Ukradli ci katalizator? Radzimy, co zrobić!
Kołpaki, lusterka, radia. Jeszcze do niedawna tak właśnie wyglądało zestawienie podzespołów, które najczęściej padały łupem samochodowych złodziei.
Od kilkunastu miesięcy policja walczyć musi jednak z nową plagą, która przywędrowała do nas z Zachodu. Podwórkowi amatorzy cudzej własności szczególnie upodobali sobie bowiem samochodowe katalizatory.
Na kradzieże narażeni są zwłaszcza właściciele aut dostawczych i suwów, których wysokie zawieszenie umożliwia łatwe dostanie się pod zaparkowany pojazd. Do wycięcia katalizatora służy najczęściej przenośny palnik gazowy, linka tnąca lub akumulatorowa piła elektryczna.
"Wyprucie" katalizatora to dla złodzieja "łatwy pieniądz". Ceramiczne wkłady katalityczne zawierają dużą ilość drogich metali szlachetnych - platyny i rodu. Skradzione katalizatory, z reguły, nie trafiają więc na rynek wtórny, lecz do punktów zajmujących się skupowaniem metali szlachetnych. Tam specjalne urządzenie - po zmieleniu - określa zawartość metali szlachetnych.
W przypadku popularnych modeli za katalizator złodziej otrzymać może między 100 a 300 zł. Nie brakuje jednak pojazdów (z wiadomych względów nie będziemy ich wymieniać...), których katalizatory wyceniane są nawet na 700-1200 zł! W teorii, by sprzedać urządzenie w punkcie skupu, trzeba się m.in. wylegitymować dowodem osobistym. Firmy kuszą jednak "oferentów" pełną "pomocą prawną"...
Uchronienie auta przed złodziejami jest niezwykle trudne. Spokojnie spać mogą jedynie ci, którzy decydują się korzystać z usług parkingów strzeżonych lub na noc parkują auta w garażach. Policja stara się walczyć z przestępcami zwiększając liczbę nocnych patroli, ale w przypadku dużych aglomeracji stałe monitorowanie wszystkich osiedlowych parkingów jest niewykonalne.
Niestety, zabezpieczenie katalizatora przed kradzieżą jest praktycznie niemożliwe. Osłonięcie urządzenia metalową płytą niemal na pewno skończy się pożarem samochodu - trzeba bowiem pamiętać, że w czasie pracy katalizator osiąga temperaturę roboczą wynoszącą nawet 800 stopni Celsjusza.
Wprawdzie - chociażby w USA - istnieje kilka rozwiązań technicznych pozwalających skutecznie zabezpieczyć katalizator, to jednak w Polsce rynek takich urządzeń w praktyce nie istnieje (biorąc pod uwagę przeciętne zarobki, mało kto mógłby sobie na nie pozwolić).
Jedynym rozwiązaniem ograniczającym prawdopodobieństwo kradzieży jest zaparkowanie pojazdu w taki sposób, by uniemożliwić złodziejom dostanie się pod podwozie - np. przy żywopłocie lub krawężniku. Dla zminimalizowania ryzyka kradzieży dobrze jest wybierać oświetlone parkingi, a właściciele prywatnych posesji powinni zainwestować w oświetlenie z czujkami ruchu.
Co robić, jeśli już padniemy ofiarami złodziei? Jazda bez katalizatora nie jest niemożliwa, ale wszelkiego typu "kombinacje", jak chociażby wstawienie w jego miejsce przelotowej "strumienicy", na dłuższą metę okazują się grą niewartą świeczki.
Przede wszystkim auto spełniać musi określone przez ustawodawcę normy emisji spalin, więc pojazd z usuniętym katalizatorem - przynajmniej teoretycznie - nie ma prawa przejść obowiązkowego przeglądu technicznego.
Pamiętajmy też, że współczesne samochody wyposażone są zazwyczaj w dwie sondy lambda (jedna przed, druga za katalizatorem), dzięki którym komputer sterujący wtryskiem stale monitoruje pracę wydechu. By uniknąć kłopotów z elektroniką (check engine) i podwyższonym zużyciem paliwa - po zamontowaniu strumienicy - trzeba też zainwestować w tzw. emulator sondy lambda, którego zadaniem jest oszukanie komputera.
Nie zmienia to jednak faktu, że usuwając katalizator decydujemy się na głośniejszą pracę układu wydechowego i "gryzący", charakterystyczny dla pracy na bogatej mieszance zapach spalin, który raczej nie umknie uwadze doświadczonego diagnosty.
Biorąc powyższe pod uwagę zdecydowanie lepszym rozwiązaniem okazuje się inwestycja w nowy katalizator. Sęk w tym, że koszt takiego urządzenia często waha się w granicach od 1 do nawet 4 tys. zł.
Na szczęście koszty naprawy można ograniczyć, decydując się na katalizatory uniwersalne, jakie bez trudu kupić można w internecie. Urządzenia tego typu - w zależności od zastosowanej w naszym pojeździe jednostki napędowej - to koszt od 200 zł do około 600 zł.
Dobierając katalizator powinniśmy zwrócić uwagę na pojemność silnika oraz kształt i średnicę wydechu. Montaż, czyli wspawanie w miejsce oryginalnego katalizatora, najlepiej zlecić warsztatom wyspecjalizowanym w naprawach układów wydechowych. Koszt takiej usługi nie powinien przekraczać 150-200 zł.
Paweł Rygas