Volkswagen Golf Cup 2015

Och co to była za radość znów móc iść piecem...

Witajcie! Nazywam się Gosia Rdest. Jestem kierowcą wyścigowym i studentką dziennikarstwa na UJ. W tym roku startuje w dwóch seriach - Volkswagen Golf Cup i Audi Sport TT Cup. Jest to mój drugi rok w samochodach turystycznych. Poza walką o możliwie jak najwyższe lokaty, w tym roku, moim celem będzie pokazanie wam pucharu VWGC od kuchni. Piszę o treningach, kwalifikacjach, wyścigach, zawodnikach... Tym razem o wyścigach na Sachsenring.

Wreszcie! Po tych kilku dłuuugich tygodniach, zasiedliśmy za kierownicami naszych pucharowych Golfów.  Ah, co to była za radość znów móc iść piecem... I to jeszcze na tak fantastycznym torze jak Sachsenring, który po raz pierwszy pojawił się w golfowym kalendarzu.

Tor na każdym kierowcy zrobił ogromne wrażenie! Niemiecki Sachsenring może nie jest jakoś bardzo długi - ma około 3700 metrów - ale za to niesamowicie wymagający! Każdy zakręt na torze jest jak to się mówi "ślepy". Oznacza to, że nie widać wyjścia z zakrętu. To bardzo charakterystyczne dla torów z dużą różnicą wzniesień, a na Sachsen dosłownie ich pełno! Jedynie dwóch zawodników z całej stawki jeździło wcześniej po tym obiekcie. Dla mnie jak i dla całej reszty była to całkowita nowość.

Reklama

Na zapoznanie z torem i dobranie odpowiednich ciśnień mieliśmy tradycyjnie dwa treningi. Pierwszy z push-to-pass’ami, a drugi bez. Wyjeżdżając na zawody wszyscy nastawiali się, że będzie to suchy weekend wyścigowy, a tu niespodzianka! Wbrew wszystkim prognozom pogody, które pokazywały co najwyżej zachmurzenie, cały piątek padał deszcz... nie ułatwiło to nam zadania jeżeli chodzi o wyczucie toru. Mimo, że pod koniec dnia na torze pojawiały się suche plamy, to i tak na pierwszy trening wyjechaliśmy na deszczówkach.

Wydawać by się mogło, że nie powinnam być zadowolona z mojego pierwszego wyjazdu na tor, bo uzyskałam dopiero 18 czas, a ja byłam. Fakt - miejsce pozostawiało wiele do życzenia, jednak brak dobrego czasu wynikał z ciągłego wyprzedzania zawodników i różnej ilości zużytych push-to-passów na kółku. Z doświadczenia wiem, że pierwsze treningi są bardzo mało miarodajne. Dlatego z niecierpliwieniem czekałam na drugi trening.

Drugi trening był w sobotę rano - po suchym i bez dodatkowych 50 koni. Różnice czasowe między zawodnikami na slikach były już znaczenie mniejsze. Z perspektywy kierowcy, sobota była dniem oczekiwania... Trening mieliśmy o 9:00, a czasówkę dopiero po 18:00... Ciężko jest wtedy spokojnie wysiedzieć na miejscu. Głowa jest wypełniona milionem niepotrzebnych, a często i stresujących myśli. Wielu zawodników, aby nie przejmować się czekaniem, po prostu idą spać.

Czasówka nie była dla nikogo zaskoczeniem. Do pierwszego i drugiego wyścigu z trzech pierwszych pól startowali: Kruger, Pereira i Gadomski. Kruger zdominował cały weekend na Sachsenringu. Wygrał czasówkę i dwa wyścigi ze znaczącą przewagą.

Moje wyścigi przebiegły ze zmiennym szczęściem. Pierwszy wyścig był wyjątkowo spokojny. Startowałam z 7 pola, od razu po starcie wbiłam się na 5 miejsce i tak już dojechaliśmy J Miałam parę sytuacji kontaktowych z Michałem Gadomskim, jednak nie udało mi się go wyprzedzić. Prawdziwa walka rozegrała się podczas drugiego startu... Zresztą jak zwykle... Ostatni wyścig weekendu, nie trzeba naprawiać fury - "Idę wszystko!" - pomyśleli wszyscy. Pierwsze okrążenie było walką o przetrwanie! Dużo osób chciało wygrać już na starcie J Niestety cudów nie ma... Podczas ostatniego startu dostałam dwa strzały i mój golf wrócił z Sachsenringu z poobijanymi bokami.

Powiem wam szczerze, że cieszę się, że w ogóle udało mi się dokończyć popołudniowy start! Po pierwszym kontakcie - na drugim zakręcie zaraz po starcie, miałam straszne wibracje w lewym przednim kole, przez co musiałam jechać bardziej zachowawczo i cały czas "czuwać", czy coś złego nie dzieje się z samochodem. Do drugiego kontaktu doszło na trzy okrążenia przed końcem. Jeden z zawodników po prostu przestrzelił swój punkt hamowania i centralnie wbił się w moje auto. Eh, jak to się mówi to jest motorsport. Kosztowało mnie to stratę dwóch kolejnych oczek. Finalnie dojechałam 8, utrzymując 7 pozycję w generalce.

Z Sachsenringu wróciłam zmotywowana i gotowa na ciężką pracę przed kolejnym golfowym weekendem wyścigowym. Tym razem czekać musimy nieco której, bo następny wyścig już za dwa tygodnie w Brnie.

Ogień, Gosia

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy