Prawo jazdy robił w 1980 roku. Teraz by na pewno nie zdał
Opublikowany przez nas noworoczny quiz cieszył się ogromnym zainteresowaniem czytelników. Wielu polskich kierowców uświadomiło sobie jak skomplikowana jest materia przepisów ruchu drogowego, i jak wiele zmian weszło w życie w ostatnich latach w ustawie o ruchu drogowym. Właśnie o tym napisał do nas czytelnik, który prawo jazdy robił w... 1980 roku. Warto przeczytać jego list. Naszym zdaniem powinni zrobić to nie tylko 60-latkowie... Zapraszamy do lektury.
Droga redakcjo. Właśnie przeczytałem o pewnym delikwencie, który 15 lat temu stracił uprawnienia do kierowania pojazdami i od tego czasu wytrwale próbuje je odzyskać. Zdążył już 162 razy podejść do egzaminu teoretycznego i... 162 razy go oblać. Powinienem się śmiać, ale tak naprawdę podziwiam owego nieznanego z imienia i nazwiska nieszczęśnika i serdecznie mu współczuję.
Jestem człowiekiem po sześćdziesiątce. Prawo jazdy zrobiłem jeszcze jako licealista, za wczesnego Gierka. Od 1980 r. mam własny samochód i praktycznie codziennie nim jeżdżę, w kraju i za granicą. Nigdy nie spowodowałem wypadku ani nawet kolizji drogowej. Mandaty, którymi mnie ukarano w ciągu tych prawie 30 lat spędzonych za kierownicą, można policzyć na palcach jednej ręki. A mimo to wcale nie mam pewności, że w razie, odpukać, takiej konieczności, zdałbym dzisiaj od ręki "teorię" na egzaminie. Myślę, że w podobnej sytuacji jest też wielu innych kierowców z równie długim stażem jak ja.
Od czasów, gdy uczyliśmy się na kursach i zdawaliśmy egzaminy, przepisy były wielokrotnie nowelizowane. Obecnie obowiązujące Prawo o ruchu drogowym zostało spisane na 280 stronach. To całkiem gruba książka. Kto z nas regularnie do niej zagląda, aby odświeżyć swoją wiedzę? Ja od czasu do czasu to czynię, ale bardziej z ciekawości niż z potrzeby.
W dziale (oficjalnie: oddziale) "Prędkość i hamowanie" czytam, że "kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa, a w szczególności: rzeźby terenu, stanu i widoczności drogi, stanu i ładunku pojazdu, warunków atmosferycznych i natężenia ruchu." To tzw. oczywista oczywistość. Dalej jest jednak gorzej.
Z punktu 4. tego samego paragrafu dowiaduję się mianowicie, że "Poza obszarem zabudowanym w tunelach o długości przekraczającej 500 m, kierujący pojazdem jest obowiązany utrzymywać odstęp od poprzedzającego pojazdu nie mniejszy niż: 1) 50 m - jeżeli kieruje pojazdem o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 3,5 t lub autobusem; 2) 80 m - jeżeli kieruje zespołem pojazdów lub pojazdem niewymienionym w pkt 1."
Nie miałem o tym pojęcia i to nie tylko dlatego, że, o ile mi wiadomo, nie mamy w Polsce tak długich tuneli i nie dlatego, że sam prowadzę wyłącznie samochody osobowe. Wcale nie czuję się przez to usprawiedliwiony, bo przecież przepisy trzeba znać w całości, a nie wyrywkowo, w zakresie, który dotyczy konkretnego kierowcy czy kandydata na kierowcę. Przynajmniej z takiego założenia wychodzą ci, którzy układają pytania egzaminacyjne.
Ciekaw jestem kto z was, koledzy i koleżanki z grupy wiekowej 60+, potrafi prawidłowo zdefiniować zasady włączania się do ruchu? Czy wiecie, że (oddział 2 art. 17.1) droga gruntowa jest zawsze podporządkowana drodze twardej i wyjeżdżając z niej musicie ustąpić pierwszeństwa wszelkim innym pojazdom?
Wielokrotnie obserwowałem zachowania kierowców osobówek, którzy mijają autobus, sygnalizujący chęć wyjazdu na jezdnię z przystanku z zatoką. Ci, którzy zwalniają lub zatrzymują się, by umożliwić taki manewr traktują to jako przejaw dobrej woli gest. Kierowcy autobusów zwykli zresztą dziękować za ten gest mrugnięciem awaryjnymi. Tymczasem to żadna łaska, lecz obowiązek jasno wynikający z przepisów ruchu drogowego.
Wciąż mnóstwo nieporozumień dotyczy możliwości wyprzedzania z prawej strony i zasad używania kierunkowskazów na rondach. A czy wiecie, jaka jest minimalna widoczność, uprawniająca do włączenia tylnych świateł przeciwmgłowych? Z jaką maksymalną prędkością może poruszać się pojazd holujący w obszarze zabudowanym, a z jaką poza nim? Ile samochodów osobowych może maksymalnie liczyć zorganizowana kolumna?
No tak... Pociesza jedynie to, że z odpowiedzią na te pytania mieliby poważne kłopoty nie tylko my, "starcy", lecz również dużo młodsi od nas kierowcy.
Z poważaniem Roman Adamowski