Kierowca aresztowany za przesiadkę na tylną kanapę
Wśród właścicieli Tesli panuje moda na zachowanie autodestruktywne, polegające na powierzeniu swojego życia i zdrowia elektronice. Dlaczego to robią? Bo producent na to (nie)pozwala.
Kiedy tylko do modeli Tesli można było zamówić słynnego Autopilota, w sieci zaczęły pojawiać się nagrania ludzi, którym funkcja spodobała się aż za bardzo. Znudzeni tym, że auto samo trzyma się pasa ruchu, kiedy puścimy kierownicę, zaczęli kombinować. Między innymi przesiadając się w czasie jazdy na tylną kanapę.
Tego typu "zabawy" chyba nadal są popularne, ponieważ ostatnio policja otrzymała zgłoszenie o kolejnym podobnym przypadku. Mężczyzna jadący Teslą Modelem 3 przez most Bay Bridge, łączący San Francisco z Oakland, siedział sobie na tylnej kanapie, podczas gdy fotel kierowcy pozostawał pusty. Policjantom udało się go namierzyć i zatrzymać, a następnie trafił on do aresztu. Podczas aresztowania wykrzykiwał, że swój wyczyn zamierza powtórzyć, a Elon Musk "naprawdę wie co robi, tylko ludzie świrują i się boją".
Tesla oświadczyła, że podobne zachowanie jest nieodpowiedzialne, a Autopilot nie jest (wbrew jakże sugerującej nazwie) systemem autonomicznym. Firma dodała również, że system posiada zabezpieczenia, które zapobiegają nadużywaniu go, przecząc tym samym oczywistym faktom. Znane jest już wiele przypadków osób, które po włączeniu Autopilota, zajmowały się czymś innym niż obserwowaniem drogi, co w konsekwencji doprowadziło do śmiertelnych wypadków, gdy system zawiódł. Dodajmy do tego wiele przypadków osób przesiadających się na tylną kanapę i weźmy pod uwagę, że nie każda taka osoba wrzuciła nagranie z tego do sieci. Nie byłoby to możliwe, gdyby Tesla wymagała od kierującego ciągłego trzymania rąk na kierownicy. Taki wymóg stosują wszyscy inni producenci i jakoś nie słychać w kontekście żadnej innej marki o przypadkach opuszczania miejsca kierowcy albo śmiertelnych wypadkach, ponieważ kierujący czytał w czasie jazdy gazetę lub oglądał serial na telefonie.
***