euro.
K, CZYLI KONFERENCJE PRASOWE
W pierwszym dniu salonu paryskiego naliczyliśmy ich aż 44. Odbywają się co 15 minut. Fajnie, gdy można podczas nich zaprezentować jakiś hit albo przynajmniej autentyczną nowość. Nie brakuje jednak również premier naciąganych. Wówczas trzeba nadrabiać marketingową gadką. Warto zauważyć, że niektóre konferencje mają naprawdę bogatą oprawę artystyczną.
L, CZYLI LUKSUS
Kryzys kryzysem, ale ludzie bogaci mają się jak zwykle świetnie. Świat luksusu był reprezentowany w Paryżu zarówno przez marki sportowe (Porsche, Lamborghini, Maserati, Ferrari), jak i te przeznaczone dla sybarytów (Rolls Royce, Bentley).
Zauważyliśmy ekskluzywne elementy wystroju wnętrz pojazdów, jak np. podłogę ze szlachetnego drewna w mercedesie CLS 63 AMG Shooting Brake. Wyraźne przejawy luksusu można było jednak dostrzec również w autach przeznaczonych dla masowej klienteli. Jak zwykle przy takich okazjach prezentowano bowiem najlepiej wyposażone wersje takich modeli.
Kto w tzw. realu dokonałby wyboru pojazdu kierując się wyłącznie tym, co widział podczas paryskiej imprezy, mógłby poczuć się lekko rozczarowany.
M, CZYLI MULTIMEDIA
W Paryżu pogłębił się trend, który zauważamy od lat. Życie zmotoryzowanych staje się coraz bardziej multimedialne.
Dotyczy to oprawy salonu, natłoku różnego rodzaju ekranów dotykowych, telebimów, efektownych, by nie rzec efekciarskich chwytów przy prezentacji aut (np. samochody jeżdżące do góry kołami pod dachem hali), zawodowego ekwipunku dziennikarzy (to zadziwiające, jak wieloma urządzeniami można dzisiaj fotografować...), jak i wyposażenia samych pojazdów.
W najnowszych smartach, jak chwalono się podczas konferencji prasowej, można zdalnie, za pomocą smartfona, uruchomić klimatyzację. Jesteś w Paryżu, smart stoi w Stuttgarcie (takim przykładem się posłużono), cyk - i w aucie robi się za chwilę chłodniej. Pytanie tylko: po co?
N, CZYLI NISZE
Lumeneo, PGO, Aixam, Ligier... Znacie takie marki samochodów? Nie? Nic dziwnego. Na ulicach ich nie widać. Na imprezach wystawienniczych - i owszem. Do grup niszowych wystawców należy zaliczyć także francuskie... Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które prezentowało pojazdy policji i żandarmerii. Bardzo, a jakże, ekologiczne.
O, CZYLI OLDTIMERY
Salon w Paryżu to królestwo nowych samochodów, jednak Honda, aby uzmysłowić przepaść dzielącą poszczególne epoki motoryzacji, pokazała pierwszą generację civica. Samochodowi towarzyszył współczesny mu telewizor i aparat telefoniczny. Robi wrażenie, nieprawdaż?
P, CZYLI PREMIERY, ALE TEŻ PERYFERIA
Solą każdego salonu samochodowego są premierowe prezentacje samochodów. Do peryferii zaliczamy stoiska firm oferujących akcesoria, części zamienne, wyposażenie myjni, warsztatów wulkanizacyjnych itp. W pawilonach, gdzie są eksponowane te ważne skądinąd przedmioty, panuje cisza. Zaglądają tam wyłącznie ludzie z branży. Inny świat...
R, CZYLI RUMUNI
Bądźmy szczerzy - u nas ta nacja nie cieszy się nadzwyczajnym poważaniem. Kojarzy się przede wszystkim z żebrakami, którzy opanowali ulice większych miast. Tymczasem rumuńska marka samochodów, Dacia, święci coraz większe triumfy w świecie. Było to widać po zainteresowaniu, którym cieszyła się w Paryżu jej ekspozycja.
Tak, wiemy... Renault, związki z Francją... Ale przecież nie tylko to sprawiło, że nowe sandero, pokazywany już na salonie w Genewie lodge, a nawet poczciwy logan były obfotografowywane przez tak wielu dziennikarzy.
S, CZYLI SKROBACZKA
Skoda wielokrotnie chwaliła się w Paryżu, że jej najnowsze "dziecko", rapid, jest jedynym w tym segmencie modelem samochodu standardowo wyposażonym w skrobaczkę do szyb, sprytnie umieszczoną w klapce zamykającej wlew paliwa. Ot, taki żarcik...
T, CZYLI TRADYCJE
Bardzo bogate. Pierwszą wystawę automobili w Paryżu zorganizowano w roku 1898. Z biegiem lat Mondiale de l'Automobile stał się największą tego typu imprezą wystawienniczą na świecie. 96 000 m kw. ekspozycji, 9 pawilonów, w 2010 r. (poprzednia edycja) - ponad 1,2 mln zwiedzających.
U, CZYLI... NO WŁAŚNIE, CO?
Na wystawie w Genewie hitem był vw up! W Paryżu "U" było słabo reprezentowane. Jedynym wystawcą o nazwie zaczynającej się na tę literę był Ucar Location. Czy komuś coś to mówi?
W, CZYLI WAŻNE OSOBY
Takie imprezy, jak paryski salon, są okazją do spotkania ludzi na co dzień zwykłym śmiertelnikom a także mediom zazwyczaj niedostępnych. Na przykład Ferdynanda Piecha, legendarną postać branży motoryzacyjnej, szefa rady nadzorczej Volkswagena, na którego natknęliśmy się w jednym z pawilonów wystawienniczych.
Z, CZYLI ZAPLECZE
Bardzo ważne. Nas najbardziej fascynują ludzie dbający o czystość wystawianych pojazdów. Z niewzruszonymi minami, nie zważając na tłumy zwiedzających, usuwają ślady palców, najmniejsze, niewidoczne pyłki z karoserii... Prawdziwi profesjonaliści.
Ż, CZYLI ŻAGUAR
Tak Francuzi wymawiają nazwę "jaguar", z przeciągniętym drugim "a". Proszę się nie śmiać - brzmi to naprawdę pięknie.