Dakar zatrzymał się na solnisku
Rajd Dakar gości w wielu interesujących miejscach. Poniedziałkowy siódmy etap kończył się w wyjątkowym - w boliwijskiej miejscowości Uyuni położonej na największym na świecie solnisku - pozostałości po wyschniętym słonym jeziorze.
Licząca kilka tysięcy mieszkańców miejscowość wygląda tak, jakby była całkowicie odcięta od świata. Ma jednak lotnisko, prowadzi do niej także malowniczo biegnący przez solną równinę tor kolejowy. Pociągiem tu już jednak nie można dojechać, a czasy świetności przypomina wielkie cmentarzysko wagonów i lokomotyw.
Tu właśnie organizatorzy zaplanowali metę pierwszej części etapu maratońskiego, którego zakończenie nastąpi we wtorek w Salcie. Zawodnicy mieli pokonać 322 km odcinka specjalnego, ale z powodu złej pogody został on znacznie skrócony.
Polacy ponieśli w poniedziałek straty. Jadący Mini Jakub Przygoński z belgijskim pilotem Tomem Colsoul spadli na ósme miejsce w klasyfikacji generalnej, a goniący czołówkę Rafał Sonik na quadzie uzyskał dopiero 13. czas, ze stratą 48 minut do Rosjanina Siergieja Karjakina. Tuż przed nim uplasował się kolega z teamu Kamil Wiśniewski.
Nieźle pojechał natomiast motocyklista Adam Tomiczek, który na poprzednim etapie poniósł duże straty i zajmuje odległą pozycję w klasyfikacji generalnej. Tym razem uzyskał 15. rezultat, tracąc niespełna kwadrans do triumfatora odcinka Amerykanina Ricky’ego Brabeca.
"Odcinek został bardzo skrócony, za to były bardzo długie dojazdówki, a to jest nużące. Trochę wydm, grad, nic specjalnego. Spokojnie jechałem, bo po tym jak się pogubiłem na poprzednim etapie, to teraz czy będę dwudziesty, czy trzydziesty nie ma większego znaczenia. Ważne, żeby dojechać do mety" - powiedział Tomiczek.
Druga część etapu maratońskiego prowadzi z Uyuni do Salty. Pierwotnie miała liczyć 400 km dojazdówki i 492 km odcinka specjalnego, ale organizatorzy ponownie musieli zmienić program. Odcinek specjalny dla samochodów, motocykli i quadów został skrócony o 72 km, a dla ciężarówek o ponad 300.
Etap maratoński polega na tym, że zawodnicy podczas jego trwania nie mogą korzystać z pomocy serwisowej.