Wyzwanie i wielka niewiadoma
W najbliższą niedzielę na Istanbul Racing Circuit odbędzie się Grand Prix Turcji Formuły 1. Jest to 69. tor od 1950 r., na którym rozgrywany jest wyścig F1. GP Turcji będzie 745. wyścigiem w historii Formuły 1, a Turcja jest 26. krajem, do którego zawita F1.
Pierwszy wyścig na nowym torze: dla kierowców i zespołów na torze Istanbul Racing Circuit jest wyzwaniem i wielką niewiadomą. "Tylko poprawne odrobienie pracy domowej," mówi Grant Tuff, ekspert d/s symulacji komputerowych w WilliamsF1, "pozwala wykorzystać w pełni potencjał zespołu i kierowcy na nowym torze."
Specjaliści komputerowi pracują już na długo przed debiutem Formuły 1 nad Bosforem. Mistrzowie bajtów i bitów nie są w zasadzie zbyt wymagający i już niewiele danych wystarcza, by ich zadowolić. Prosty szkic toru wystarcza, by przygotować wstępną symulację, którą stopniowo rozbudowują w miarę poznawania nowych szczegółów i danych przed wyścigiem. Poza podstawowymi danymi od organizatora wyścigu starają się zebrać maksimum informacji o poziomie przyczepności nawierzchni. Z reguły te dane dostarcza zespołowi dostawca opon i na ich podstawie, razem z pozostałymi informacjami, powstaje model symulacyjny. Tkwi tu jednak potencjalny błąd: zła ocena przyczepności powoduje, że spodziewany czas okrążenia i prędkość są źle wyliczane, a za tym idzie niewłaściwa ocena innych parametrów, jak docisk czy efektywność chłodzenia hamulców.
Nawet jeśli poziom przyczepności zostanie oceniony właściwie, nie jest to koniec problemów. "Przyczepność nowego toru może się drastycznie zmienić w ciągu jednego weekendu," wyjaśnia Grant Tuff. "Wyniki symulacji jazd piątkowych są z reguły nieaktualne już w sobotę."
Mając to na uwadze inżynierowie próbują unikać polegania wyłącznie na programach komputerowych. Jednak w przypadku debiutu Formuły 1 na torze, na którym nie było wcześniej absolutnie żadnych wyścigów, trudno o jakieś konkretne dane - nawet z samochodów turystycznych. Współpraca z organizatorem wyścigu jest więc niezwykle ważna. Pomocne może być także porównanie z już istniejącym torem, na którym rozgrywano już Grand Prix. Taki tor dobiera się na podstawie oceny średnich prędkości w zakrętach i poszukiwania toru o podobnych wartościach. Na tej podstawie inżynierowie dobierają podstawowe ustawienia.
Kierowca przed przejechaniem pierwszego okrążenia toru już pamięta jego układ. W tym nie ma nic niezwykłego. Najpierw przygląda się poszczególnym zakrętom, szykanom i prostym, zapamiętując ogólny schemat. Dla doświadczonych kierowców to wystarcza, by wstępnie dobrać biegi na których pokonuje się poszczególne łuki, gdzie rozpoczynać hamowanie. Mimo to i tak przed przejechaniem pierwszego kółka samochodem F1 objeżdżają tor rowerem bądź skuterem, często w towarzystwie inżyniera. Niektórzy wolą spacer na piechotę. To pozwala odkryć szczegóły niewidoczne na zdjęciach czy schematach, jak drobne nierówności asfaltu czy stan pobocza - przydatne w razie konieczności szybkiej ucieczki przed kolizją.
Po takim zapoznaniu z torem kierowca F1 potrzebuje dwóch, trzech okrążeń na dopracowanie wstępnej linii przejazdu. Największą niespodzianką mogą okazać się wybijające tarki. Trzeba je po prostu wypróbować. Ważne jest, aby kierowca przed wyścigiem wiedział, jak pokonywać tarki na danym torze. Czasami samochód odrywa się całkowicie od toru po najlżejszym dotknięciu krawężnika, ale przejechanie po nim na wprost nie powoduje takiej reakcji. Prawdziwe sekrety nowego toru można odkrywać wyłącznie krok po kroku. "Wielu rzeczy," mówi Grant Tuff, "nie można odkryć nawet za pomocą najlepszej symulacji. Po prostu trzeba sprawdzić je w praktyce."