Polskie drogi

To kierowca SOP spowodował kolizję. Wiózł wicepremiera Gowina

Na szczęście nikomu nic się nie stało, nie było żadnego zagrożenia ani dla życia, ani dla zdrowia - podkreślił w środę minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin odnosząc się do kolizji samochodu SOP, w którym wicepremier jechał do Gdańska.

Przewożący wicepremiera samochód SOP miał kolizję na drodze krajowej nr 7 w Kuklinie (Mazowieckie). Do kolizji doszło w drodze do Gdańska, gdzie Gowin wziął udział w uroczystym posiedzeniu Senatu Politechniki Gdańskiej.

"Na szczęście nikomu nic się nie stało, nie było żadnego zagrożenia ani dla życia, ani dla zdrowia. Byłem informowany potem, że kierowca nie naruszył żadnych przepisów" - powiedział dziennikarzom wicepremier.

Na pytanie, że ostatnio często dochodzi do wypadków i kolizji z udziałem samochodów SOP, Gowin odparł: "Wnioski muszą być wyciągnięte przez policję i kierownictwo Służby Ochrony Państwa". Podkreślił, że czuje się całkowicie bezpiecznie podróżując autami SOP.

Reklama

Kolizja z udziałem samochodu Służby Ochrony Państwa i ciężarówki miała miejsce w środę po godz. 8 na trasie S7 w Kuklinie (woj. mazowieckie).

Rzecznik SOP ppłk Bogusław Piórkowski powiedział, że samochód Służby miał włączoną sygnalizację świetlną i dźwiękową, a więc był uprzywilejowany. Potwierdził, iż pojazd ten wyprzedzał samochód ciężarowy i w trakcie tego manewru doszło do niegroźnej kolizji.

"Policja prowadziła swoje czynności. W wyniku tego nasz funkcjonariusz został ukarany mandatem karnym i punktami. Komendant SOP będzie wszczynał postępowanie wyjaśniające. Do tego czasu funkcjonariusz został skierowany do wykonywania obowiązków w innej komórce organizacyjnej SOP" - powiedział ppłk Piórkowski. Wyjaśnił, iż decyzja ta oznacza, że funkcjonariusz został zdjęty z grupy ochronnej.

Rzeczniczka mławskiej policji Anna Pawłowska powiedziała , że na miejscu policjanci zdecydowali o ukaraniu mandatem (250 zł) kierowcy samochodu osobowego. Przyznała, iż ukarano go także punktami karnymi (6 pkt). Oznacza to, że za sprawcę kolizji uznano kierowcę samochodu SOP. Mandat został przyjęty, co oznacza, że funkcjonariusz poczuwał się do winy.

Obaj kierowcy byli trzeźwi.


PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy