Próbował udawać policję, drogo za to zapłaci
Mieszkaniec powiatu tarnowskiego stracił prawo jazdy, a wypad do miasta z rodziną przerodził się w policyjne dochodzenie. 38-latek używał w swoim samochodzie świateł uprzywilejowania i jak się okazało, prowadził będąc pod wpływem marihuany.
Jak poinformował rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń, policjanci tarnowskiej drogówki w niedzielne popołudnie zauważyli na ul. Krakowskiej w Tarnowie saaba, na przedniej szybie którego naprzemiennie migało światło niebieskie i czerwone.
"Kierowca zatrzymany do kontroli drogowej nieświadomy, że urządzenie jest włączone, wmawiał policjantom, że jego posiadanie jest dozwolone, a potem zaczął zrzucać winę na żonę, która miała przypadkowo je uruchomić. 38-latek zachowywał się bardzo agresywnie i arogancko" - mówił Gleń.
Policjanci zbadali trzeźwość kierowcy. Nie spożywał on alkoholu, ale mocne pobudzenie mężczyzny wskazywało, że może być pod wpływem działania substancji psychoaktywnej. "Przeprowadzone badanie to potwierdziło. Okazało się, że kierowca jest pod wpływem działania THC" - powiedział Gleń. THC to związek chemiczny obecny w konopiach.
Zgodnie z kodeksem drogowym zabronione jest umieszczanie w samochodzie lub na nim urządzeń stanowiących obowiązkowe wyposażenie pojazdu uprzywilejowanego, które emitują sygnały świetlne albo sygnał dźwiękowy o zmiennym tonie. To wykroczenie. Urządzenia takie podlegają przepadkowi, choćby nie stanowiły własności sprawcy, a za ich posiadanie lub używanie grozi kara grzywny albo aresztu.
Palenie marihuany powoduje utrzymywanie się w organizmie związku THC nawet do 72 godzin. Jak ostrzegają policjanci, prowadzenie w takim stanie wszelkich pojazdów mechanicznych naraża wszystkich użytkowników dróg na niebezpieczeństwo, a kierowcę na konsekwencje prawne.
Za prowadzenie pojazdów pod wpływem środka odurzającego grożą takie same konsekwencje jak za jazdę pod wpływem alkoholu: utrata prawa jazdy, grzywna a nawet wyrok do 2 lat pozbawienia wolności.(