130 km/h na czołowe zderzenie. Tak się jeździ nieoznakowanym radiowozem
Policjanci z Lublina podali informację o tym, jak kierowca Mercedesa za swoje wyczyny na drodze dostał 4500 zł mandatu oraz... 45 punktów karnych, co oczywiście oznacza utratę prawa jazdy.
Problem w tym, że na podstawie opublikowanego policyjnego nagrania z wideorejestratora, można stworzyć poradnik pt. "jak nie używać nieoznakowanego radiowozu".
Nagranie jest krótkie i nie do końca wiadomo, co policja chciała nim udokumentować. Na pewno widać, jak podczas pomiaru radiowóz robi tzw. najazd. Nie trzeba być specjalistą od matematyki czy optyki, by zauważyć, jak sylwetka Mercedesa rośnie w kadrze, co oznacza, że prędkość radiowozu (130 km/h) nie ma nic wspólnego z prędkością Mercedesa, który jedzie wyraźnie wolniej i - co najważniejsze - nikt nie wie ile.
Samego niedozwolonego wyprzedzania na filmie nie ma, jest za to moment zatrzymania Mercedesa. Policjanci zrobili to w ten sposób, że po prostu wyjechali na pas do jazdy w przeciwnym kierunku, zmuszając jadących nim kierowców do gwałtownego hamowania i ucieczki na pobocze.
Gdyby tak zrobił przeciętny kierowca, trafiłby przed sąd z zarzutem stworzenia zagrożenia w ruchu drogowym...
Na takie właśnie nieprawidłowości, szczególnie związane z pomiarami prędkości, które właściwie trudno nazwać pomiarami, zwracał uwagę w interpelacji do ministra spraw wewnętrznych poseł Polski 2050, Mirosław Suchoń. Poseł wskazywał, że radiowozy nie mają żadnego dalmierza ani innego urządzenia pomagającego kierowcy radiowozu utrzymywać stałą odległość do nagrywanego pojazdu, przez co pomiar odbywa się "na oko" i wielokrotnie, jak w tym przypadku, nie ma kompletnie nic wspólnego z rzeczywistą prędkością karanego kierowcy.
Niestety, w odpowiedzi na interpelację mogliśmy się dowiedzieć, że policjanci są odpowiednio szkoleni, a rząd PiS nie planuje żadnych zmian w sposobie wykorzystania nieoznakowanych radiowozów.