"Przyznaj się tchórzu", czyli czego nie wolno robić na autostradzie
Niemal w każdym moim tekście piszę o tym, jak bardzo zaawansowane jest odmóżdżenie społeczeństwa poruszającego się po naszych drogach. Zresztą widać to nie tylko w ruchu drogowym. Na każdym kroku dostrzec można przejawy bezmyślności, prostactwa, braku elementarnej ogłady, a w dodatku jeszcze pospolitego chamstwa... Nie przypuszczałem jednak, że głupota ludzka może być aż tak dalece posunięta.
12 czerwca na autostradzie A-2, w okolicach Grodziska Mazowieckiego, jakiś dureń zatrzymał się na pasie rozdzielającym i wypuścił dwa psy. Jeden z nich wbiegł na część jezdni dla przeciwnego kierunku ruchu. Nadjeżdżający motocyklista miał ogromne szczęście, gdyż udało mu się zwierzę ominąć. Kierowca jednego z samochodów (autor nagranego filmiku) podczas gwałtownego hamowania został uderzony przez jadący za nim pojazd i zepchnięty na bariery, natomiast kierowca tego drugiego auta stracił panowanie nad samochodem i po uderzeniu w pojazd poprzedzający kilkakrotnie koziołkował. Na szczęście przeżył.
A wszystko to przez jednego osobnika, pozbawionego chyba mózgu...
To skutki zacofania czyli drogowy ciemnogród
W krajach bardziej cywilizowanych nikomu nawet do głowy nie przyjdzie, by zatrzymać się na autostradzie. Tam kierowcy wiedzą, że jest to droga o najwyższej dopuszczalnej prędkości i każde zatrzymanie się, nawet na poboczu, jest potencjalnym zagrożeniem. Właśnie po to buduje się autostrady, by pojazdy mogły się po nich poruszać bardzo szybko, bezpiecznie, bezkolizyjnie.
Niestety, u nas jest inaczej. Spora część moich rodaków nie dorosła do takich dróg. Panują więc na polskich autostradach zgoła wieśniackie obyczaje. Zatrzymać się na poboczu, by zrobić siusiu? Dlaczego nie. Urządzić sobie przerwę w jeździe i zjeść kanapkę? Oczywiście. Wycieczka autokarowa zapragnęła postoju? No to panie na prawo, a panowie na lewo. Tak tak, popatrzcie sobie na filmy w internecie.
Ktoś pomylił wyjazd na autostradzie? No to zawraca i jedzie pod prąd. Tu akurat na drodze ekspresowej.
W dodatku po polskich wędrują piesi, niejednokrotnie pijani, jeżdżą sobie rowerzyści itd.
To są zachowania, jakie kiedyś uskuteczniano na siermiężnych gminnych szosach. Widocznie spora część polskich kierowców spędziła w pobliżu nich dzieciństwo i stąd takie nawyki.
To także skutki prostactwa czyli polskie chamstwo
Jakby tego było mało, na polskich autostradach można też spotkać przykłady ordynarnego chamstwa. Złośliwe zajeżdżanie drogi, straszenie, pseudo-wychowawcze działania niecierpliwych, wyprzedzanie poboczem, jazda na bagażniku poprzedzającego pojazdu. To jest właśnie obraz naszych wspaniałych autostrad i "nowoczesnych Europejczyków" w burackim rodzimym wydaniu.
Sami popatrzcie.
Jadący czarnym Passatem odmóżdżony burak widocznie tak zdenerwował się tym, że przed nim podąża ciężarówka, iż wykonuje jakieś zagrywki z pogranicza drogowego bandytyzmu. Czym to może grozić takie straszenie i zajeżdżanie drogi, gdyby kierowca samochodu ciężarowego przestraszył się i wykonał gwałtowny skręt?
Za coś takiego ten osobnik powinien mieć skonfiskowany samochód i otrzymać 30 000 zł. grzywny oraz dożywotni zakaz prowadzenia jakiegokolwiek pojazdu, nawet roweru. Wiem że to nie przejdzie w tej zakłamanej europejskiej "praworządności", bo byłoby (rzekomo) niehumanitarne, bo to byłaby nagonka... Jeśli wy też tak uważacie, to niech ktoś wam wywinie taki chamski numer.
Drogowi wariaci i bandyci czują się bezkarni
Okazuje się, że w Polsce można nie tylko ostentacyjnie łamać przepisy, praktykować chuligańskie zachowania na drodze, ale także chwalić się tym w internecie, publikując filmiki.
Tutaj motocykliści osiągają na autostradzie prędkość 300 km/h, urządzając sobie wyścig, wyprzedzając poboczem, uskuteczniając szaleńczą jazdę. No i co? No i nic, chwalą się jeszcze tym, publikując filmik. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo chuligani będą się chwalić, jak zdemolowali przystanek, złodzieje opowiadać, jak włamali się do mieszkania itd.
Nie jestem za cenzurą w internecie, wręcz przeciwnie. Uważam jednak, że są pewne granice, że nie wolno pozwalać, by durnie chwalili się łamaniem prawa i popularyzowali takie wybryki. Wkrótce znajdą naśladowców. Taka obojętność i bezkarność ośmiesza prawo. Nasze państwo ściga skutecznie obywatela, który nie dopłacił 10 groszy podatku albo babcię, która handluje pietruszką na ulicy. A tu? Zadziwiająca tolerancja, a może nieudolność...?
Ten dureń z psami to egzamin dla Policji
Obecnie trwają poszukiwania osobnika, który wypuścił na autostradzie dwa psy. To swoisty test dla Policji. Ciekawe, czy uda się go odnaleźć. Śmiem wątpić, by taki dureń miał na tyle odwagi cywilnej, żeby samemu się zgłosić i przyznać: tak, to ja zatrzymałem się, bo pieskom zachciało się siku, a na pasie rozdzielającym jest taki fajny trawnik... Do czegoś takiego trzeba mieć klasę.
Zresztą, jak dowiadujemy się z ust przedstawicielki Policji, kierowcy mógłby być postawiony zarzut zatrzymania pojazdu w miejscu niedozwolonym oraz... wyprowadzenia psa bez smyczy. A przecież ten osobnik spowodował karambol, stał się sprawcą groźnego wypadku, a co gorsza, widząc co narobił, po prostu uciekł. Taki czyn to przecież przestępstwo!
Tak czy inaczej liczę na to, że Policja stanie na głowie i tego osobnika odnajdzie. Chociażby dla własnego prestiżu i dla ogólnej prewencji, aby inni durnie wiedzieli, że na autostradzie nie są anonimowi i bezkarni.
Ten nieobliczalny baran przecież w jakimś miejscu musiał wjechać na tę autostradę. Może został nagrany przez kamerę drogową, może rejestratory w samochodach innych kierowców go nagrały podczas jazdy lub podczas tego postoju na pasie rozdzielającym. Na filmie widać przecież przejeżdżające samochody. Są techniki różne techniki i kombinacje operacyjne i tego policjantów uczyć zapewne nie muszę.
A swoją drogą zaskakujące są przypuszczenia prezentowane w jednej z gazet, że osobnik ten zatrzymał się, bo rzekomo chciał rozgonić wałęsające się po autostradzie psy. Akurat! Można natomiast podejrzewać, że sprawca karambolu wcale ich nie wyprowadzał, ale może po prostu chciał się pozbyć czworonożnych pupilów, wypędzając je na środku autostrady. Tego już jednak z pewnością ustalić się nie da.
Czego nie wolno robić na autostradzie - wbijcie to sobie do głów!
Na kursach na prawo jazdy w ogóle nie uczą poruszania się po autostradach. Mam zatem dla was krótką ściągę - zapamiętajcie sobie raz na zawsze, czego nigdy nie wolno czynić na autostradzie:
- Nigdy nie zatrzymuj się - ani na jezdni, ani na poboczu, ani na pasie rozdzielającym. Jedynym usprawiedliwieniem zatrzymania się może być tylko awaria pojazdu bądź wypadek. Ale i w takich przypadkach wystaw trójkąt ostrzegawczy w odległości 100 metrów za pojazdem.
Do postojów na autostradach służą tzw. MOP-y czyli miejsca obsługi podróżnych, oznaczone odpowiednim tablicami.
- Nigdy nie cofaj i nie próbuj zawracać - jeżeli pomyliłeś wyjazdy, zjechałeś za wcześnie lub za późno, to trudno. Jedź dalej do miejsca, w którym będziesz mógł bezpiecznie zawrócić. Lepiej nadłożyć nawet kilkanaście lub kilkadziesiąt kilometrów niż zachować się jak prostak, stworzyć zagrożenie dla siebie i dla innych.
- W żadnym razie nie jedź po prąd (nawet poboczem) - wydawać by się mogło, że tego nie muszę pisać, a jednak wcale nie są to rzadkie przypadki. Jazda pod prąd po autostradzie to igranie ze śmiercią, to drogowy bandytyzm. Inny kierowca widząc twój pojazd jadący nieoczekiwanie w przeciwną stronę może się przestraszyć, wykonać nieobliczalny manewr. Możesz też spowodować zderzenie czołowe przy wielkiej prędkości.
- Nie jedź na bagażniku innego pojazdu - w razie nagłego hamowania spowodujesz karambol i możesz stać się sprawcą śmierci wielu osób. Poza tym jadąc tuż za pojazdem poprzedzającym ograniczasz sobie widoczność drogi.
- Nie jedź bez potrzeby lewym pasem - po wyprzedzeniu niezwłocznie powróć na pas prawy. Nie utrudniaj jazdy tym, którzy spieszą się bardziej od ciebie.
- Nie wykonuj nagłych zmian pasa ruchu bez uprzedniego sygnalizowania kierunkowskazem zamiaru wykonania takiego manewru - zajechanie drogi innemu pojazdowi przy znacznej prędkości to groźny wypadek.
- Nie hamuj gwałtownie bez potrzeby - bo przypomniałeś sobie, że musisz zjechać z autostrady. Zjedź najpierw na pas wyłączania i dopiero na nim hamuj. A jeśli zorientowałeś sie za późno, to nie wykonuj wariackich manewrów. Jedź dalej.
- Nie wjeżdżaj na autostradę z małą prędkością - rozpędź pojazd na pasie włączania tak, aby twoja prędkość była jak największa.
- Nie wyrzucaj niczego przez okna pojazdu - nawet mała plastikowa butelka lub papier mogą wystraszyć innego kierowcę i skłonić go do raptownych i niebezpiecznych manewrów.
- Nie wykonuj bez rzeczywistej konieczności gwałtownego skrętu kierownicą - widząc np. psa przebiegającego przez jezdnię lepiej uderzyć w niego, niż wylądować na dachu (tak jak na filmie, który prezentujemy na początku).
- Nie holuj żadnego pojazdu - holowanie mogą wykonać tylko samochody pomocy drogowej i tylko do najbliższego wyjazdu z autostrady
- W razie stłuczki nie stój bezmyślnie jak krowa na miedzy i nie czekaj, aż za chwilę inne auto wpadnie na ciebie - niezwłocznie zjedź na pas awaryjny (pobocze)
- Jeżeli zostałeś zmuszony do zatrzymania się z powodu awarii lub wypadku albo znalazłeś się w korku w gęstej mgle, nie siedź w samochodzie - wyjdź za bariery, nakaż opuszczenie pojazdu pasażerom. Za chwilę ktoś wpadnie na twoje auto.
- Nie próbuj nikogo pouczać, wychować, zwłaszcza poprzez złośliwe hamowanie, blokowanie czy zajeżdżanie drogi - nie zachowuj się jak prostak, burak i drogowy chuligan. Bawi cię pouczanie innych - to zgłoś się do drogówki. Może cię przyjmą.
- Nie zajmuj się podczas jazdy rozmową przez telefon, jedzeniem posiłków, oglądaniem jakichś obiektów albo kolizji na sąsiedniej jezdni - przy dużej prędkości wystarczy chwila nieuwagi i tragedia gotowa. Wystarczy, że ktoś zajedzie ci drogę albo silnie zahamuje przed tobą.
- Nie daj się sprowokować, nie ulegaj agresji czy zdenerwowaniu, nie ścigaj się z nikim - puść durnia przed siebie, im szybciej się zabije, tym lepiej.
Zaraz powiecie, że znowu najeżdżam na Polaków. Naprawdę wolałbym pisać, jacy jesteście wspaniali, kulturalni, wykształceni, życzliwi dla siebie, jak świetnie prowadzicie pojazdy. Widzę jednak to co widzę. Rzeczywistości nie da się oszukać. Daleki zaś jestem od uprawiania "poprawności politycznej" i zakłamanej propagandy. Walę prawdę prosto w oczy.
I czekam na schwytanie sprawcy wypuszczenia tych psów na autostradzie. Tylko nie piszcie znowu, wy redaktorzy z bożej łaski, że "usłyszy" zarzut. Słyszę to i widzę na każdym kroku, aż robi się niedobrze. "Usłyszał zarzut, usłyszy zarzut"... Jeden pismak to stworzył, a inni bezmyślnie powtarzają. Może po prostu "będzie mu postawiony zarzut". O ile go znajdą...
Polski kierowca