Polskie drogi

Kraków już raz się skompromitował. Próbuje kolejny raz

Doprecyzowanie ograniczeń wjazdu do strefy czystego transportu (SCT) to jedna z propozycji zmian, jakie należałoby według prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego wprowadzić do rządowej ustawy o elektromobilności. Z apelem o nowelizację włodarz miasta zwrócił się do premiera.

W liście Majchrowski zaznaczył, że w pełni popiera propozycje projektu nowelizacji ustawy z dnia 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych, zgłoszone 17 maja 2019 r. przez Polski Alarm Smogowy do Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii.

To na podstawie tej ustawy radni Krakowa wprowadzili w styczniu strefę czystego transportu (SCT) na krakowskim Kazimierzu - pierwszą taką w Polsce. Przedsiębiorcy twierdzili jednak, że od kiedy zaczęła funkcjonować SCT, ich obrony zmalały o jedną trzecią. Uchwałę radnych skarżyli także do sądu administracyjnego. W wyniku protestów przedsiębiorców w marcu radni miejscy zliberalizowali strefę do tego stopnia, że w zasadzie przestała ona istnieć.

Reklama

Według Majchrowskiego problemy z wprowadzeniem strefy czystego transportu w Krakowie unaoczniły, że potrzebna jest nowelizacja ustawy, a obecne rozwiązania nie wpływają ani na jakość powietrza, ani nie motywują kierowców do zmiany pojazdu na bardziej ekologiczny.

Najistotniejsze zmiany, jakie należałoby wprowadzić, to według Majchrowskiego: wyraźne rozdzielenie strefy czystego transportu od tworzonej w jej obrębie podstrefy opłaty kongestyjnej (czyli za wjazd samochodem); doprecyzowanie ograniczeń wjazdu do SCT, w tym objęcie ograniczeniem także mieszkańców strefy (jednak tak, by ograniczenia obowiązywały mieszkańców najwcześniej za pięć lat od uchwalenia przez radę gminy takiej strefy); udzielenie radzie gminy większej swobody w zakresie kształtowania zasad obowiązujących  w strefie czystego transportu. Zdaniem prezydenta rada gminy powinna mieć możliwość wyłączenia od zakazu wjazdu do SCT pojazdów w zależności od spełnienia określonego kryterium europejskich standardów emisji spalin (Euro 1-6, Euro I-VI).

"Proponowana nowelizacja ustawy harmonizuje funkcjonowanie stref czystego transportu analogicznie do powszechnego sposobu działania stref niskoemisyjnych w innych krajach europejskich. Ich doświadczenia pokazują też, że takie działania mają wpływ na rozwój elektromobilności" - napisał Majchrowski w liście do premiera i zaznaczył, że "bez tych korekt działania miast nie będą miały szans na odniesienie pełnego sukcesu".

Prezydent zaznaczył również, że jakość powietrza jest dziś wyzwaniem europejskim, a poprawa stanu powietrza to działanie na rzecz zdrowia Polaków i poprawy ich komfortu życia. To też w ocenie prezydenta kwestie wydatków na zdrowie z funduszy publicznych i szczęścia rodzin.

"Liczę, że rząd wykaże się w tej sprawie determinacją" - podkreślił Majchrowski. Zwrócił też uwagę, że transport jest w polskich miastach jednym z dwóch najważniejszych źródeł zanieczyszczeń powietrza ze względu na zagęszczenie liczby pojazdów na małych obszarze.

"Zanieczyszczenia w polskich miastach pochodzące z transportu to przeciętnie od 40 do 60 proc. wszystkich toksyn unoszących się w powietrzu" - napisał. Obowiązujące przepisy dają podstawy do tworzenia stref czystego transportu w miastach o liczbie mieszkańców przekraczającej 100 tys.

"Przepisy te są niezmiernie potrzebne,  a w Polsce są rozwiązaniem nowatorskim" - napisał prezydent Krakowa zwracając uwagę, że doświadczenia tego miasta, które jako jedyne do tej pory wykorzystało te rozwiązania legislacyjne, pokazały, że obecne regulacje wymagają poprawek.

Zgodnie ze zliberalizowaną 6 marca uchwałą radnych, do SCT w Krakowie mogą wjeżdżać pojazdy elektryczne, napędzane wodorem albo gazem CNG, pojazdy z napędem hybrydowym i skutery elektryczne. Do SCT mogą wjeżdżać mieszkańcy Kazimierza, przedsiębiorcy działający tam, niepełnosprawni, taksówkarze oraz pracownicy służy zdrowia.

Pojazdy kontrahentów i klientów przedsiębiorców mogą wjeżdżać do strefy od poniedziałku do piątku od godz. 9 do 17, a zaopatrzenie odbywa się w dni powszednie w godzinach 6-12 i od 17-20, zaś w soboty i dni wolne od pracy w godzinach 6-12, od 14-16 i 18-20.

Pierwotnie, przed poprawkami, do strefy mogły wjeżdżać jedynie pojazdy elektryczne, napędzane wodorem albo gazem CNG. Ograniczenia te nie obowiązywały mieszkańców strefy, przedsiębiorców, którzy mieli tam siedzibę swojej firmy, osób niepełnosprawnych oraz taksówkarzy.

Likwidacji SCT w Krakowie domaga się również Fundacja Frank Bold, która przygotowała analizę dot. wprowadzania i funkcjonowania pierwszej w Polsce strefy czystego transportu na krakowskim Kazimierzu. "(...) w obecnej formie SCT +Kazimierz+ powinna naszym zdaniem ulec likwidacji, żeby nie kompromitować słusznej idei wprowadzania w miastach obszarów wolnych od pojazdów spalinowych" - czytamy na profilu facebookowym fundacji.

Od redakcji:
Sprawa SCT na Kazimierzu zakończyła się więc kompromitacją pomysłodawców. Ale miasto brnie...

List prezydenta Krakowa trzeba uznać za kuriozalny. Jacek Majchrowski pełni tę funkcję od 2002 roku. Mógł więc z Krakowem zrobić wszystko. Usprawnić komunikację miejską, wybudować lub podjąć próby wybudowania metra (20 lat to za mało?), wybudować nowe linie tramwaje, nowe drogi, dzięki którym kierowcy jadący z Warszawy do Zakopanego nie musieliby jechać Alejami Trzech Wieszczów biegnącymi kilkaset dosłownie metrów od rynku. Nie zrobił nic.

Jedyne osiągnięcia to systematyczna wymiana taboru autobusowego. Ale to problemów Krakowa nie rozwiązuje. Torowiska w wielu miejscach są w katastrofalnym stanie, tramwaje niemal codziennie wyskakują z szyn, co często paraliżuje całą komunikację. W lecie - również niemal codziennie - dochodzi do tzw. wybrzuszeń szyn. Ciekawym sposobem rozwiązywania tych problemów jest... wprowadzanie ograniczenia prędkości tramwajów do 10 km/h.

Skoro miasto nie radzi sobie z bieżącym utrzymaniem infrastruktury to czy można się dziwić, że za prezydentury Jacka Majchrowskiego przez te 17 lat wybudowano niespełna 4 km nowych torów na obrzeża miasta?

Miasto za to systematycznie utrudnia życie kierowcom. Skompromitowany w ten sposób Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu przed ostatnimi wyborami został zlikwidowany, w zamian powstało kilka innych miejskich jednostek. Ale ludzie zostali ci sami. Dyrektorem Zarządu Transportu Publicznego został Łukasz Franek, który sam siebie nazywa ekspertem od ograniczania ruchu samochodowego. I Franek tym się właśnie zajmuje - likwiduje tysiące miejsc parkingowych i zwęża drogi do jednego pasa, generując w mieście coraz większe korki i przyczyniając się do zwiększonej emisji spalin.

Podobnie jak nowych torowisk, również nowych dróg w Krakowie się nie buduje. Jedynym wyjątkiem jest tzw. Trasa Łagiewnicka, której głównym przeznaczeniem jest... ułatwienie dojazdu do kościoła. Parkingów Park & Ride właściwie nie ma - ich sumaryczna pojemność to kilkaset samochodów, tymczasem badania wskazują, że codziennie do miasta wjeżdża - uwaga - 250 tysięcy aut! Pomysł na ograniczenie tego ruchu? Wprowadzenie horrendalnych stawek za parkowanie, ponad 10 zł za godzinę!

Brak nowych dróg i linii tramwajowych nie oznacza jednak, że w Krakowie nic się nie buduje. Przeciwnie! Nie bez powodu prezydent zyskał miano "betonowego". W Krakowie masowo buduje się nowe bloki i osiedla. Ale nie robi się tego na obrzeżach, co było naturalnym rozwojem. Przeciwnie wykorzystuje się każdy wolny skrawek terenu wewnątrz miasta, likwidując zieleń i przestrzeń. {rzy czym Kraków nie potrafi nawet wymóc na deweloperach przebudowy układu komunikacyjnego. Do tego zabudowuje się naturalne kanały przewietrzania, przez co zimą, w mieście nie da się oddychać i właściwie cały czas należałoby chodzić w maseczkach smogowych.

W lecie tego problemu nie ma, powietrze jest czyste, ale jak widać, wg prezydenta, to samochody generują smog. Samochody, które w lecie chyba przestają jeździć... Częściowo to nawet prawda, bo więcej stoją w korkach.

Niestety, władze miasta nie rozumieją, że ograniczanie zakazami i wysokimi opłatami wjazdu samochodów musi być krokiem ostatnim, podsumowującym kompleksowe zmiany w komunikacji. Wcześniejsze kroki to budowa sprawnej komunikacji, parkingów Park & Ride oraz metra. Dopiero wówczas można się podpierać przykładami zachodnich miast, w których kierowcy nie używają samochodów, bo szybciej, taniej i bez tłoku mogą poruszać się w inny sposób.

Ale Kraków i jego "specjaliści od ograniczania ruchu samochodowego" robi wszystko do tyłu.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy