Ważą się losy właścicieli aut na LPG. Od stycznia może zabraknąć gazu
Kierowców jeżdżących na LPG mogą wkrótce czekać trudne czasy. Rząd coraz poważniej rozważa wprowadzenie embarga na import gazu płynnego z Rosji. Według prognoz Polskiej Izby Gazu Płynnego ich efektem może być niedobór nawet 700 tys. ton tego paliwa.
Problemy z dostępnością węgla i galopujące ceny energii elektrycznej to nie wszystko, na co musimy przygotować się w perspektywie nadchodzącej zimy. Wiele wskazuje na to, że trzeba się też spodziewać niedoborów LPG, niezależnie od tego czy mówimy o kierowcach, czy osobach wykorzystujących to paliwo, chociażby do ogrzewania domów.
Wyjaśnijmy - wiele osób myli gaz płynny LPG z gazem ziemnym, który trafia do domowych pieców (np. przepływowych ogrzewaczy wody) za pośrednictwem sieci. Nie oznacza to jednak, że z LPG korzystają wyłącznie kierowcy. Chociaż sektor motoryzacyjny rzeczywiście odpowiada za zdecydowaną większość zużycia tego paliwa (około 3/4), stosowane jest ono również w gospodarstwach domowych i przemyśle.
Powiedzenie o tym, że "benzyna jest dla samochodów, a LPG dla kuchenek" nie wzięło się znikąd. LPG to właśnie "gaz butlowy", czyli ten, który zasila później m.in. miliony kuchenek w całej Polsce.
Według analiz Polskiej Organizacji Gazu Płynnego, udział w rynku tego paliwa w naszym kraju prezentuje się następująco (dane za 2021 rok):
- 74,5 proc. autogaz,
- 14,6 proc. - gaz do ogrzewania (np. zbiorniki przydomowe, przyzakładowe),
- 10,9 proc. - gaz w butlach (np. do kuchenek gazowych, kamperów itd).
Paradoksalnie, chociaż od dłuższego czasu na światowym rynku występuje nadprodukcja LPG, nadchodzące miesiące mogą się okazać dla Polaków bardzo trudne. Już w kwietniu premier zapowiadał embargo na import gazu płynnego LPG z Rosji. Jego wprowadzenia z dniem 1 stycznia - w perspektywie zimowych miesięcy - może oznaczać duże problemy nie tylko dla zmotoryzowanych.
Szczegółową analizę dotyczącą trudności, jakie wywołać może pochopne wprowadzenie embarga na LPG z Rosji przedstawiła właśnie Polska Izba Gazu Płynnego (PIGP).
"W czasach kryzysu energetycznego ze szczególną ostrożnością powinniśmy podchodzić do ograniczania sobie dostępu do jakiegokolwiek źródła energii. Przedsiębiorcy zrzeszenie w Izbie od wybuchu wojny podejmują działania w celu dywersyfikacji dostaw. Są to jednak działania wymagające kosztownych i długotrwałych inwestycji w infrastrukturę. W zakresie sankcji należy działać wspólnie z całą Unia Europejską, bo tylko takie działania mogą przynieść skutek bez ryzyka obchodzenia sankcji przez jeden albo kilka krajów UE. Sankcje jeśli je wprowadzać powinny mieć charakter unijny. Poza tym istnieje cały szereg narzędzi, jak na przykład cła na rosyjskie węglowodory, z których dochód państwo może przeznaczyć na rozbudowę infrastruktury magazynowej LPG, pomoc Ukrainie czy wzmocnienie Polskich Sił Zbrojnych. Działania w zakresie ceł wymagają również zgody i współpracy ze strony Komisji Europejskiej" - dodaje Bielski.
W korespondencji z Ministerstwem Klimatu, do jakiej dotarła Interia, Polska Izba Gazu Płynnego wskazuje na szereg zagrożeń związanych z planowanym embargiem. Jakich?
Izba zwraca uwagę, że dalekosiężna logistyka morska opłaca się tylko wówczas, jeśli wysyłki są realizowane dużymi gazowcami, wskazując chociażby na gazowce z USA mające ładowność 50 tys. ton i zanurzenie powyżej 12 m. Problem w tym, że w Polsce nie ma dużych portów, które mogą przyjmować do rozładunku statki o ładownościach przekraczających 40 tys. ton i zmagazynować takie ilości gazu w zbiornikach terminalu. Dostawy z USA musiałyby więc obsługiwać porty Europy zachodniej, z których transport musiałby przebiegać koleją lub drogą morską, np. mniejszymi zbiornikowcami o ładowności 1,5-3 tys. ton.
Niestety - część terminali ma już zakontraktowane dostawy na najbliższą przyszłość, a problemów jest dużo więcej. Przykład - deficyt cystern kolejowych w Europie. Izba zwraca też uwagę, że większość małych jednostek, które można by obsługiwać w polskich portach, "została już wyczarterowana przez Szwedów i Norwegów".
Z pomocą może przyjść transport drogowy, ale jego możliwości - zwłaszcza w porównaniu ze zbiornikowcami - są bardzo ograniczone.
Izba prognozuje ponadto, że podobnie jak miało to miejsce w przypadku węgla, "objęcie sankcjami gazu z Rosji spowoduje retorsje w postaci zakazu tranzytu LPG z Kazachstanu".
Chodzi m.in. o to, że LPG z Kazachstanu, na drodze reekspertu, trafia dziś w dużych ilościach z Polski na Ukrainę. Zamknięcie tego kierunku może więc wywołać skokowy wzrost niedoboru tego paliwa nie tylko w Polsce, ale też za naszą wschodnią granicą.
Z punktu widzenia zmotoryzowanych najważniejsza jest część pisma poświęcona kierowcom. Wynika z niej, że wysokie ceny lub ograniczona dostępność autogazu mogą wkrótce spowodować skokowy wzrost popytu na benzynę.
Wniosek? Jeśli na stacjach zabraknie autogazu, konsekwencją mogą być też skokowe podwyżki cen benzyny i - w szerszej perspektywie - jej ograniczona podaż. Z analiz Polskiej Izby Gazu Płynnego wynika, że szybkie wprowadzenie embarga na LPG z Rosji "może spowodować deficyt podaży w wolumenie 500-700 tys. ton gazu rocznie". To mniej więcej tyle, ile w ubiegłym roku wynosiła sumaryczna konsumpcja gazu w butlach oraz w sektorach rolnym i przemysłowym
***