RMF: Apelować o jazdę na trzeźwo do... pijanych
Apele do kierowców, by nie jeździli po alkoholu, wciąż nie przynoszą spodziewanych efektów. Badania amerykańskich psychologów pokazują, jaka może być tego przyczyna.
Sprawa może okazać się dość banalna. Ich zdaniem nie brano dotąd pod uwagę, że wszelkie komunikaty o tym, jak groźne jest jeżdżenie po kieliszku docierają do kierowców, gdy są trzeźwi.
Decyzje o tym, by usiąść za kierownicą po alkoholu podejmują jednak... po alkoholu. To wiele zmienia.
Do około jednej trzeciej śmiertelnych wypadków drogowych w Stanach Zjednoczonych dochodzi z udziałem kierowcy pod wpływem alkoholu. Choć od dawna dobrze wiadomo, że alkohol wpływa na ocenę ryzyka i ma istotne znaczenie dla naszych decyzji, do tej pory interesowano się raczej skutecznością kampanii trzeźwości za kierownicą, adresowanej do osób... trzeźwych. Być może nie tędy droga.
Badacze z Uniwersytetu Missouri postanowili sprawdzić, jak punkt widzenia w sprawie jazdy po alkoholu zależy od poziomu nietrzeźwości. Do eksperymentu zaproszono 82 osoby (43 mężczyzn i 39 kobiet), którym podano w trakcie sesji umiarkowane ilości alkoholu (przeciętnie 0,72 g/kg dla mężczyzn i 0,65 g/kg dla kobiet). U każdej z tych osób monitorowano potem zmiany poziomu alkoholu w wydychanym powietrzu i w testach oceniano, jak zmienia się świadomość zagrożenia związanego z jazdą po pijanemu i chęć, by usiąść za kierownicą. Wyniki te porównano z opiniami tych samych osób, zebranymi wcześniej, gdy były całkowicie trzeźwe.
Pełne wyniki testów zostaną opublikowane w lutowym numerze czasopisma "Alcoholism: Clinical & Experimental Research". Z informacji ujawnionych już na stronie internetowej wynika, że pod wpływem alkoholu tolerancja dla jazdy "na podwójnym gazie" u badanych rosła. Szczególnie groźny okazał się moment, gdy poziom alkoholu w wydychanym powietrzu zaczynał u nich spadać. Wtedy świadomość ryzyka zmniejszała się najbardziej i pojawiał się efekt wzmożonej chęci wsiadania "za kółko". Efekt ten był nawet silniejszy, jeśli osoby "pod wpływem" miały już za sobą przypadki jazdy "po kieliszku" bez żadnych konsekwencji.
Autorzy pracy sugerują, że przypominanie o zagrożeniach jazdy po pijanemu osobom trzeźwym, to za mało. Nawet jeśli uda się je całkowicie przekonać, nie będzie to miało decydującego znaczenia, gdy będą nietrzeźwe. Trzeba znaleźć sposób dotarcia do tych, którzy już wypili i właśnie u nich utrwalać przekonanie, że nie wolno im wsiadać za kierownicę. Ten przekaz nie musi być szczególnie skomplikowany, ważne by przypominał im o tym, co sami na trzeźwo uważają.
Badacze podkreślają też konieczność dalszej promocji zachowań, w których decyzję o tym, jak będziemy wracać do domu podejmujemy jeszcze na trzeźwo, choćby wybierając jazdę taksówką lub z góry decydując, kto z kierowców tego wieczoru nie weźmie alkoholu do ust.
Grzegorz Jasiński