Dakar 2016

Dakar 2016. Peugeoty bezkonkurencyjne. Małysz "nażarł się" tabletek

Stephane Peterhansel wygrał szósty etap Rajdu Dakar ze startem i metą w boliwijskiej Uyuni. Francuski kierowca o 17 sekund wyprzedził byłego mistrza WRC Hiszpana Carlosa Sainza. Na 16. pozycji uplasował się Jakub Przygoński, a na 17. Adam Małysz.

W klasyfikacji generalnej kolejna zmiana na szczycie. Prowadzenie objął Peterhansel, który o 27 sekund wyprzedza rodaka Sebastiena Loeba i o 5.55 Sainza. Wszyscy jadą Peugeotami, o których z uznaniem wypowiada się m.in. katarski kierowca rajdowy, zwycięzca Dakaru w 2011 roku oraz brązowy medalista olimpijski z Londynu w konkurencji skeet (strzelania do rzutków) Nasser Al-Attiyah.

"Jeśli coś nie zatrzyma tych pojazdów, trudno będzie je dogonić. Peugeot wykonał kawał dobrej roboty" - powiedział jadący Mini All4Racing Katarczyk, który jest czwarty ze stratą 15.19 do Peterhansela.

"Dziś czułem się za kierownicą super, szczególnie koniec odcinka pokonałem z przyjemnością. Początek jeszcze nie był za dobry. Cały czas czułem skutki wczorajszej choroby. Poza tym jechaliśmy w strasznym kurzu, niektórych rywali wyprzedzając po dwa razy, bo coś się działo z silnikiem. Gasł i stawaliśmy. Ale to nie było ważne. Doceniłem, jak jest wspaniale, kiedy nic nie boli i możesz skoncentrować się na jeździe. Wczoraj najadłem się, czy - jak mówi Piotrek Żyła - nażarłem tabletek, cały wieczór leżałem pod tlenem i postawili mnie na nogi, ale zastanawiałem się nawet nad wycofaniem z rajdu. Przez ostatnie 80 kilometrów czwartkowego odcinka myślałem, że głowa mi eksploduje. Droga dosłownie pływała mi przed oczami, chciało mi się wymiotować. Miewam migreny, ale czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem. Masakra. Tym bardziej cieszę się, że dziś było dobrze. Muszę podkreślić, że kawał roboty odwalił Xavier, mój pilot. Jeszcze jutro musimy przetrwać te wysokości, ale jestem bojowo nastawiony"  - powiedział Małysz po pokonaniu najdłuższego z oesów w tegorocznym Dakarze

W gronie motocyklistów po raz trzeci w tej edycji najszybszy był Australijczyk Toby Price. O ponad minutę wyprzedził na mecie Austriaka Matthiasa Walknera i Portugalczyka Paulo Goncalvesa, który jest liderem klasyfikacji generalnej. Jakub Piątek był 22. a po sześciu etapach jest 30.

W kategorii quadów (już bez Rafała Sonika, którego wyeliminowała awaria pojazdu) zwyciężył Marcos Patronelli. Argentyńczyk był szybszy od swojego brata Alejandro o prawie siedem minut. Na trzecim miejscu uplasował się Brian Baragwanath z RPA. Pecha miał Ignacio Casale. Chilijczyk w czwartek miał problem z silnikiem, zaś w piątek złamał obojczyk i został przetransportowany śmigłowcem do szpitala.

Nie był to również dobry dzień dla kilku faworytów. Startującego w Rajdzie Dakar po raz 14. hiszpańskiego motocyklistę Joana Barreda Borta zatrzymała na trasie awaria silnika. Z rywalizacji wycofał się Portugalczyk Ruben Faria, który doznał urazu nadgarstka. Udział w imprezie zakończył Holender Bernhard Ten Brinke. Jego samochód stanął w płomieniach.

Piątkowy odcinek specjalny wokół wyschniętego słonego jeziora miał 542 km (cała trasa z dojazdówkami 723 km) i był najdłuższym w tej edycji. Dodatkowym utrudnieniem była wysokość - między 3500 a 4200 m n.p.m. oraz zmieniająca się nawierzchnia - piaszczysta i kamienista.

W sobotę rajdowa kolumna powróci do Argentyny. Siódmy etap prowadzi z Uyuni do Salty, ma 793 km, w tym odcinek specjalny długości 353 km.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy