Dakar 2014. Czachor: Musieliśmy użyć gaśnicy

Byli motocykliści, warszawiacy Marek Dąbrowski i Jacek Czachor są na siódmym miejscu w klasyfikacji generalnej po 11. etapie Rajdu Dakar. Załoga Orlen Team musiała użyć gaśnicy po tym, jak rozgrzana opona samochodu zaczęła się palić.

"Na trasie było bardzo dużo kamieni, na których łatwo można zakończyć rajd. Cisnęliśmy ile się dało. Wyprzedziliśmy kilka załóg, a kilka minęło nas. Przez to nad odcinkiem specjalnym unosiły się tumany ograniczającego widoczność kurzu. Ten długi dzień już za nami. Jedziemy dalej, a rajd nie zwalnia tempa" - powiedział Dąbrowski, który 12 razy startował z tej imprezie na motocyklu.

Jeszcze więcej, bo 13 występów ma w dorobku Czachor. "Przez 200 kilometrów jechaliśmy bardzo dobrze, później złapaliśmy kapcia. Opona Toyoty Hilux była tak rozgrzana, że zaczęła się palić. Musieliśmy użyć gaśnicy. Przed wydmami standardowo spuszczaliśmy powietrze i przeszliśmy piach bardzo dobrze. Odcinek był bardzo trudny, spora część szła po kamieniach i fesz-feszu; w piątek nie spodziewamy się łatwiejszej trasy" - ocenił.

Reklama

Czwartkowy odcinek długości 605 km, ciągnący się po zdradliwych wydmach Atakamy do El Salwador, najszybciej z ekipy Poland National Team pokonał w 6:36.17 Krzysztof Hołowczyc. Był to dziewiąty czas dnia.

Po 11. etapach Hołowczyc z rosyjskim pilotem Konstantynem Żylcowem (X-Raid/Lotto Team) są na szóstej pozycji, Dąbrowski i Czachor - na siódmej, Martin Kaczmarski z Portugalczykiem Filipe Palmeiro (X-Raid/Lotto Team) - na dziewiątej, a Adam Małysz z Rafałem Martonem (Orlen Team) - na 13.

W piątek przedostatni etap - z El Salvador do La Sereny z odcinkiem specjalnym długości 349 km.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy