Dakar 2016

Dakar 2016. Pech Dąbrowskiego i Czachora. A Małysz miał parcie na pęcherz

Stephane Peterhansel wygrał 4. etap Rajdu Dakar. Francuski kierowca wyprzedził Hiszpana Carlosa Sainza i rodaka Sebastiena Loeba. Jakub Przygoński był 19., Adam Małysz 26., a Marek Dąbrowski z Jackiem Czachorem nie ukończyli rywalizacji z powodu awarii skrzyni biegów.

Środowy etap wokół San Salvador de Jujuy długości 629 km, z czego odcinek specjalny (ostatni w Argentynie przed wyjazdem do Boliwii) miał 429 km, rozpoczął zmagania w formule maratońskiej. To oznacza, że uczestnicy imprezy mają zakaz korzystania z serwisu. Także i sami nie mogą pracować przy swoich pojazdach, gdyż zostaną one odstawione na zamknięty parking.

Zmienił się charakter trasy. Zaczynają dominować skaliste i piaszczyste nawierzchnie, a uczestnicy wspinali się w środę na wysokość ponad 4000 m. W święto Trzech Króli całe podium zajęli zawodnicy jeżdżący Peugeotami. Lider klasyfikacji generalnej, debiutujący w crossowym ściganiu dziewięciokrotny rajdowy mistrz świata Loeb o prawie pięć minut wyprzedza Peterhansela, który podkreślił bardzo dobre przygotowanie pojazdów.

Reklama

"Nasze silniki zostały znakomicie poprawione i teraz pracują o wiele lepiej na dużych wysokościach. To pomaga w szybszej jeździe, zaś samochód jest lepiej wyważony" - ocenił.

Po czterech etapach na 14. pozycji plasuje się Jakub Przygoński z białoruskim pilotem Andriejem Rudnickim, a na 18. Adam Małysz z Francuzem Xavierem Panserim.

"Auto spisywało się dobrze, choć z powodu rozrzedzonego powietrza w niektórych miejscach trochę słabło. Niestety, problemy miałem ja"  - powiedział na mecie Małysz.  "Najpierw musieliśmy stanąć za potrzebą. Kazali nam dużo pić podczas przebywania na tych wysokościach. Ze względu na to, że nie było tak ciepło, jak zwykle na Dakarze, nie pociłem się tak bardzo i po przejechaniu może 20 kilometrów od startu strasznie, ale to strasznie chciało mi się załatwić. Parcie na pęcherz było tak mocne, że nie było wyjścia i po kolejnych kilkudziesięciu kilometrach musieliśmy się zatrzymać. Po tym postoju od razu jechało mi się lepiej. Później jednak, może 100 kilometrów przed metą, znowu odczułem wpływ uciążliwej dla organizmu wysokości i zaczęła mnie boleć głowa. Ale cóż, takie są uroki tego rajdu. Potem zaliczyliśmy jeszcze kolejny postój. Postawiliśmy na koła Martina Prokopa, który dachował 20 kilometrów przed finiszem. Pomagam więc nie tylko kierowcom z teamu Mini, ale każdemu, kto potrzebuje pomocy" - dodał.

W gronie motocyklistów najszybciej trasę pokonał w środę Portugalczyk Paulo Goncalves i on też jest liderem. Z 27. wynikiem ściganie ukończył Jakub Piątek (jest 32.), a z 79. Maciej Berdysz (89.).

Wśród zawodników jadących quadami zwycięzcą czwartego etapu został Argentyńczyk Marcos Patronelli. Na 10. pozycji uplasował się Rafał Sonik, który generalnie zajmuje szóste miejsce ze stratą 19 minut 24 sekund do prowadzącego reprezentanta Chile Ignacio Casale.

"Mój silnik miał niewielki wyciek oleju. W rezultacie musiałem jechać bardzo uważnie i nie cisnąć, aby nie stracić całego oleju. Cieszę się, że dotarłem na metę" - powiedział Sonik.

Z dobrej jazdy cieszył się Benediktas Vanagas mający w Toyocie Hilux za pilota olsztynianina Sebastiana Rozwadowskiego. Litewsko-polska załoga startowała z 36. pozycji, a kończyła etap z 30. czasem.

"Maraton w maratonie - tak to można nazwać. Nie możemy korzystać z pomocy mechaników. Na biwaku zostawiliśmy nasze auto w zamkniętym parku i odbierzemy je w czwartek przed startem. W taki oto sposób organizatorzy starają się jeszcze bardziej utrudnić warunki rywalizacji w i tak już najtrudniejszym rajdzie świata" - wspomniał Vanagas.

"Samochód będzie musiał przetrwać dwa dni bez żadnej interwencji mechaników, w sumie około 800 km. Będzie to duże wyzwanie dla nas, żeby oszczędzać auto. Rajd się rozkręca, przygód coraz więcej, doświadczenia również, i jestem z tego zadowolony" - dodał Rozwadowski, który debiutuje w Dakarze. Litewski kierowca startuje w tej imprezie po raz czwarty z rzędu. Rok temu w klasyfikacji zespołów prywatnych zajął pierwsze miejsce, a generalnie był 24.

W rywalizacji ciężarówek etap wygrał Holender Gerard de Rooy, wspomagany przez Hiszpana Moisesa Torralardona i polskiego mechanika Dariusza Rodewalda.

Wyniki czwartego etapu wokół San Salvador de Jujuy (Argentyna) - zwycięzcy i miejsca Polaków (OS 429 km):

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy