Za dużo pije?

Jeśli podejrzewamy, że nasz samochód marnotrawi paliwo, warto sprawdzić, czy chodzi o usterkę, czy też jest to rezultat jazdy na krótkich dystansach.

Nadmierne zużycie paliwa to jedno z największych utrapień wielu właścicieli samochodów. Problemy ze spalaniem mogą się pojawić szczególnie teraz, gdy temperatura otoczenia często spada w okolice zera.

Na początek powinniśmy upewnić się, czy samochód rzeczywiście zaczął spalać więcej, czy tylko tak nam się wydaje. Pamiętajmy, że zwłaszcza wtedy, gdy jeździmy na krótkich dystansach, temperatura otoczenia ma ogromny wpływ na zużycie paliwa. Funkcja tak zwanego ssania, czyli wzbogacenia mieszanki "na zimno", jest aktywna do czasu osiągnięcia przez silnik minimalnej temperatury pracy (około 40 stopni Celcjusza). Nawet superoszczędny samochód z silnikiem TDI, spalający w mieście średnio poniżej 6 l/100 km, w chwilę po włączeniu osiąga wynik na poziomie 15 l/100 km.

Reklama

Jeżeli nie stoimy w korku, to dopiero po mniej więcej 5 km spalanie spadnie do w miarę normalnego poziomu. Oznacza to, że przy krótkich dystansach jednostka napędowa może przez dłuższy czas pracować na nieekonomicznej, wzbogaconej dawce paliwa.

Wystarczy, że do pracy mamy tylko 3 km i wracamy po kilku godzinach, gdy silnik jest już z powrotem zimny. Wtedy średnie spalanie z około 7 l/100 km, jakie notujemy latem, zwiększy się jesienią i zimą do 9 l/100 km. Aby się upewnić, czy problem wynika z pokonywania jednorazowo zbyt krótkich odcinków, sprawdźmy, po jakim czasie od ruszenia temperatura silnika osiąga co najmniej 40 stopni Celcjusza (wskazówka znajduje się wtedy w połowie drogi do punktu nominalnej temperatury pracy). Jeżeli w samochodzie mamy komputer wskazujący zużycie paliwa, to w prosty sposób można stwierdzić, czy przy dłuższej jeździe pomiar stabilizuje się na odpowiednio niskim poziomie. Jeśli natomiast takiego ułatwienia nie ma, to jedynym sposobem jest zatankowanie auta "pod korek" i przejechanie jednorazowo trasy o długości co najmniej 100 km.

Tekst: Marcin Klonowski

Zdjęcia: Paweł Tyszko

Co najbardziej podnosi zużycie paliwa?

Niezdemontowany bagażnik dachowy to ze względu na większe opory strata ok. 0,5 l/100 km w mieście i nawet ponad 1 l/100 km w trasie.

Zbyt niskie ciśnienie powietrza w oponach lub źle ustawiona zbieżność potrafią zabrać nawet 0,5 l/100 km z racji zwiększonych oporów toczenia.

Obciążenie bagażnika niepotrzebnymi przedmiotami może podnieść zużycie od 0,1 do 0,3 l/100 km z powodu większej masy.

Niedogrzany silnik (np. uszkodzony termostat) to w jeździe miejskiej nawet o 1,5 l/100 km wyższe zużycie paliwa. Dokuczliwe szczególnie zimą.

Zapchany i niewymieniony na czas filtr powietrza czy stare, zużyte świece zwykle zwiększają zużycie paliwa o 0,2-0,3 l/100 km.

Niedogrzany silnik

Najczęstszą awarią powodującą niedogrzewanie się silnika jest zepsuty termostat. Gdy zostanie on w pozycji otwartej, silnik rozgrzewa się bardzo długo. Sprawdzić to można w prosty sposób, dotykając węża prowadzącego do chłodnicy. Jeżeli wskazówka na termometrze pokazuje 40-50 stopni (niedogrzanie silnika), a wąż jest wyraźnie ciepły, to można podejrzewać awarię termostatu. Jego wymiana nie jest trudna, a nowy rzadko kosztuje drożej niż 50-70 zł.

Nowoczesne, bardzo wydajne turbodiesle często mają tak sprawny silnik, że tylko niewielka ilość energii jest wydzielana pod postacią ciepła. Takie silniki często mają problemy z nagrzewaniem się zimą i dlatego są w nich stosowane układy elektrycznego podgrzewania.

Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.

tygodnik "Motor"
Dowiedz się więcej na temat: temperatura | silnik | paliwa | pije
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy