Prawo jazdy kupię, czyli handel kwitnie
- Wiesz... - zwierza się dresiarz dresiarzowi - Merca ukradłem, beemkę ukradłem, audika ukradłem, ale prawo jazdy to już sobie kupię...
Jakie szanse na zrealizowanie swoich planów miałby bohater zacytowanej na wstępie anegdotki? Wpisaliśmy frazę "prawo jazdy kupię" do wyszukiwarki internetowej, która skierowała nas do... kilku tysięcy ogłoszeń, zamieszczonych przez osoby zainteresowane nabyciem wspomnianego dokumentu.
"Chcę kupić prawo jazdy kat B, nie interesuje mnie dawanie żadnych zaliczek i chciałbym mieć możliwość monitorowania na pwpw. Interesuje mnie tylko legalne prawo jazdy z wpisem...".
"Witam potrzebuje pilnie kupić prawo jazdy z wpisem do rejestru bez żadnych zaliczek płatne przy odbiorze bardzo proszę o kontakt email...".
"Chcę kupić prawo jazdy nie chce żadnych oszustw bo już się napotkałem jeśli ktoś naprawdę zajmuje się tym proszę o kontakt. Płatność przy odbiorze."
Popyt zatem jest, a jak z podażą? Też nie najgorzej (proszę zwrócić uwagę na zróżnicowanie cen).
"Witam. Mam do zaoferowania prawo jazdy w pełni legalne odbiór w urzędzie bez ukrytych opłat. Pamiętaj w Polsce nie da się wyrobić prawa jazdy bez wizyty w urzędzie, każdy musi potwierdzić dane i wizyta jest nieunikniona dzięki temu otrzymujesz w pełni legalne prawo jazdy. Cena kat B: 2000 zł."
"Witam, jestem w stanie załatwić prawo jazdy legalne odbierane w wydziale komunikacji w twoim mieście. Więcej informacji udzielam na priv".
"Witam, mam do zaoferowania prawo jazdy z wpisem do rejestru legalne, niczym nie różni się od nowego prawka. Cena: 1000 zł."
"Witam serdecznie, pomogę Państwu uzyskać legalnie prawo jazdy tak jak należy z wpisem do rejestru, śledzisz wpis PWPW, po więcej informacji zapraszam na adres e-mail..."
Wydaje się zatem, że handel prawami jazdy kwitnie, choć trudno ocenić, czy oferujący te dokumenty to "rzetelni" kontrahenci czy zwykli naciągacze, próbujący wyłudzić pieniądze od równie zdesperowanych, co naiwnych klientów. Tak czy inaczej wydawałoby się, że nic prostszego niż pójść śladem wspomnianych ogłoszeń, tym bardziej, że wiele z nich zawiera numery telefonów i adresy e-mail (inna sprawa, czy autentyczne). Trzeba mieć nadzieję, że odpowiednie służby to czynią.
Inną drogę wybrała Najwyższa Izba Kontroli, która przystąpiła do badania, czy egzaminy na prawo jazdy w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego są prowadzone "rzetelnie i z poszanowaniem prawa".
"Dokonywane w ostatnich latach zmiany, zarówno w szkoleniu, jak i egzaminowaniu kandydatów na kierowców, nie przyniosły zakładanych efektów. Mimo że uzyskanie prawa jazdy jest bardzo trudne, to najmłodsi kierowcy wciąż popełniają najwięcej wypadków. Zdanie egzaminu nie gwarantuje więc bezpiecznego uczestniczenia w ruchu drogowym. Młodzi kierowcy (do 24 lat) z krótkim stażem (do 2 lat) są sprawcami ok. 20% wszystkich wypadków drogowych. W ostatnich 10 latach udział tej grupy sprawców wypadków wzrósł o 10%.
Od początku ubiegłego roku obowiązują nowe przepisy, których głównym celem było wprowadzenie rozwiązań, służących poprawie bezpieczeństwa w ruchu drogowym poprzez podniesienie jakości szkolenia kandydatów na kierowców.
Z tego powodu NIK postanowiła sprawdzić, czy nowy system szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców funkcjonuje prawidłowo i wpływa pozytywnie na bezpieczeństwo ruchu drogowego" - czytamy w oficjalnym komunikacie NIK.
Na stronie internetowej Najwyższej Izby Kontroli zamieszczono specjalną ankietę, skierowaną do osób, które w ciągu ostatnich 5 lat przystępowały do egzaminu na prawo jazdy. NIK postanowił zapytać je, czy po zakończeniu części teoretycznej egzaminu prosiły o udostępnienie wydruku z jej wynikami i czy taki wydruk otrzymały. Czym kierowały się przy wyborze ośrodka szkolenia kierowców? Ceną szkolenia, opinią dotyczącą zdawalności, opinią o sposobie prowadzenia zajęć (instruktor, wyposażenie), odległością od miejsca zamieszkania? Czy podczas szkolenia spotkały się z sugestią wykupienia dodatkowych jazd? Z niekulturalnym zachowaniem instruktora?
Są też pytania wprost odnoszące się do problemu korupcji.
"Czy spotkała się Pani/spotkał się Pan z sugestią ze strony osób związanych z egzaminowaniem dotyczącą wręczenia korzyści materialnych w zamian za pozytywny wynik egzaminu?"
"Czy zdanie egzaminu na prawo jazdy wiązało się z udzieleniem przez Panią/Pana korzyści materialnej (osobistej)?"
Intencje NIK są szlachetne i trudno je podważać. Nasuwa się jednak kilka wątpliwości. Strategicznym celem zapowiadanej kontroli jest poprawa bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jej inicjatorzy najwyraźniej wychodzą z założenia, że rzetelne przejście cyklu szkolenia i zdanie egzaminu gwarantują dobre przygotowanie kierowcy. I odwrotnie: ci, którzy prawo jazdy zdobyli w nie do końca uczciwy sposób, są potencjalnymi sprawcami wypadków. Tymczasem życie pokazuje, że to wcale nie jest takie oczywiste i zależy w dużym stopniu od jakości szkolenia i osobistych predyspozycji. Bywa, że ludzie, którzy odbyli wszystkie przepisane jazdy "eLką" i zdali egzamin za pierwszym podejściem, w rzeczywistych warunkach radzą sobie za kierownicą gorzej od kombinatorów.
Nie wiadomo też, z czego wypływa przekonanie, że dzięki kontroli NIK zmniejszy się zagrożenie, stwarzane na drogach przez młodych kierowców. Skąd wiadomo, że to oni właśnie pozyskują prawo jazdy nieuczciwymi metodami,na przykład korumpując egzaminatorów? A może czynią to ci starsi, z jednej strony mniej już sprawni i chętni do nauki, a z drugiej bardziej zdeterminowani, mający mniej czasu na szkolenie, a więcej pieniędzy?
Wreszcie ostatnia sprawa. Ankieta jest anonimowa. Jak zweryfikować wiarygodność uzyskanych za jej pośrednictwem wyników? Czy ludzie faktycznie zamieszani w korupcję przyznają się do wręczania łapówek? Czy nie będą obawiali się, że mimo wszystko zostaną zidentyfikowani i poniosą konsekwencje za swoje czyny (prezes NIK zapowiedział w rozmowie w radiu, że informacje o nieprawidłowościach będą przekazywane właściwym organom)? Jak uchronić się przed żartownisiami, którzy dla hecy zaczną zasypywać NIK opisami niestworzonych historii? Wysyłać donosy dla pognębienia Bogu ducha winnych, rzetelnych i dlatego nielubianych egzaminatorów...