Będzie euroafera o "przejezdność" niegotowych dróg?
Ustawa o przejezdności dróg pod lupą Komisji Europejskiej. Umożliwia ona otwarcie dla ruchu przed mistrzostwami nawet niewykończonych tras. Jeśli Bruksela dopatrzy się uchybień, grozi nam utrata funduszy.
- Komisja sprawdzi, czy nowa ustawa o przejezdności dróg jest zgodna z europejskim prawem - powiedział naszej korespondentce rzecznik unijnego komisarza ds. ochrony środowiska Joe Hennon. Jeżeli Bruksela uzna, że ustawa jest niezgodna z unijnym prawem, grozi nam pozew do Trybunału Sprawiedliwości i utrata funduszy.
Komisja Europejska daje nam jednak trochę czasu.
- W każdym razie chodzi o przejściową sytuację na 3-4 tygodnie, potem wszystkie wymagania środowiskowe muszą być spełnione - powiedział rzecznik Komisji Joe Hennon. Z nieoficjalnych informacji korespondentki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginion wynika jednak, że Bruksela jest zaniepokojona ustawą, bo jej zdaniem może to być niebezpieczny precedens, by omijać unijne prawo.
W europarlamencie ustawa wywołała natomiast ironiczne komentarze i zdziwienie. Nikt nie mógł zrozumieć, jak droga może być przejezdna skoro nie jest ukończona.
- Skoro droga nie jest ukończona i nie spełnia wszystkich wymogów środowiskowych i bezpieczeństwa nie może być oddana do użytku i nie można na niej jeździć - powiedział dziennikarce RMF FM Michael Cramer, niemiecki deputowany zasiadający w komisji ds. transportu w PE. Jego zdaniem, nie są możliwe "półśrodki".
Z oświadczenia przesłanego przez Komisję Europejska dziennikarce RMF FM wynika, że wszystkie projekty infrastrukturalne finansowane z unijnych funduszy powyżej 50 milionów euro są sprawdzane przez Komisję pod względem zgodności z unijnymi dyrektywami środowiskowymi. Od tej oceny uzależnione jest unijne wsparcie. Poniżej tej kwoty weryfikacja zgodności należy do krajów członkowskich.