Dakar 2013: Szymon Ruta dachował
Przedwcześnie, z powodu awarii pojazdów, na szóstym etapie 35. Rajdu Dakar z Ariki do Calamy rywalizację musiały zakończyć m.in. polsko-francuska załoga Szymon Ruta i Laurent Lichtleuchter oraz hiszpańsko-niemiecka Carlos Sainz i Timo Gottschalk.
"Była to niezwykle zdradliwa i niebezpieczna część drogi zlokalizowana od razu na początku odcinka specjalnego. Jechaliśmy dobrym tempem, gdy zaczęło nas podbijać. Nie było już możliwości wyhamowania Toyoty. W tym miejscu przewracały się samochody jeden za drugim. Pomogliśmy kilku załogom. Jesteśmy zmuszeni wracać na biwak, pomijając odcinek specjalny" - poinformował "na gorąco" przez telefon satelitarny radomianin.
Na szczęście załoga po dachowaniu nie ucierpiała. Jednak w wyniku wypadku została uszkodzona klatka bezpieczeństwa, bez której nie wolno startować w rajdzie. Ruta z Lichtleuchterem musieli więc opuścić trasę zawodów i wracać drogą assistance. A to oznacza, że skończyła się dla nich rywalizacja w 35. edycji najtrudniejszego na świecie wyścigu terenowego.
- Startowaliśmy z dobrej pozycji. Na pierwszych 20 kilometrach wyprzedziliśmy chyba pięciu zawodników. Wszystko wskazywało na to, że tempo będzie dobre. W dalszej części etapu chyba zbyt agresywnie najechaliśmy na jedną z wydm. W chwili przejazdu przez jej szczyt podbiło tył auta. Przód zanurkował w miałkim fesz-feszu, który pokrywał wzniesienie. W efekcie dachowaliśmy przez przód samochodu i spadliśmy na bok auta. Samochód udało się postawić na kołach i można było nim jechać dalej. Klatka bezpieczeństwa została jednak tak mocno wygięta, że zagrażałaby naszemu bezpieczeństwu - w szczególności na wybijających fragmentach trasy. Zdecydowaliśmy wracać trasą assistance na biwak. To było wyjątkowo zdradliwe miejsce. Chwilę po nas dachował kolejny samochód. Braliśmy udział w akcji ratowniczej, gdyż z kierowcą nie było niestety tak dobrze jak z nami.
- To dla nas koniec rajdu Dakar 2013. Cieszę się jednak, że wracam o wiele bogatszy w doświadczenia. Generalnie te sześć dni, które udało nam się ukończyć nie dały nam się mocno we znaki, ale na pewno były dobrą nauką. Mam wielką nadzieję, że uda mi się tu wrócić w przyszłym roku - powiedział Szymon Ruta.
Problemy z Toyotą Hilux polsko-francuska załoga miała już wcześniej. Awaria przedniego napędu na trzecim etapie sprawiła, że straciła prawie pięć godzin, próbując się wydostać z kopnych piasków na ostatnich dziesięciu kilometrach odcinka specjalnego.
W czwartek los Ruty podzieliło kilku innych kierowców, m.in. Carlos Sainz. Silnik jego buggy odmówił współpracy. Zdobywca sześciu medali rajdowych mistrzostw świata, zwycięzca Dakaru w 2010 roku, wcześniej utknął na wydmach i sporo stracił. Po pięciu etapach zajmował 23. miejsce. Od lidera dzieliło go prawie trzy i pół godziny.
Adam Małysz z Krzysztofem Martonem (Toyota Hilux) awansowali o jedno miejsce - z 19. na 18. Do prowadzącej załogi francuskiej Stephane Peterhansel i Jean Paul Cottret (Mini) mają stratę trzech godzin 21 minut.
Czwartkowy etap najszybciej, w 3:32.08 pokonała katarsko-hiszpańska załoga Nasser Al-Attiyah i Lucas Cruz (Buggy). O osiem minut 36 sekund wyprzedziła Peterhansela
Jakub Przygoński awansował na siódme miejsce w gronie motocyklistów po szóstym etapie. Do Francuza Oliviera Paina, który utrzymał pozycję lidera, traci 19 minut 15 sekund.
Długi czwartkowy etap z Ariki nad Oceanem Spokojnym, znanej jako "miasto wiecznej wiosny", do położonej na pustyni Atacama Calamy - 769 km (OS 438 km), najszybciej pokonał - ku radości miejscowych kibiców - Francisco Lopez. Zajęło mu to 3:36.21. Przygoński przyjechał na 11. pozycji siedem minut i 48 sekund po Chilijczyku. Jego kolega z zespołu Jacek Czachor ukończył etap na 34. miejscu i w klasyfikacji generalnej jest 26.
Na trasie, przed granicą peruwiańsko-chilijską, doszło do wypadku samochodu wsparcia zawodów z dwoma taksówkami. Jak poinformowali organizatorzy, zginęły dwie osoby, a kilka zostało rannych. To pierwsze w tym roku ofiary śmiertelne.
W piątek kolumna wyścigu opuści Chile i wjedzie do Argentyny.