Samochody elektryczne. Nigdy nie jeździj "na oparach"
Komputer pokładowy pokazywał jeszcze 100 kilometrów pozostałego do dyspozycji zasięgu, gdy ikona baterii zmieniła kolor z zielonego na pomarańczowy, a na wyświetlaczu pojawił się komunikat, zalecający uzupełnienie energii. Skierowaliśmy się zatem ku najbliższej stacji ładowania tej sieci...
Jest to zawsze pewnego rodzaju loteria, bo chociaż samochodów z napędem elektrycznym jeździ jeszcze po polskich drogach niewiele, to kilkakrotnie zdarzyło się, że ładowarka była zajęta przez inny pojazd. Na tej przez nas wybranej są co prawda trzy stanowiska, ale na jednoczesne korzystanie z nich nie pozwala ograniczona moc przyłącza. Tak się przynajmniej domyślamy.
Kiedyś też odjechaliśmy z kwitkiem, bo okazało się, że całe urządzenie zostało zablokowane przez auto z firmy, wykonującej usługi carsharingu, pozostawione tam, w wyjątkowo nieszczęśliwej pozycji, zapewne przez jakiegoś klienta. Dlatego bardzo ważne jest, by "elektrykiem" nigdy nie jeździć "na oparach", to znaczy "ostatnich elektronach", gdyż może się to skończyć niemiłą przygodą, bardzo długim postojem lub bliskim spotkaniem z lawetą.
Jeździmy Skodą Enyaq iV. Liczba 80 przy oznaczeniu modelu sygnalizuje, że ta wersja czeskiego SUV-a ma na pokładzie baterię 82 kWh (pojemność użyteczna wynosi 77 kWh). Skoda chwali się, że można ją ładować prądem stałym z maksymalną mocą 125 kW, ale w instrukcji obsługi doradza umiar i korzystanie głównie z wolniejszego ładowania prądem zmiennym (przemiennym), bowiem "W przypadku szybkiego ładowania prądem stałym (DC) proces ładowania odbywa się przy bardzo wysokim prądzie ładowania. Częste szybkie ładowanie (DC) może trwale zmniejszyć pojemność ładowania akumulatora wysokonapięciowego."
Drugie istotne zalecenie: "Podczas codziennej jazdy akumulator wysokonapięciowy ładuj maksymalnie do 80% (...). Akumulator wysokonapięciowy należy ładować do 100% przed długą podróżą i jak najszybciej ruszać w drogę. Unikaj przedłużonych przestojów pojazdu, gdy akumulator wysokiego napięcia jest w stanie wysokiego naładowania."
I jeszcze jedna wskazówki z instrukcji. "Jeśli stan naładowania akumulatora wysokonapięciowego jest niski po jeździe, zalecamy natychmiastowe rozpoczęcie procesu ładowania, gdy akumulator jest jeszcze ciepły."
Być może postąpiliśmy zbyt brutalnie, ale podłączyliśmy Enyaqa do gniazda prądu stałego 50 kW. Na centralnym ekranie ukazała się informacja, że ładowanie od startowych 16 proc. do ustawionych domyślnie 80 proc. pojemności baterii potrwa 59 minut. W ciągu każdej minuty powinniśmy zyskiwać 4 km zasięgu auta. Mamy więc wolną godzinkę...
No tak, eksploatacja "elektryka" uczy cierpliwości i skutecznie leczy z przyzwyczajenia do pośpiechu. Można poczytać książkę, posurfować w Internecie, wybrać się na spacer albo zakupy do pobliskiego sklepu.
Po 48 minutach wróciliśmy do samochodu i okazało się, że bateria jest naładowana w 67 proc., a tempo zyskiwania zasięgu wzrosło do 5 km/min. Limit 80 proc. osiągnęliśmy dokładnie po godzinie. Z lekkim drżeniem serca - przepraszamy cię, akumulatorze wysokonapięciowy - przesunęliśmy granicę ładowania do 90 proc. Osiągnęliśmy ją po dodatkowym kwadransie. Po zakończeniu operacji zasięg Enyaqa wzrósł z początkowych 88 do 378 kilometrów. Można ruszać w drogę!