Wyścigowe Samochodowe Mistrzostwa Polski 2020

Toyota Racing Cup na półmetku

Rywalizacja jest pasjonująca, auta budzą ogromne zainteresowanie wśród kibiców i innych kierowców - Toyota Racing Cup udanie dołączył do Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski.

W pierwszym sezonie Toyota Racing Cup ściga się sześć Toyot Celica GT VI generacji w identycznej specyfikacji. Silnik o mocy 200 KM, seryjna skrzynia biegów, zawieszenie BC Racing, opony semi-slick oraz kompletne wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa. Podczas każdej rundy zawodnicy mogą zmieniać w asyście serwisu ustawienia zawieszenia, korekcję siły hamowania oraz ciśnienie w oponach, by naprawdę umiejętności zawodników, a nie nakłady finansowe na techniczne wsparcie decydowały o sukcesie. To sprawiło, że ściganie jest naprawdę zacięte.

Reklama

Rywalizacja w Toyotach jest zacięta od samego początku sezonu, ale najszybciej za kierownicą 25-letniej Celiki odnalazł się Mateusz Bartkowiak, który wygrał cztery pierwsze rundy nowego pucharu. “Zwycięstwa wcale nie przychodzą mi łatwo, chłopaki poprawiają się z wyścigu na wyścig i o pozycji na mecie decydują detale" - mówi Bartkowiak, który ma ogromne doświadczenie wyścigowe. “Dla mnie to coś nowego, bo do tej pory nie ścigałem się autem przednionapędowym. Ekipa jest bardzo fajna, mam ogromną przyjemność z jeżdżenia" - dodał.

W klasyfikacji generalnej cyklu tuż za nim jest Jacek Jurecki, który ściga się w Celice w barwach Interii. “Dostałem propozycję startu. Uznałem, że jest to rewelacyjna zabawa. Ścigałem się już w różnych samochodach i chciałem spróbować. Frajda jest niesamowita. Auto stare, ale żwawe, lekkie i szybkie. Sama przyjemność" - powiedział.

Samochody okrążenie Toru Poznań pokonują w nieco ponad dwie minuty. Na prostej startowej prędkości dochodzą do 200 km/h. “Ściganie się z takimi prędkościami wymaga umiejętności, ale Toyota nie jest bardzo wymagającym samochodem i każdy po kilku okrążeniach toru byłby w stanie je poprowadzić" - uważa Tomasz Tomczak, trzeci kierowca Toyota Racing Cup na półmetku sezonu.

Puchar przyjazny dla debiutantów

Jego słowa potwierdzają wyniki trzech wyścigowych debiutantów - Dawida Czarnika, Rafała Płuciennika i Aleksandra Szandrowskiego, którzy wcale nie mają dużej straty punktowej do czołowej trójki. Szandrowski podczas ostatniej rundy dojechał na drugim miejscu.

“Przez moment byłem nawet na prowadzeniu, ale cały czas czułem presję ze strony Mateusza. Nie mam jeszcze takiego doświadczenia, podziękowałem mu za walkę, bo była jak najbardziej porządna i fair" - powiedział Szandrowski.

“Przez ostatnich 12 lat ścigaliśmy się w cross-country, ale daliśmy się namówić do startów w wyścigach. Złapaliśmy niesamowitego bakcyla i myślę, że to kilka lat nowych wyzwań dla nas" - mówi Płuciennik. “Rok temu pierwszy raz byłem na torze, a teraz ścigam się w mistrzostwach Polski. Podoba mi się ten rodzaj rywalizacji, a zwłaszcza sam wyścig, gdzie o sukcesie decyduje wiele czynników" - dodaje Czarnik.

Celem stworzenie własnego biegu

“Naszym kolejnym celem jest poszerzenie grona kierowców i stworzenie własnego biegu. To będzie kolejny widowiskowy puchar." - mówi Michał Horodeński z Complex Motorsport, organizator Toyota Racing Cup. Partnerem głównym pucharu jest Toyota, a partnerem technicznym marka olejowa Sort.

“Cieszy nas rozwój nowych pucharów i mamy nadzieję, że w kolejnych rundach zobaczymy jeszcze liczniejsze grono kierowców. To ściganie za rozsądną cenę i rywalizacja przede wszystkim kierowców, a nie wyścig technologiczny." - mówi Bartosz Bieliński, prezes Automobilklubu Wielkopolski, który aktywnie wspiera nowe serie wyścigowe.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy