Wypadek Schumachera pozostanie bez kary

Prokuratura we francuskim Albertville umorzyła śledztwo w sprawie wypadku narciarskiego mistrza Formuły 1 Michaela Schumachera. Według prowadzących dochodzenie nie został popełniony żaden czyn karalny.

Francuska prokuratura odłożyła sprawę Michaela Schumachera ad acta. Winę osób trzecich można wykluczyć, poinformował w poniedziałek prokurator Patrick Quincy. Przez sześć tygodni śledczy analizowali zeznania świadków, informacje miejscowej żandarmerii i film nagrany kamerą umieszczoną na kasku Schumachera.

- Oznakowanie trasy i jej granic odpowiadało obowiązującym normom - wyjaśnił Quincy. 29 grudnia 2013 Schumacher, który zjeżdżał trasą położoną powyżej ośrodka narciarskiego Méribel, najechał na kamień ukryty pod warstwą świeżego śniegu. Schumacher przekoziołkował i uderzył głową w następny kamień. Kask, który miał na głowie, pękł. Wielokrotny mistrz świata Formuły 1 doznał ciężkich obrażeń mózgu.

Reklama

Normalna prędkość, żadnych błędów technicznych

Tuż po wypadku, na konferencji prasowej 8 grudnia 2013, prowadząca dochodzenie francuska policja wyjaśniła, że Schumacher zjeżdżał osiem metrów od oznaczonej na czerwono, a więc średnio trudnej, trasy Chamois. Prokurator Patrick Quincy skorygował to teraz i mówił o czterech metrach. Obydwa kamienie oddalone były od siebie o 10,4 m.

Na poniedziałkowej konferencji prasowej śledczy podkreślili, że Schumacher nie jechał zbyt szybko. - Nie jesteśmy w stanie podać jego prędkości w kilometrach na godzinę. Ale Schumacher jest dobrym narciarzem, zachowywał się stosownie do rodzaju stoku i nieznacznymi skrętami kontrolował tempo - wyjaśnił Stephane Bozon, szef żandarmerii górskiej w Savoyen. Wypożyczone narty, na których zjeżdżał tego dnia Schumacher były "w idealnym stanie, właściwie jak nowe", dodał.

Niespełna dwie godziny po tym tragicznym wypadku Schumacher został zoperowany i wprawiony w stan sztucznej śpiączki. Od końca stycznia lekarze w klinice w Grenoble, gdzie leży, redukują podawaną mu narkozę. 45-letni Michael Schumacher jest powoli wybudzany. Zapalenie płuc na jakie zapadł, a które często występuje u pacjentów w sztucznej śpiączce, zostało już wyleczone.

Elżbieta Stasik, Redakcja Polska Deutsche Welle

,

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy